Część 2 Jaskinia pod Bukami II, Sztolnia w Czernej i Mamutowa
Pogoda miała byc nie za ciekawa (i była), więc nici ze skałek, zatem wzięliśmy trochę sprzętu i pojechaliśmy do jaskiń pod Bukami.
Zaparkowaliśmy samochód obok klasztoru w Czernej i przebraliśmy się "niezbyt czyst" strój jaskiniowy. Narazie zwiedzających ludzi nie bylo duzo, wiec mielismy spokoj.
Okzauje sie na miejscum, ze zapomnielismy wziasc klucza do jaskini, wiec na poczatku pojdziemy do II.
Na początku trzeba przebic sie przez wysypisko smieci (nawet jakas padlina tam byla, bo walilo jak zadko), a pozniej przechodzi sie przez kawalek starej sztolni.
Ja ide tym glownym ciagiem, a Maciek zwiedza pozostale, czyli partie Za Steplem, jakies dawne czesci sztolni. Generalnie, to główny ciag jest niewiarygodnie ciasny,. Jest to po prostu bardzo waska i dosc wysoka szczelina z zaklinowanymi glazami. Sam początek jest ciekawy, bo musimy zejsc szczelina przez zacisk ZII (trudny) , co nie stanowi może problemu ale po pewnym czasie bedize (wracajac). Dalej to tylko tyrzeba szukac miejsca gdzie kask przechodzi. Dla mnie to jest niewiarygodnie ciasne, to juz o czyms swiadczy, wedlug mnie to jedno wielkie ZI. Kompletny sajgon ale udaje sie dochodze do konca jaskini.
Teraz wracac. Jest zdecydowanie gorzej. Jeszcze ten statyw, ktory taszcze cala droge... Ale wlasnie koncowka, to jest miazga. Szczelina szeroka na okolo 20cm, gdzie wystajace kamienie i inne takie lapia cie za ubranie i nie chca puscic i idz sobie teraz jak dzdzownica kilka metrow w gore. Mokro, slisko, po prostu przerabanie zarabiscie. No i ten zacisk, najtrdniejsze ZII jakie przechodzilem. Wiekszosc ZIII dla mnie jest prostsza niz ten. Zacisk moze niezbyt ciasny ale niesamowicie techniczny i w takim miejscu... Dobra koniec walić to spadamy po klucz.
Juz jest ciekawie. Zakonnica sie za nami oglada, ale tez spotykamy braciszkow i od razu jeden sie pyta:
- Pod Debami tak?
- No, pod Bukami...
i usmiechy od ucha do ucha. Wiedza o co chodzi.
Zabieramy klucz, po drodze straszymy ludzi i dawaj do jaskini.
Otwieramy wlaz do jaskini Pod Bukami I i dochodzimy do wniosku, ze jednak nie jestesmy przygotowani na 6 metrow wolnego zjazdu, wiec zamykamy i idziemy do sztolni.
Wsztolni cioramy kilka ciagow. Ja badam jeden, ktory wydaje mi sie ze ma polaczenie z glowny i konsekwetnie pra do przodu. W pewnym momencie nie moge miec nawet zgietej reki, bo sie klinuje pomiedzy podloga a sufitem i musze polozyc je po sobie i sie wypchnac. Widze jakies okienko wiec targam dalej, chociaz kasku nie potrafie obrocic w druga strone i musi moja glowa lezec na lewym boku. Kurde nie widze, zadnego swiatla Macka, ani z bytnnio realnej mozliwosci znalezienia przejscia. Juz jest masakrycznie, a jesli wpiernicze sie w jeszcze wieksze gowno? Niestety wracanie tylem przez miejsce prze, ktore ledwo sie przecisnalem tak mnie zestresowala, ze zaczal;em czuc pierwsze objawy paniki. Ale spokojnie uda sie i faktysznie nie bylo tak trudno, ale psychicznie mnie to wykonczylo. Chwile musze odsapnac.
Dalej idziemyu do labiryntu. Ciekawy ciag spory zakretas, wije sie raz w jedna raz w druga. Zgubic sie raczej nie da ale ciekawy ma to uklad. No i ciagle w parterze. Cioranie i cioranie, tylko po to zeby dojsc do takiego miejsca:
Balwanek jak stal, tak stoi. No nic trzeba wracac. Dosc szybko nam idzie i po paru chwilach jeszcze kombinacji w glownym ciagu wylazimy na zewnatrz, a tam:
Z autokarow polecialy flesze, ludzie zaczeli zastanawiac sie czy aby maja az tyle grzechow zeby tak pokutowac, ale jedna pani (naweyt nie widzac naszych kaskow) spytala:
- Jaskiniowcy?
To co dalej? Nie umiemy zejsc do Pod Bukami I, to trzeb sie nauczyc. A gdzie najlepiej bedzie mozna sie uczyc jak pada, jak nie w Mamutowej.
Pod robnych perturbacjach zalozylismy line i zaczelismy sie bawic w podchodzenie na sznurowkach z salomonow. Oni na prawde robia swietne sznurowki, tylko strasznie sie zaciskaja ale da sie to przezyc.
Zatem w pierwszy wolny termin spadamy do Pod Bukami I
Mam nadzieje, ze jeszcze bardziej zachecilem was do poznania tego fascynujacego hobby!