golanmac napisał(a):
Cytuj:
Trasa mniej więcej przebiegała tak
Napisz coś więcej ...
Tak więc przyjechalismy busem. Weszliśmy do kolejki gondolowej i pojechaliśmy 700 metrów wyżej. Na jakąś przełęcz. Z niej udaliśmy się piechotą ( niestety tak już było do końca

) na Wielki Kryvań. Fajnie było -szron i cudny wiatr. Jakoś jesień gdzieś wcieło , zima wyła po zboczach. Tam sesja widokowa i zdjęciowa. Wracamy częściowo tą samą drogą - do rozstaju szlaków. Na nim udajemy się w stronę góry o nazwie Chleb. Też tam było ładnie, z tym, że szron już kończył żywot. I od Chleba długa graniówka - góra, dół, góra, dół. Meldujemy się na przełęczy, na której zaczyna się droga na górę Stoh. Najpierw płasko, później stromym zboczem w górę. Można to ustrojstwo ominąć kierując się zboczem w kierunku przełęczy Międzyhole ( ? ). Tam piękny punkt widokowy, biwakowy i skrzyżowanie dróg. Za niedługo rondo tam zbudują. Po popasie ruszamy przez lasek na zbocze Wielkiego Rozsutca. Po pewnym czasie wkraczamy w skałę. Na tej skale rośnie metalstwo - schody, łańcuchy i klamry. Nie tknełem się tego więc wyjście jest łatwe. Trudnościami są za to elementy wąskie np. schody. Tu musiałem powiedzieć Etosowi żeby gwałtownie się oddalił i skoczyłem w skałę poza szlakiem. Po pewnym czasie wnikamy na rozstaj dróg - na Małego i Wielkiego. tu znów tłumy. Ponownie każę coś zrobić Etosowi. No i szczyt Wielkiego. Ludziów makabrycznie dużo. Żeby nie słyszeć ryków turystycznych zakładam na uszątka słuchaweczki i słucham milusiej muzyczki. Ja sobie siedzę pod krzyżem na szczycie a pan Artysta śpiewa:
"Religia jest nienawiścią,
Religia jest złem,
Religia jest wojną,
Religia jest motyla noga"
A wkoło szczyty , doliny i i wody. Sielanka.
Po około 25 minutach czas wracać. Przenikamy przez wąskie gardło i udajemy się graniówką w stronę Małego Rozsutca. Grań się kończy, zaczyna panować na stoku kosodrzewina. Szlak wredny. Ślisko, krucho, glebiście, błotniście. I wkraczamy na kolejną dziś polankę widokowo - rondową. Tam w trójkę ( reszta leży na trawie ) udajemy się na Malego Rozsutca. Powtórka z rozrywki - las, skała, metalstwo ( jednego łańcucha użyłem przy zejściu ). Z Małego gorsze widoki niż z większego. Powrót na polankę i wkraczamy na trasę do Górnych Dierów. Miły wąwóz. Momentami przypominał mi Kraków poza barierką. Tylko, że w Dierach są jeszcze wodospady. No i na tyle - dochodzimy do miejscowaści Staefanów i jazda do Żywca.