Część 3 Jaskinia pod Bukami I
Postanowiliśmy wrócić do naszej "przerażającej" studni.
Wszystko sie przygotowało do zjazdu. Sześć metrów studni, to nie jest wcale tak strasznie mało. Ja zjeżdżam pierwszy. Moje PIU przezywa katusze. Stara i zmechacona lina nie chce wcale przechodzic przez przyrząd, dramat. Zjeżdżam "skokami". Na dole widzę, że zejscie jednak jest banalne. Cholera.
Maciek też się cieszy jak zjeżdza
Co dalej? A dalej wąski przełaz. Nie czuję miejsca na nogę więc krzycze do Macka zeby mi podal line i spokojnie sobie schodze. Oczywiscie to nie jest wcale takie trudne ale jak starcza liny, to czemu nie?
Stoję przed kolejna studnia. Ciekawe co Maciek sobie pomysli o niej?? Cholera jak zesmy tam zeszli? Faktycznie jedno słowo o wycofie i już by nas tam nie było. Schodze. Nie ma tragedii ale trzeba umiec dzialac troche zapieraczka. Maciek schodzi za mna i srednio mu sie podoba ta zabawa ale coz ryzyko jakies musi byc
Dalej w dół. To tylko 25m zejscia, a ile zabawy. Cały czas zapieraczka i kombinacje alpejskie.
Na dole pelno syfu. Brzeszczanie wywiezli stad 2 kontenery smieci, wiec i tak nie ma tragedii. Jest lepiej niz jak bylem tu poprzednio. Przemykam miedzy dzieciecymi zabawkami i pre waska szczelina do gory. Pokonujac kolejne progi dochodze do miejsca gdzie pod nogami mam luftu z 4-5m i daje spokoj, bo jestem tu pierwszy raz i nie bardzo wiem gdzie to jest ( na mapce koniec niebieskiej kreski). Korytarz robi jednak na mnie ogromne wrazenie. Piekne techniczne i bardzo waskie miejsce. Do tego po jaskini fruwaja nietoperze (juz jest pozno i zaraz poleca sobie na polowanko), rewelacyjnie pomykaja w tych korytarzach tuz obok glowy, lub wisza na scianach i kreca lebkami.
Wracamy na gore. Wychodzi sie jednak duzo latwiej ale i tak jest ciut zabawy.
Wychodzimy bez użycia liny. Jest to znacznie prostsze niz pokonywanie studzienek wewnatrz jaskini.
Ta jaskinia bardzo mi sie podoba i na Maćku tez chyba zrobila spore wrazenie, bo jest to typowa jaskinia pionowa. Parę motyla noga przy zlazeniu tu polecialo. Tutaj juz nie ma zmiluj. Może i nie ma przeciskania, czolgania i ciorania w blocie ale poryuszanie sie po niej wymaga gimnastyki i daje spora dawke adrenaliny.
Przydaloby sie wrocic tez do tej jaskini, bo jak mozna latwo zauwazyc w samej jaskini jest dziewieciometrowa studnia, ktora ominelismy a mozna by bylo ja pokonac zapieraczka, tylkotrzeba by bylo sie na wszelki wypadek asekurowac. Moze tez bysmy sie skusili i troche posprzatali jaskinie. Bylby to taki dobry uczynek
