Jak zwykle po przewalonej akcj, drugi dzień jest dla mnie dniem refleksji.
Generalnie wszystko rozchodzi się o zysk i ryzyko. Jest tez cos takiego jak awersja do ryzyka. Glupia rzeczą jest wybieranie czegos co jest bardziej ryzykowne a daje nam taki sam zysk lub mniejszy niz cos innego. Dlatego tez jesli naszym celem jest wyjscie na jakis szczyt, musimy minimalizowac po drodze ryzyko. Minimalizowanie ryzyka głownie polega na wybieraniu drogi z punktu A do punktu B. Tym raczej zajmowałem się ja i Luka. Staralem sie wybierac miejsca przy skalach i wszelkie polacie sniezne przekraczalismy pojedynczo. Przy tak duzym zagrozeniu (chodzi w ogolnej skali Tatr) czlowiek stara sie bardzo scisle stosowac do wszelkich zasad bezpieczenstwa. Wchodzac na przelecz szedlem przy samych skalach i chociaz bylo tam bardzo ciezko, to wolalem tam niz na otwartej przestrzeni. Decyzje o zejsciu drugim stokiem podjelismy wspolnie i nie bylo tutaj zadnych klotni. Droga, ktora glownie ja wytyczylem, wydaje mi sie, ze byla dosc bezpieczna, chociaz byly ze dwa male miejsca dosc strome, niestety byl spory problem z ich ominieciem. Takze, sadze, że jesli ktos by musial tam isc w tych warunkach to w duzej mierze powinien isc tak jak my.
Nie bede tutaj sie jakos usprawiedliwiac, bo i po co. To nasza sprawa, wiec nie ma w tym temacie o czym pisac. Chcialbym jednak napisac wyraznie, ze to co zrobilismy bylo bardzo ryzykowne i generalnie starczy mi ryzyka lawinowego juz do konca zimy. Tak czy siak zagrozenie lawinowe jest oglaszane dla calych Tatr, a nie dla tego konkretnego odcinka. Na ten przyklad mozna walnąć Slawkowski przy 3 lawinowej, gdzie jedynki by mozna bylo szukac. Sprawa wygladala tak: byl kawal nowego sniegu ale nie byl on rzucony na zmrozony na beton stary snieg, tylko przejscie bylo dosc plynne. Takze wychodzac na przelecz Janek, czlowiek, ktory wygladal, ze juz wiele przeszedl w zyciu, nie przejmowal sie zbytnio zagrozeniem lawinowym, bo pytal sie Luki czemu sie mecze przy skalach, zamiast isc zlebem. Oczywiscie nie znam czlowieka ale zawsze to jakis kolejny argument
. Kazdy czlowiek musi sobie zadac pytanie czy skoczy na motorze z 5 pietra. Czy stac mnie na ryzyko zeby wyjsc dzisiaj na Maly Lodowy? Moze tak, moze nie, a moze jutro wpadne pod samochod i juz nigdy nigdzie nie wyjde, a moze jednak dzisiaj zgine w lawinie, albo jutro zacznie sie odwilz i juz bedzie po zimie, a za rok umre na raka, a moze ktos z moich kompanow spadnie, a ja dostane depresji i juz nigdy nie dojde do siebie. Ty decydujesz, a nie kto inny.
Dzisiaj jestem szczescliwy, ze udalo mi sie przejsc ta trase ale sadze, ze nie bylbym szczesliwy z wyboru celu gdyby komus cos sie stalo. Z drugiej strony, gdyby byla "bezpieczna" 2 to tez pewno bylbym nieszczesliwy. Tak czy siak jak juz wyzej napisalem teraz wolalbym przy wysokim zagrozeniu lawinowym pokulac cos lajtowszego.
Rohu napisał(a):
kilerus twoje tolkienowskie opowiadanie jest the best.
Bardziej chyba Prattchetowskie!
zjerzony napisał(a):
kilerus Czekamy wszyscy na Twoje fotografie
Niestety z braku szerokiego kąta, na dole prawie nie robiłem zdjęć, a po wejściu na wierzchołek średnia pogoda, słońce za chmurami i brak pomysłow sprawiły, że znowu żadko sięgałem po aparat. Ale pojawi się dosłownie pare fot (na szczęście nie wszystkie to lipa) ale jutro po pracy wrzucę.