W końcu udało mi się wyskoczyć po za Mersin w którym od dwóch tygodni mieszkam i studiuję. Nie była to żadna ekstremalna górska wyrypa, a tylko niedzielny spacerek, więc relacja będzie nieco inna.
Wybraliśmy się z Mersin do Gulnar z chłopakiem u którego mieszkamy. Gulnar to niewielka miejscowość położona w górach Taurus w południowej Turcji. Jest pozbawiona jakichkolwiek atrakcji turystycznych. Wybraliśmy się tam tylko w odwiedziny. Sama droga do Gulnar była za to bardzo ciekawa.
Na początek coś z dedykacją dla Kilerusa, czyli duża jaskinia (na pewno ma jeszcze jakieś nieeksplorowane korytarze, więc byłoby co w niej robić

). Nazywa się Astim Magarasi – czyli coś w rodzaju Jaskini Astmatyków. Podobno powietrze w środku ma leczyć astmę. Dziwne, bo mi było tam cholernie duszno i gorąco, więc chyba co najwyżej tą astmę może wywoływać.
Inaczej zwana jest jaskinią życzeń (Dilek Magarasi) od zwyczaju lepienia kulek z błota z dna jaskini i rzucania nimi o sklepienie jaskini. Jeżeli się przylepi i nie spadnie to pomyślane życzenie się spełni. Dzięki temu zwyczajowi cały sufit jest pokryty plamami błota. Jaskinia ma około 200m długości. Jest dosyć wysoka (miejscami ok. 50m). Obecne w niej są liczne formy naciekowe. Latało też parę nietoperzy. Część udostępniona dla turystów jest oświetlona. Na dno schodzi się krętymi schodami ok. 30 - 40m.
Kolejna atrakcja to jazda na wielbłądach. Nie jest to tradycyjny turecki środek transportu, a raczej forma zarobku na turystach, ale myślę, że kilka kółeczek na wielbłądzie będę długo wspominał.
Moje bydle:
Ja na bydlęciu:
Tuż obok jaskini życzeń są kolejne dwa ciekawe miejsca. Pierwsze to Jaskinia Piekło (Cehennem Deresi) będąca tak właściwie głębokim na 125m zapadniętym lejem krasowym. Lej jest szeroki na 50m i ma zupełnie pionowe ściany (nawet miejscami przewieszone). Do dna nie prowadzi żadne zejście. Można tylko popatrzeć z tarasu widokowego w dół. Według mitologii Zeus po pokonaniu Typhona (stugłowa bestia) przetrzymywał go w tej jaskini przed uwięzieniem w podziemiach Etny.
Drugie miejsce to Jaskinia Niebo (Cennet Deresi) czyli zapadnięty twór krasowy o głębokości 70 m, szerokości 110m i długości 250m. Ukrywali się tu niegdyś pierwsi chrześcijanie. Na końcu „wąwozu” są ruiny kaplicy z V-VI w. Dalej schodami w dół schodzi się do 260m jaskini, która ulega ciągłemu zasypywaniu przez kamienie i błoto przez co z roku na rok jej długość i głębokość się zmniejszają. Z brzegu wąwozu do dna jaskini prowadzi 452 stopnie
Kolejny punkt programu to ruiny zamku w Silifke z pięknym widokiem na miasto i okoliczne góry:
Stamtąd wąską krętą drogą, brzegiem wąwozu jedziemy do Gulnar przez góry Taurus (ich południowa część). Zupełnie inne niż nasze Tatry. Znacznie bardziej ubogie w jakąkolwiek roślinność. Mimo, że jest marzec temperatura ponad 20 stopni ale podobno jeszcze 2 tyg. temu mieli tam śnieg. W dole wąwozu wiła się rzeka Goksu, którą w lecie można spłynąć kajakiem lub pontonem.
Droga przez wieś:
Turk Fiat:
Przy drodze u tubylców kupujemy pomarańcza świeżo zerwane z drzewa:
Sądząc po zachowaniu kierowców w Turcji znaki są chyba tylko dla ozdoby - dla urozmaicenia monotonii krajobrazu:
Domy też urozmaicają krajobraz:
W Gulnar pijemy tradycyjną herbatkę siedząc na dywanie u brata naszego tureckiego gospodarza.
W drodze powrotnej zahaczamy jeszcze o plażę w Kizkalesi. Zamek nr 1:
Zamek nr 2 (widziany z oddali rano):
Jeżeli moderatorzy uważają, że relacja jest nie w temacie to proszę o przeniesienie do offtopicu.