Streetovs napisał(a):
Powinna ona być wykładnią wiedzy którą student/uczeń zdobył podczas nauki.
Streetovs napisał(a):
Wykladnia wiedzy ale w danym temacie/zagadnieniu
No i co Ci tu nie pasuje? Wiedzę w danym zagadnieniu zdobył podczas czego??????
Streetovs napisał(a):
Od biblografii zbierania materialow zaczyna sie kazda praca nawet doktorska
Kaytek napisał(a):
Pisząc na jakiś temat uważam, że trzeba mieć na tyle pojęcie o wybranym zagadnieniu, żeby chociaż znać tytuły książek z których się chce skorzystać.
No i co Ci znowu tu nie pasuje??? Ja również sam nie napisałem całej pracy "z głowy" lecz korzystałem z innych opracowań. Ale 90% mojej dyplomówki to była moja praca. Może teraz to wygląda inaczej. Bibliobrafia służyła tylko do tego aby nie wyważać drzwi już otwartych.
Streetovs napisał(a):
Z calych studiow zapamietalem niewiele dopiero cos dala mi wlasnie praca magisterska a nie durne wkowanie na egzamin.
A ja ze studiów wyniosłem choćby umiejętność samodzielnego dotarcia do odpowiednich źródeł. Może teraz ją zastąpił internet.
tatrzański_miś napisał(a):
Czyli obie są twórcze i opierałeś je wyłącznie na swoim doświadczeniu i wiedzy? Żadnych cytatów, bibliografi itp.?
Na polibudzie moja praca dyplomowa polegała w uproszczeniu na wyprowadzeniu Widzewskich Zakładów Odlewniczych z czasów ołówka kopiowego i pożółtej karteczki z niebieskimi rubryczkami i wprowadzeniu w czasy komputerów. Oczywiście nie w całym zakresie produkcyjnym i technologicznym, lecz tylko w zakresie symulowania kosztów produkcji na konkretniej linii produkcyjnej. Inni studenci z tego co się orientuję przygotowywali inne zagadnienia.
Mogłem więc posłużyć się gotowymi wzorami, normami itp. Wcześniej nikt się w tej odlewni nie zajmował takimi sprawami, więc sorka - zerżnąć nie było skąd.
Edit.
jakby co to rysunki techniczne również musiałem rapitografami...
Edit II:
No ale ok. przyjmijmy, że nie znam założeń czegoś takiego jak praca licencjacka...