grubyilysy napisał(a):
Gratulacje. Czy spaliście rzeczywiście w Chamonix czy jednak w Les Houches?
grubyilysy dzięki. A dokładnie to spaliśmy na kampingu Les Moliasses w Chamonix (a właściwie tuż za jego tablicą w kierunku tunelu pod Blanciem). Bardzo miłe pole namiotowe. Czyściutkie. Wyszło nas 7 E za osobę na dobę. Do Les Houches podjechaliśmy autem (pod kolejką jest duży i bezpłatny parking).
KWAQ9 napisał(a):
jak technicznie przedstawia się MB zakładając że mamy dobrą pogodę?
KWAQ9 Na Siwą uciekałem w nocy bo bałem się o wątrobę

. A co do trudności technicznych to nie że cwaniakuję ale po prostu przy tych warunkach co mieliśmy to nie było żadnych. Normalnie Śnieżka, tylko x3.
Zacytuję z Wikipedii:
Cytuj:
Kuluar Rolling Stones - słynny kuluar, który trzeba przetrawersować wchodząc na Mont Blanc drogą normalną. Położony jest on pomiędzy schroniskiem Refuge de Tete Rousse a Refuge de L'Aguille du Gouter.
Jego niezbyt dobra opinia bierze się z niebezpieczeństw powodowanych przez spadające z góry kamienie. Ich wielkość może dochodzić nawet do rozmiarów lodówki. Najczęściej wytapiane są one z lodu przez słońce, bądź strącane przypadkowo przez znajdujących się powyżej wspinaczy.
Długość trawersu wynosi około 50 metrów a nad nim rozwieszona jest stalowa lina, która ma na celu podniesienie bezpieczeństwa. Jest ona jednak powieszona na tak dużej wysokości, że wielu wspinaczy najzwyczajniej z niej rezygnuje.
W trakcie pokonywania kuluaru zdarzało się wiele wypadków. Jest to potencjalnie jedno z najniebezpieczniejszych miejsc na drodze normalnej prowadzącej na Mont Blanc.
O tym kuluarze poczytałem i dowiedziałem się dopiero po powrocie ze szczytu. W tych dniach słynny kuluar był pod grubą warstwą śniegu i nie spadł tamtędy ani jeden kamyczek. Kuluar i w ogóle całą tę ścianę pokonywaliśmy między 11 a 13 w słoneczny dzień w tłumie schodzących i wchodzących. Czyli niby w najgorszych warunkach (zalecane jest wchodzenie w kuluar tylko w nocy i nad ranem) ale jedynym zmartwieniem było żeby nie skręcić sobie nogi w rakach na skale.
Niektórzy ludzie szli tamtędy bez kasków (Polacy). Spotkaliśmy też takich co nam mówili żebyśmy na sam szczyt nie brali liny ani nawet czekanów.

Oczywiście przegięcie. Lepiej mieć i nie użyć niż potrzebować i nie mieć.
Moim zdaniem: góra dla każdego*. Zresztą niemało przypadków, że wchodził tam z przewodnikiem ktoś kto nigdy w górach nie był.
*mam na myśli trudności techniczne, bo co do pogody i choroby wysokościowej to inna sprawa. no i mowa o najłatwiejszej drodze.