Lech napisał(a):
Chyba za krótko żyjesz na tym świecie, więc stąd te trudności w rozumieniu. Zawsze byłem przeciwny turystyce masowej, np. takiej kiedy program imprezy musiał zawierać ideologiczną indoktrynację, w których uczestniczyły tłumy jak np. rajdy leninowskie, rajdy przyjaźni itp. z czasów PRL-u czy współczesny marszobieg "Lawina" ze Śnieżki. W moim rozumieniu turystyka masowa to akcje, którym towarzyszy jakaś wymyślona dla określonych potrzeb "ideologia". Zawsze byłem niechętny takim imprezom, które wtłaczały tłumy na górskie szlaki. Ja mam na myśli turystykę wędrówkową w formie obozów wędrownych lub kilkudniowych pobytów stałych, gdzie program obejmuje krajoznawcze poznanie terenu poprzez wędrówki piesze. A że tak można nadal uprawiać turystykę wystarczy spojrzeć na fotografię zrobioną przed kilkoma tygodniami przed schroniskiem PTT "Chyz u Bacy" w Mładej Horze
Lechu, wszystko cacy, Twoją odpowiedź rozumiem i generalnie zgadzam się z tym co w swojej odpowiedzi napisałeś. Muszę chyba wyjasnic czym mnie niechcący sprowokowałeś. A mianowicie tym :
Lech napisał(a):
Dziś natomiast brakuje taniej bazy noclegowej i komunikacji publicznej. W Sudetach na przykład nie ma już żadnej sezonowej studenckiej bazy naniotowej, nie ma chatek studenckich, w takim powiecie kamiennogórskim w 2005 r. zamknięto ostatnie czynne schronisko młodzieżowe w Jarkowicach u podnóża Karkonoszy, a było ich kiedyś kilkanaście stałych (całorocznych) i kilka uruchamianych w sezonie. Schroniska takie dysponowały samoobsługową kuchnią turystyczną i pomieszczeniami do przyrządzania i spożywania posiłków, nocleg był tani...
i tym :
Lech napisał(a):
Władze państwowe powinny jednak sprzyjać takiej turystyce, a nie tworzyć coraz więcej biurokratycznych barier i przepisów hamujących rozwój turystyki społecznej.
a to dlatego, że te czasy kiedy takie rzeczy miały miejsce już chyba nie wrócą (z wielu powodów).
Noclegami i transportem rządzi rynek a nie rząd (i bardzo dobrze) i podobnie jest wszędzie w Europie. Może inni forumowicze się podzielą swoimi obserwacjami np z Alp (dla przykładu na Costa Blanca autobusy wogóle nie kursują albo bardzo rzadko, a mieszka się tam gdzie większość wakacyjnej gawiedzi - to dlatego, że tam chodzenie po górach, w porównaniu z plażowaniem, nie jest tak popularne). Jeśli miejsce / region jest popularne to i tani nocleg się znajdzie i transport też (jak w takich autentycznie popularnych regionach jak Dolomity) ale nie ma tak, że ktoś będzie utrzymywać linie autobusowe i schroniskach w miejscach do których nikt nie zagląda (np znana mi z autopsji duża dolina alpejska Ossoli gdzie sieć "rifuggio" jest raczej rzadka).
Nie wiem jaka jest obecnie sytuacja w Sudetach ale poniekąd zgaduję, że ruch turystyczny osłabł. Kluczowe pytanie więc jest jak ten słabowity ruch turystyczny ożywić (nie używając metod rodem z PRLu). Bo jak się ozywi to i tanie noclegi i transport też się znajdą. Ja nie znam na to odpowiedzi. Muszę złożyć ukłon w Twoją stronę bo uważam, że kluczowe znaczenie mają entuzjaści i popularyzatorzy podobni do Ciebie i podobni do wielu innych forumowiczów łącznie z tak bardzo lubianym przez Ciebie tomkiem.l Bez takich ludzi ani 100 lat temu ani obecnie turystyki górskiej by nie było (masówki zapewne tak). Nie uważam jednak aby do spraw turystyki należało mieszać rząd itp. Pamiętaj, że podwaliny pod polską turystykę górską połozyli ludzie, którzy działali w okresie zaborów i ostatnią rzeczą na którą mogli liczyć była przychylność ze stron administracji zaborczych. A jednak wysilkiem tych ludzi rozwinęła się (OK, była wtedy "elitarna"

) polska turystyka na przekór istniejącym wtedy warunkom. To tyle mojej polemiki.