POŁOŻENIE. Livigno leży w szerokiej dolinie Valle di Livigno położonej w Alpach Retyckich na wys. 1700 m npm.. Prawie 1/3 tej doliny zajmuje duże sztuczne jezioro Lago di Livigno. Samo miasto jest sporej wielkości i jest jednym z największych i najbardziej znanych zimowych stacji narciarskich. Ale Livigno słynie z czego innego. A mianowicie jest jedną z nielicznych już stref wolnocłowych w Europie. Co to znaczy? Kto był choć raz na dużym lotnisku międzynarodowym to wie – DUTY FREE SHOPS… A więc do Livigno zjeżdża kupa ludzi aby kupić markowy alkohol, kosmetyki, papierosy i sprzęt FOTO i RTV. W dzień miasto opanowane jest przez Szwajcarów i Włochów dźwigających wielkie paki cukru, gorzoły itp. rzeczy. I najważniejsze: benzyna! Cena ON lub E95 to tylko 0,60 EUR!!!
W mieście jest bardzo dużo atrakcji dla rodzin, można pożyczyć rowery, są place zabaw dla dzieci, dwie kolejki górskie działające latem itp. Słowem pełen wypas. Noclegi należy rezerwować z baaaaaaardzo dużym wyprzedzeniem, bo choć jest ich w Livigno mnóstwo, to żeby znaleźć je w dobrej cenie trzeba szukać. Ale spokojnie da się znaleźć FeWo 4-osobowe za 45-50 EUR. Ceny w Livigno na towary wolnocłowe są bardzo niskie, na pozostałe rzeczy tj. na jedzenie też nie porażają. Znakomitą pizze można zjeść bez problemu za 6 EUR.
DOJAZD: Do doliny można dostać się z trzech stron. Od północy od strony szwajcarskiej doliny Val Mustai przez tunel God la Schera (płatny 10 EUR – najbliżej z Polski). Od południa ze Szwajcarii przez przeł. Forcola di Livigno (2315) i od strony wschodniej z Włoch (tak, tak, tam jest granica celna EU) przez przeł. Passo di Foscagno (2291). Właśnie to zamknięcie doliny zadecydowało ileś tam lat temu o wyłączeniu jej z ekonomicznego obszaru EU.
MAPY: Kompass nr. 96
GÓRY: Chociaż w mieście jest pełno ludzi, to w górach nie spotkacie NIKOGO! Pusto i pięknie. Szlaki są bardzo słabo oznakowane ale są… Opisze w skrócie 4 szczyty na których byłem.
PIZZO ORSERA 3017 – Łatwy trzytysięcznik. Start z przeł. Forcola di Livigno (2315) gdzie oczywiście dojeżdżamy samochodem. Tylko 700 metrów podejścia więc 2,5 godz na górę. Szlak ma nr. 101 i oczywiście podczas podejścia trzeba się mocno rozglądać aby go odnaleźć i niezgubić. Początkowo łagodnie doliną Val Orsera, potem stromiej na grań szczytową. Jest stosunkowo długa i w niektórych miejscach należy „wyjąć ręce z kieszeni” ale w sumie bez trudności. Widoki piękne zwłaszcza na pobliski czterotysięczny Piz Bernina. Zejście tą samą drogą.
MONTE VAGO 3059 – Łatwy i piękny trzytysięcznik, doskonale widoczny z Livigno. Leży obok Pizzo Orsera więc część szlaku pokrywa się z opisanym wcześniej. W połowie doliny Val Orsera szlak nr. 102 odbija na wschód i trawersując spore płaty śniegu (trzeba bardzo uważać, bo są bardzo pochylone, a my je trawersujemy poziomo), dochodzi do grani, która prowadzi na wierzchołek (2,5 godz.). Trudności technicznych w sumie nie ma, ale trzeba pilnować szlaku, co łatwe nie jest. Zejście tą samą drogą.
PIZZO LA STRETA 3104 – Łatwa i wspaniała góra. Gorąco polecam. Start w połowie drogi na wspomnianą już wcześniej przełęcz (miejsce to nazywa się Baitel del Gras degli Agnelli i leży na wys. 2099 i bardzo łatwo jest je przeoczyć jadąc samochodem). Początkowy etap jest najtrudniejszy, bo idziemy bardzo stromo silnie zerodowanym i mocno pochylonym zboczem. Często „na czworaka”, a ścieżka co chwila „wyjeżdża” spod stóp. Ale jak już to przebrniemy (45 minut) dalej jest już luzik i wspaniała górska wędrówka na w sumie sporej wysokości górę. Uważać tylko na szlak (nr. 104), bo jak go zgubimy mogą być problemy. A jak nie, to po 3 godz. wchodzimy na szeroki wierzchołek, z którego widoki zatykają dech w piersi. Trudno się ruszyć. Zejście szlakiem nr. 105 nad staw Lago del Monte (wspaniały widok na wcześniej zdobyty przez nas szczyt) nad którym stoi bivacco. Dalej przyjemnie w dół doliną Valle del Monte do przysiółka Campaccio. Jeden z najwspanialszych moich alpejskich szlaków. Choćby dla niego warto tam przyjechać!
CIMA DEL FOPEL (2928) – Najniższy z tu opisywanych ale jak to zwykle bywa najtrudniejszy szczyt. W sumie symbol Livigno, prawie na każdej pocztówce można go zobaczyć. Stromy szczyt wznoszący się bezpośrednio nad jeziorem Livigno. Ja podchodziłem szlakiem 132 od strony restauracji Fopel (brzeg jeziora wys. 1800, droga do tunelu). Od razu bardzo stromo zakosami wśród kosówki, często nie ma nawet gdzie stanąć do odpoczynku tak jest stromo, a perć wąziutka. Dopiero po 1 godz. robi się łagodniej i można już bezpiecznie pooglądać jezioro leżące bezpośrednio pod nami. Droga na szczyt jest bardzo monotonna, uciążliwa i męcząca, trudności technicznych brak. Po 3,5 godz stajemy na wierzchołku, widoki na leżące 1100 metrów niżej u naszych stóp jezioro niesamowite. Zejście inną drogą, która po krótkim acz stromym zejściu do wys. 2700 przybiera formę bardzo długiego poziomego trawersu nad doliną Valle di Cantone. Wygląda to tak: perć wąska często na szerokość buta, stok piargowy nachylony 60 stopni, liczne w poprzek żleby i cieki wodne, a po prawej 800 m niżej dolina i tak idziemy trawersem godzinkę. Niby trudności technicznych nie ma ale adrenalina szumi w głowie i tylko modlić się aby pogoda się nie załamała. Po tym „atrakcyjnym przemarszu” następuje klasyczne alpejskie zejście „na pałę” wśród kosówki, które ja nazywam „rozpierdalaczem kolan”. I wreszcie schodzimy w stanie „agonalnym” do miejsca zwanego Ponte Viera. Tam nas odbierają samochodem, a potem pijemy dużo piwa aby zapomnieć…
Fotek nie mam, bo byłem tam w roku 2003 (choć podane ceny są na ten rok), a więc w erze „przedcyfrowej” i musiałbym teraz skanować. Ale znajdziecie ich mnóstwo na necie.
Polecam gorąco region Livigno i jakbym kogoś zachęcił, to czekam na pytania.
Ostatnio edytowano Pn mar 08, 2010 1:22 pm przez syjek, łącznie edytowano 3 razy
|