Pobódka o barbażyńczej porze 5:00 i wraz z
Darią wychodzimy z Jaszczurówki...
Jest cholernie ciemno co doskonale widać ale nigdy jeszcze nie wstawałem tak szybko z łóżka...
W Kuźnicach o 6:30 spotykamy
Bogusia i
Tomka i po chwili ruszamy Jaworzynką do Murowańca...
W Murowańcu jesteśmy kilka minut po 8-ej gdzie jemy śniadanko, pijemy kawkę i ruszamy w kierunku Czarnego Stawu...
Dojście nad sam Czarny Staw dostarcza nam małych kłopotów poniważ jest cholernie ślizko (kamienie pokryte są lodem)...
Żyjemy jednak nadzieją że szlak na Granaty będzie suchy i spokojnie damy radę podejść...

Nad Czarnym Stawem jesteśmy o 9-ej a chmury wiszą zbyt nisko by zobaczyć szczyty Wysokich...
Widać że chmury się przesuwają i się wypogodzi - będzie super!!!
Władca Czarnego Stawu i Kościelca przybył... AVE!!!
Orla Perć w Czarnym Stawie ( na wyciągnięcie ręki)...
Widoczna Kozia Przełęcz i Kozie Czuby, natomiast Kozi Wierch jeszcze w chmurach...
No i dotarliśmy do żółtego szlaku na Skrajny...
Boguś pokazuje nasz cel...
Kamienie tu też są oblodzone jednak podejmujemy walkę i wchodzimy...
Boguś ocenia szlak i mówi że
...najwyżej zrobimy wycof...
Dzielna
Daria zamyka peleton... Jest napawdę ciężko...
Mały stop na fotki i przed siebie... Widoczy Skrajny Granat...
Kozie czuby na maxymalnym zoomie...
Widzicie radość na jej buzi??? Patrzy na Orlą (już dobrze odsłoniętą) i mówi
za rok wejdę tam a tu gdzie teraz wchodzę będę schodzić...
Daria w owej chwili widzi jeszcze lekko zachmurzoną ale idealnie widoczną Orlą...
Nagle doganiamy z
Darią Bogusia i
Tomka i podejmujemy wspólną decyzję wycofu... Szlak jest zbyt śliski i niebezpieczny, nie damy rady a wiadomo że schodzenie jest gorsze co widać po
Tomku (on idzie nie odpoczywa)... Jest godzina 10:00...
Zaczynamy fotografować widoczki które są jeszcze bardziej piękne w taką pogodę...
Orla Perć od Zawratu do Kozich Czub...
W tym momencie dzwonię do
Olki i mówię jej że mam przpiękny widok na Kościelec który jest bosko oświetlony... Te fotki dedykuję właśnie
Jej!!!
Wracamy nad Czarny Staw i po twarzach załogi widać pewien niedosyt. Trwa on jednak krótko bowiem
Boguś proponuje piwo w Murowańcu... Nikt nie śmie się sprzeciwiać...
Po drodze spotykamy
Kaytka, który mnie poznaje z fotki na forum (żałuję że go nie uwieczniłem na fotce), zamieniamy kilka słów i dalej...
Po chwili spotykamy dwóch TOPRowców. Jednym z nich okazuje się słynny Ratownik Zawodowy Adam Marasek (drugi od lewej) mający na swoim koncie 431 wypraw ratunkowych i 204 interwencje narciarskie... Poznajemy go dzięki
Bogusiowi oczywiście, który nie tylko zna całe tatry ale także i ludzi Tatr...
Adam Marasek...
Po chwili słyszymy silnik TOPRowskiego Sokoła wynużającego się zza Przełęczy Między Kopami i lecącego w stronę Kościelca... Coś się stało...
Śmigłowiec schodzi nisko i po kilkunastu minutach się podnosi. na fotce wiadać że ma pod sobą podczepione nosze a więc domyślamy się że ktoś to nie są żarty...
Idziemy do Murowańca gdzie czekamy na
Dresika, który wraca z Krzyżnego a my się nie nudzimy...

Okazuje się że jeszcze dołączy do nas
Ania z
Patrycją i
Łukasz...
Po kilku piwach o godzinie 15:15 wyruszamy do Kuźnic przez Boczań a po drodze robimy piękną grupową fotkę na tle przecudnych Taterek...
Weterani
Tomek z
Dresikiem...
Na Przełęczy między Kopami. Bez komentarza...
W Kuźnicach lądujemy o 16:30 i umawiamy się na upojny wieczór...
To tyle z jednego dnia. Następny wciepie jutro bo schodzi się z tym troszkę a mam jeszcze trochę pracy na dziś...
Pytania i komentarze mile widziane...
Pozdrawiam!
Bartek
