don napisał(a):
Otóż w dniach 16-18 lutego Koło Emerytów i Rencistów przy Turystyce Górskiej "Grześ" odbyło wycieczkę(i) górską, techniką zwaną ski-tourową, czyli pierdo... sie po śniegu na nartach. Ambitnymi celami zostały obrane: szczyt Grześ i przełęcz Karb.
W sobotę wcześnie rano nasze koło udało się do Zakopanego celem odbycia wycieczek ski- tourowych. Już po 9 godzinach jesteśmy u celu. Kwaterujemy się na ulicy Mraźnica, nomen omen w okresie ciężkich mrozów. Udajemy się na Rondo Kużnickie, celem wypożyczenia sprzętu. Zostajemy fachowo, szybko i dobrze wyposażeni. Wieczór spędzamy już w gronie wyprawowym tzn Tomek.l jako kierownik wyprawy, Maciek B. kuchcik i ja jako sprawozdawca. Dwie butelki wina rozgrzewaja atmosferę. Maciek opowiada o ostatniej wyprawie na Aconcaguę. Wszystko co dobre szybko się konczy. Wieczorek zapoznawczy mamy za sobą i po wyjściu zderzamy się z masami powietrza pochodzenia polarnego. Jest - 20 stopni. Rano mam problemy z uruchomieniem autokaru. Udaje się i jedziemy się do wylotu Chochołowskiej. Na parkingu przygotowujemy się do wyjścia. Kierownik i kuchcik sprzęt, a ja zaczynam gromadzić materiał fotograficzny. Jest ogromnie zimno, ale pogoda piękna, okolica sliczna, a sprzęt się nieźle prezentuje. Trochę idziemy, a trochę jedziemy.
Sprzęt jest zajefajny, my idziemy, idziemy, idziemy, a woda płynie, płynie, płynie
Martwię się Maćkiem. Ciągle słysze jak mówi
partyzany, partyzany i
Nataszo Fieofałowna budzcie gotowi . Rozumiem że wpływ wysokości i pewien wiek, ale zeby aż tak?
Przejście na nartach Chochołowskiej zajmuje mniej więcej tyle samo czasu co pieszo. Idziemy wolno, jak na koło przystało. Z polany otwierają się sliczne widoki, zwłaszcza na Kominiarski. Jest siarczysty mróz, więc wstępujemy do schroniska na herbatkę. Tylko ciągle te
partyzany, partyzany i
Nataszo Fieofa... budzi duży niepokój. Zbzikował? Przecież nie może pamiętać II wojny światowej.
Kończymy herbatkę i trzeba wyjść na mróz. Idziemy na Grzesia trochę ścieżką , a trochę nartostradą. Hmm... nartostradą! Przecież to jest wąska ścieżka. Po drodze obserwujemy masy sniegu, jest lawinowa III, więc nie wiadomo gdzie, nie wiadomo kiedy, ale coś zejść musi. W czasie odpoczynków podziwiamy widoki. Tylko
te partyzany, partyzany i ... jest niepokojące
Osiągamy szczyt. Jest strasznie zimno do tego wieje. W powietrzu lataja pióropusze z lodowych igiełek, wiec szybkie przygotowanie sprzetu do zjazdu i heja. Miało być Austerlitz, a jest Waterloo. szybko się wyjaśniają słowa Maćka:
patyzany, partyzany żyjecie? to do mnie jak próbując osiagnąc ujemne przyspieszenie ląduje daleko od szlaku w gęstym lesie i
Nataszo Fieofałowna budzcie gotowi pomoszcz druzjam padnimat żopu to do Tomka jak po niespodziewanym przyziemieniu próbuje pokonać siłę grawitacji. Tym niemniej szybkość przemieszczania się jest ogromna i po niedługim czasie jesteśmy w schronisku, a później na parkingu
Wracamy na kwaterę i tu przy winach z Nowego Świata ( Isla Negra i Paxios) przyjemnie spędzamy wieczór, snując plany na dzień następny.
A na dzień następny mamy w planach przełęcz Karb. Nasze koło skupia jak dotychczas osoby ambitne i łatwo nie odpuszczamy. Dziś już musi być Austerlitz. Ranek wita nas mniejszym mrozem, ale niestety zrobiło się szro-buro. Jeszcze w lesie i na Upłazie jest nieźle
Sprzęt prezentuje się bardzo dobrze i zdecydowanie pomaga pokonać swieżo nawiany śnieg
Za karczmiskiem robi się mglisto, na szlaku pusto, podobnie jak w Murowańcu. Pusty Murowaniec robi niesamowite wrażenie.
Mimo niesprzyjających warunków idziemy poszukać Karbu. Ze względu na gęstość mgły trzeba szukać " brailem". Krążymy po pojezierzu szukając jako punktu odniesienia Zielonego Stawu. W końcu " ziemia" znajdujemy drogowskaz.
Mgła jest taka, że decydujemy się wycofać, jest już późno, a niektórych członków koła czekaja jeszcze inne zadania. Zjazd jest bardzo przyjemny i wogóle ta wycieczka jest możliwa do odbycia tylko na nartach. Torowanie pieszo w świeżym puchu byłoby strasznie ciężkie jak nie niemożliwe.
Powrót do Murowańca, tutaj lekki obiad i spotkanie z gospodarzem schroniska. Powstaje wyżej juz podana anaegdota.
Wychodzimy z Murowańca, rzut oka za siebie na halę, Wyniesienie sprzętu do poczatku nartostrady i jazda. Miało być... , a jest znów Waterloo. Nartstrada jest w fatalnym stanie, zmuldzona, wylodzona , a na dole wystają kamienie.
Mimo pewnych trudności wycieczki bardzo udane i technika ski - tourowa w naszym kole bedzie rozwijana. Wiemy ,że początki bywaja trudne, ale późniejsze efekty napewno to wynagrodzą.
Zapraszamy innych użytkowników do wstępowania do naszego koła. Główne cechy kandydatów to stosowanie technik ski tourowych, stertryczenie, offowanie, pociąg do owoców, zwłaszcza pestkowych.
Legitymacje nie bedą wydawane, a wiek kandydatów nie ma znaczenia.