Co do jakości opowiadanka to wybaczcie, ja ostatnio sam taki długi tekst to maturze skleciłem
A wiec tak, zacznijmy od tego ze wyjazd wisiał na włosku bo: jak się okazało nie wiadomo czy będzie auto a pociągniem średnio chciało nam się jechać ( tak tak wygodni jesteśmy

).
W przeddzień planowanego wyjazdu ja czyli Groszek i uysy postanowiliśmy pojechać do Lądka Zdroju na przegląd filmów górskich …niestety tylko na ostatni dzień tej imprezy ale i tak było warto (Polecam film "Niematotamto", szczegoly
http://www.przeglad.ladek.pl/ )
. Po powrocie do domku otrzymaliśmy rewelacyjna wiadomość – jest auto

.
Szybkie pakowanie parę godzin snu i jedziemy

pogoda jak zwykle rewelacyjna ( my zawsze mamy szczęście co do pogody ) po ok 6h godzinach jazdy

jesteśmy w Zakopcu .
W ciągu 5 minut załatwiliśmy noclegi – jeśli by ktoś chciał posiadamy namiary na tanie pokoje 20zł/doba, i warunki świetne.
Nasze skromne zapasy i uysy
Idziemy spac

.
Dzien 1
Znienawidzony dźwięk budzika budzi nas o 5 ale jak to z nami bywa zebranie się zajmuje nam aż 45 minut

i tak o godzinie 6.15 jesteśmy na Palenicy.
Przed nami marsz również znienawidzonym asfaltem :/ jedyne co nas pociesza to zapowiadający się piękny dzień i praktycznie brak ludzi na szlaku

. W schronisku śniadanko mała sesja zdjęciowa
i droga do Czarnego Stawu. Na miejscu mały popas, oczywiście tez sesja zdjęciowa

Chcial nam Kijki zajumac !
i droga powrotna do schroniska –
plan był taki żeby iść na Rysy ale widok dużej ilości śniegu odebrał nam chęci ( zdecydował chyba instynkt samozachowawczy

).
Chwila myślenia i jest pomysł/decyzja idziemy do doliny 5 stawów przez Szpiglasową Przełęcz. Droga ciągnie się niemiłosiernie w palącym wysokogórskim słońcu

,korzystamy ze wszystkich mijanych strumieni aby uzupełnić płyny
Po drodze spotykamy ludzi którzy wracają z przełęczy i mówią ze bardzo ciężko zejść do doliny bo oblodzenie duże i ze nikt nie schodzi wszyscy zawracaja , spojrzenie na uysego, uysy na mnie – Co ??? My nie damy rady ? !!! (Szczyt głupoty zdobywa się bez wysiłku.

)
Po drodze uysy oczywiscie co chwile staje i robi fotki ( z nim się fajnie łazi, ma troche lepszą kondycje i tak, nadrabia – robi fotki, ja go doganiam itd..

)
Przyznac sie, kto 25 Wrzesnia Atakowal Mnicha ?:>
Wreszcie jesteśmy na miejscu aczkolwiek nie widzi nam sie wracac ta sama droga :/
uysy sie lansuje
Troszke widoczkow:
uysy "panoramuje"
Chwila odpoczynku sesja zdjęciowa i „męska” decyzja schodzimy do doliny 5.
Szlak pokryty cały lodem nie ma jak postawic nogi aby się nie pośliznąć ale powolutku używając rąk opuszczamy się po łańcuchach a dalej zjazd na d… ::)D
dupooozjazd
Pożniej już tylko przyjemności – wedrówka przy zachodzącym słoncu przy braku ludzi – to co tygryski lubią najbardziej
Mijamy schronisko
, czarnym szlakiem schodzimy do Doliny Roztoki i ok. 19 jesteśmy przy autku .I takim to sposobem dzień 1 dobiegł końca
Dzien 2
Plan: Dolina Chochołowska, Grześ, Rakoń i Wołowiec.
Wymarsz ok. godziny 11.30 bo musieliśmy zahaczyć jeszcze o Krupówki w celu zakupu czołówek

.
Po monotonnym trekkingu do Schroniska w Dolnie Chochołowskiej i napotkaniu nietypowego turysty

, szybkie śniadanko i w drogę.
I tak oto jesteśmy na Grzesiu oczywiście były po drodze przerwy na pilne sprawy
jak i na małe co nieco
Po drodze nie zabrakło sesji fotograficznej
Z Grzesia ruszamy na Rakoń
Kilka pstryków
Pstryki z Rakonia
i w drodze na Wołowiec
I tak minęliśmy Rakoń lecz zaniepokoił nas zbliżający się wielkimi krokami zmrok i coraz szybciej obniżające swój pułap chmury. Szybkim krokiem załadowaliśmy się na Wołowiec – robiło się coraz zimniej a oczywiście uysy zapomniał czapki – ale dał sobie chłopak rade w inny sposób
I pamiątkowe zdjęcia na szczycie !

, niestety chmury zasłoniły wszystko i w sumie to tylko siebie widzieliśmy
Później tylko szybkim krokiem w dół w zapadającą ciemność
Na parkingu nie zastaliśmy nikogo tylko naszą bestię

:)
Dzien 3
Operation Kościelec
Wymarsz z Kuźnic szlakiem przez Boczań, pogoda od rana jakaś taka niemrawa- momentami słońce momentami deszcz nie wyglądało to zachęcająco.
Powolutku z każdym kroczkiem i każda kroplą potu wyłania się nasz cel.
Tak uysy tak – tam idziemy
Mała sesja zdjeciowa Kościelca ( dla mnie to był i zostanie Kościotrupek a dla uysego Kościelisko

((zmeczony bylem!)))
W Murowańcu standardowo śniadanko

i dalej w drogę z tym że im bliżej celu tym pogoda robiła się coraz brzydsza.
Coraz to wyżej:
Ostanie podejścia
Pamiątkowe zdjęcie na szczycie
, na którym na szczęście byliśmy sami i chyba już nikt tam się po nas nie wybierał.
Kilka pstrykow z wspanialymi widokami!
Kolację zjedliśmy w schronisku – wymyśliłem nowe danie zupka pomidorowa z chusteczką higieniczna...
nie pytajcie jak to smakowało (uysy: Groszek tak miesza ta zupke i miesza, po chwili ..kur...cos ten makaron gesty strasznie...) – zjadłem połowę zanim się zorientowałem co jest nie tak
Ostatnie spojrzenie za siebie
i ruszamy dalej.
Oczywiście nie mogło być 3 dni bez deszczu i od samego schroniska do Kuźnic szliśmy w ulewie, po 30 minutach przemokły nam kurtki (niestety mamy takie same Campusy –nigdy więcej tej firmy(uysy: ja Kupilem w promocji!!

), następnie spodnie bielizna buty i cała reszta, nie mieliśmy na sobie suchej nitki.
Około godziny 22 dotarliśmy do pokoju w którym trzeba było posprzątać przed jutrzejszym wyjazdem :/
co w cale nie było łatwe
I tak niestety minął nasz ostatni dzień w przepięknych Tatrach do których powrócimy miejmy nadzieje już w grudniu.
Dzien 4
Podróż do domu :/ i wizyta Oświęcimiu, to jest jedno z tych miejsc które człowiek musi zobaczyć, wcześniej byliśmy tam w podstawówce ale jak to gówniarze które miały pstro w głowie i nie byliśmy w stanie tego odebrać tak jak teraz znając więcej historii choćby z lektur.
Ale tego to już nie będę opisywał wrażenia zostawimy dla siebie.
Z Oświęcimia wyjeżdżamy przygnebieni, ale szybko poprawia nam sie humor gdy naszym oczom ukazuje sie taki widok:
Cale szczescie my jedziemy w druga strone !
Po monotonnej i dlugiej jezdzie, wita nas nasze miasto (no prawie nasze

)
Pozdrowienia dla uysego: wiernego kompana na górskich szlakach i naszego fotografa

, jak i wszystkich ludzi którzy czują w górach to COS.
Ufff teraz to chyba przez kolejne 4 lata nic tak długiego nie napisze, jeśli coś jest dziwnie napisane to wina póżnej godziny. dobra idę spać Dobranoc
uysy:
Cala relacje napisal Groszek aka Samoth (uysy: dodalem kilka wstawek tylko,on pisze ja foce

), dobral kilka fotek ja dorzuciłem ich troszke wiecej, wiekszosc wykonana przeze mnie
Również Cie pozdrawiam Groszku i szykuj sie na Zime!
