Dwa tygodnie temu schodząc z Gerlacha obiecałem sobie przerwę od Tatr. I dwa tygodnie chyba wystarczy... zwłaszcza, że środek zimy był niezbyt udany (czyt. wycof za wycofem) więc jest co nadrabiać. Kilka lat temu wchodząc na Koprowy Wierch zobaczyłem Szatana… wtedy był moim marzeniem. Długo przyszło mi na niego czekać bo jakoś nigdy nie był po drodze. Na początku tej zimy w końcu zapadała decyzja o próbie wejścia. Niestety przy bardzo złej widoczności pomyliliśmy żleby i trafiliśmy na Zadnia Baszte (jest relacja gdzieś na forum) Dzisiaj przyszedł czas na kolejną próbę. Jako że prognozy na popołudniu nie były zbyt optymistyczne postanawiamy wyruszyć bardzo wcześniej. I tak o 3 ruszamy z Sącza w składzie 3 chłopaków i jedna dziewczyna. Tuż przed 5 meldujemy się na parkingu w Szczybskim Plesie. Ruszamy w kierunku dol. Młynickiej. Niestety gdy jesteśmy pod wodospadem Skok pojawiają się pierwsze chmury, które początkowo zasłaniają Szczyrbski Szczyt. Niezrażeni tym pokonujemy kolejne pietra doliny. Widoki coraz gorsze i na dodatek pojawia się wiatr. Gdy dochodzimy w pobliże Kozich Stawów opuszczamy szlak i kierujemy się w górę tym razem w odpowiedni żleb. Początkowo idzie się ok. Tuż przed końcem żlebu skręcamy w prawo w stronę stromego komina. Tu już nie jest tak ciekawie. Idziemy wąskim miejscami bardzo oblodzonym kominem. Mimo, iż komin nie jest specjalnie długi przejście jego zajmuje nam sporo czasu. Na szczęście sznurek czeka w pogotowiu więc z zejściem nie będzie problemu. Nad kominem czeka nas jeszcze trawers przez żebro skalne i później już tylko w górę szerokim żlebem. Z każdym krokiem widoczność coraz gorsza. Za plecami chmury coraz bardziej kołują się zasłaniając grań Solisk. Mniej więcej od wysokości 2350m widoczność spada do kilku metrów. Wkrótce docieramy do grani. Z tąd jeszcze kawałek na szczyt. I w końcu jesteśmy. Widoczność praktycznie zerowa. Na szczęście jest dosyć ciepło więc na szczycie czekamy około godziny z nadzieją, że coś się pokaże. Niestety. Czasami w chmurach pojawia się okno ukazujące drugi wierzchołek Szatana. Jako że nie wiemy który jest główny postanawiamy wejść i na niego. Przejście pomiędzy wierzchołkami zajmuje nam około 10 minut. Na dół schodzimy tą samą drogą. Idziemy początkowo szerokim żlebem. Po zejściu około 100m ukazuje się nam grań Solisk. Myślimy nawet, że pogoda się poprawia – niestety za naszymi plecami Szatan nadal w chmurach. Gdy docieramy na wysokość, na której musimy opuścić żleb, szukamy jakiegoś innego wariantu żeby ominąć ten komin ale nie bardzo jest jak. Komin jednak okazuję się nie taki straszny jak myśleliśmy. No może poza jednym krótkim fragmentem, na którym postanawiam kupić drugi czekan

Jeszcze kawałek i znowu jesteśmy w dol. Młynickiej. Tutaj odpoczywamy co chwila spoglądając w górę – Szatan cały czas w chmurach. Na dodatek zaczyna sypać śnieg więc schodzimy do Szczyrbskiego Plesa. Ogólnie wycieczka udana, chociaż szkoda widoków.
_________________
...energia musi eksplodować w momencie wykonywania zadania, ale cały czas trzeba ją mieć pod kontrolą...
http://picasaweb.google.pl/w.tatrach
gg: 1553749