Wreszcie nadchodzi ta chwila 15.08.07 ,czas w którym należy naładować przysłowiowe baterie. Pakujemy manatki i w drogę na Słowację. Przekraczamy granicę w Chyżnym, żeby zaoszczędzić czas, ponieważ przejście graniczne na Łysej Polanie zakorkowane do parkingu na Morskie Oko. Po paru godzinach dojeżdżamy do Tatrzańskiej Łomnicy. Pogoda upalna, tatry wysokie odsłonięte na maxa, ale co zrobić kiedy trzeba się rozpakować.
To zaczynamy relacje.
Dzień 17.08-Koprowy szczyt/Mleczny świat
Rano pogoda nie dała nam wiele do radości, ale optymizm dopisywał że chmury, które zakryły wszystkie wierzchołki gór po jakimś czasie ustąpią ale żeśmy się przeliczyli.
Jedziemy elektriczką do Popradzkiego Plesa. Potem niebieskim szlakiem do Chaty Popradzkie Pleso( 1500m.n.p). Po drodze do Chaty napotykamy na kapliczkę która została wzniesiona na cześć ofiar wypadków w górach. Są tam tablice upamiętniające taterników którzy oddali życie w akcjach ratowniczych. Chwila zadumy i następnie kierujemy się niebieskim dalej na Wielkie Hińcowe Pleso. Podczas całej drogi towarzyszą nam gęste chmury, które co jakiś czas ukazują szczyty. Ale dopiero najgorsze miało nadejść. Nad Hińczowym Plesem zaczęło się trochę rozjaśniać więc pierwszą myślą było to że może za nim dojdziemy na Koprowy czerwonym szlakiem będzie lepsza widoczność. Podczas wejścia na szczyt zastała nas dość potężna chmura która rozwiała moje nadzieje na jego popełnienie. Deszcz, burza i mleko przez które w niektórych momentach można było zgubić szlak na wielkich głazach. Musieliśmy zrobić wycof do niebieskiego i wrócić do stacji elektriczki. To co mi się udało zrobić jeszcze przed burzą
Dzień 18.08.07-chmury część II/ Krywań
Po porannym śniadaniu czas ruszyć elektriczką do Strebskiego Plesa. Zaczęło się przejaśniać od Tatrzańskiej Łomnicy, ale kiedy zacząłem dojeżdżać do celu przywitał mnie mleczny świat. Jedno co zauważyłem, że wilgoć zaczęła opadać na ziemię co oznaczało że na ok. 2000 m.n.p.m mogę trafić na morze mgieł. Rozpoczynam wędrówkę czerwonym szlakiem ze strebskiego jeziora, do szlaku niebieskiego którym zaczynam wchodzić już na Krywań. Wchodząc nie opuszczają mnie mgły aż do momentu kiedy zaczęło się podejście pod Mały Krywań. Potem już były większe przebłyski nieba co widać na zdjęciach. Uważam, że w niektórych miejscach powinny być łańcuchy. Najlepszą chwilą było dotknięcie kamienia na szczycie i zobaczenie błękitnego nieba. Ma się wrażenie, że się leci samolotem. Niestety chmury nie odpuszczały i nie chciały pokazać więcej szczytów. Najważniejsza to motywacja.
Dzień 19.08.07- Sławkowski Szczyt
Wstaję rano i obserwuję niebo i jedna myśl się nasuwa, pakuj manele i w drogę. Dzisiaj uderzam na Sławkowski Szczyt. Wyruszam ze Starego Smokowca niebieskim szlakiem aż na sam szczyt. Szlak trochę monotonny ale po 50 min wchodzi się już w kosodrzewinę. Potem po wielkich głazach w górę na sam szczyt. Trasa moim zdaniem nie jest trudna. Przyjemnie się wchodzi. Polecam.
Dzień 21.08.07 Podejście pod Lodowa Przełęcz/ I wycof
Dzień 22.08.07 Podejście pod Lodową Przełęcz/II wycof
Dzień zapowiadał się pięknie ale dnia nie poznaje się po poranku lecz popołudniu. Jadę do Starego Smokowca elektriczką z Tatrzańskiej Łomnicy aby póżniej zielonym szlakiem dojść pod Terychowa Chatę. Z stamtąd wyruszyłem zielonym szlakiem pod lodową przełęcz. Dojście zajęło mi 1:00 z Terychowej Chaty. Tam szlak rozwidlał się na lodową przełęcz i lodowy szczyt oraz czerwoną ławkę. Kiedy już miałem pójść właściwym obranym szlakiem ,powolnymi krokami zaczęła zbliżać się burza. Nikomu nie życzę burzy na 2060 m.n.p.m wśród skał. Rozsądek podpowiedział mi że lepiej będzie jak się wrócę z powrotem do schroniska. Powiedziałem sobie, że to nic straconego, że jutro tez jest dzień i z ta myślą wróciłem do Starego Smokowca. I tak następnego dnia idąc tak samo tym samym szlakiem na rozwidleniu dopadł mnie deszcz i wiatr, który zaczął wiać tak silnie że miałem problem utrzymać się na grani. Zrobiło się ciemno i totalne mleko i wiedziałem że to koniec mojej wędrówki na przełęcz. Ogarnęła mnie taka wściekłość że miałem ochotę się napić i zapomnieć o tym szlaku. Udało mi się zrobić trochę zdjęć ale mogłyby być lepsze gdyby nie pogoda. POGODA+GÓRY= SUKCES.
Ze Słowacji wracamy 23.08.07 do Polski w nasze Tatry. Przekraczając granicę na Łysej Polanie zaczął się korek za traktorem wiozącym konie z Morskiego Oka. Kierowca traktora mógłby zjeżdżać co pewien czas w celu przepuszczenia innych pojazdów. Po dojechaniu do Zakopanego i zakwaterowaniu, na drugi dzień po spakowaniu plecaka wyruszam do Murowańca. Idę na żywca do schroniska ponieważ nie zarezerwowałem noclegu. Nie było problemu z miejscem do spania. W pokoju poznaje fajnych ludzi, z którymi wybieram się na Orlą Perć. Pobudka o 5:00 rano szybka kawa i w drogę. Ruszamy z Murowańca niebieskim szlakiem do Zawratu. Z Zawratu po krótkim odpoczynku idziemy czerwonym szlakiem aż do Orlej Baszty. Od Zawratu aż do Orlej Baszty utrzymywała się mgła która nie chciała odpuścić. Ale były przebłyski w których zrobiłem kilka fotek. Z powrotem wracaliśmy żółtym szlakiem ze skrajnego granatu. Ogólnie szlak jak dla mnie był fajny pod względem ekspozycji skalnej i przepaści. Było po prostu pięknie. POLECAM. Była andrenalinka. Mam w przyszłych planach dokończyć Orlą Perć od Skrajnego Granatu do Przełęczy Krzyżne. Dziękuje również ekipie z Sosnowca za towarzyszenie na Orlej do końca.
