środek nocy i budzik-centralplatz. gdzie gekony?-tramwaj numer piętnaście i kwestia biletów-trójka lawinowa na kopcu wandy-hej ja tu byłem! czyli wszyscy kohamy CAHTS-Kopiec Kraka-G.E.K.O.N.Y. vs. miłosna parka-kaski po raz kolejny, kolejny stit zdobyt-jazda na salwator-zapiekanki przed szczytem chronią przed chorobą wysokościową-kopiec Kościuszki padł-marekm, mistrz podwózki-kolejne przewijanie maćka-kopiec Piłsudskiego-bezczeszczenie narodowych świętości za pomocą innych świętości-manolo nie śpij!-z pieśnią na ustach pod Cracovię-rozejście na z góry ustalone pozycje
7.30.
Budionny usiłuje mnie poderwać z łóżka. Za dwie godziny mam się spotkać z tą bandą idio.. to znaczy z G.E.K.O.N.A.M.I., na jakiejś tajemniczej, poświątecznej niespodziance. Zanim do tego dojdzie, powinnam się odpicować. Dupa tam. Przestawiam budzik na za-godzinę. Za godzine na za-kwadrans.
9.30
I po cholerę kazali się ubrać tak ciepło, myślę, parując i przemierzając Centralplatz w Nowej Hucie. Nagle w autobusie 501 jadącym wzdłuż placu uchyla się okienko, ktoś wystawia lufę i koło ucha śwista mi garść śrutu. Wszystko jasne. Oprawcy wyskakują z autobusu, udają, że to wcale nie oni strzelali i każą się prowadzić w stronę Kopca Wandy. Prowadzę za pomocą tramwaju, starając się nie zwracać uwagi na podwyższony współczynnik robienia obory. Po drodze członkowie ekspedycji zapoznają mnie z Wielkim Planem Wielkiej Korony Krakowa, zakładającym złojenie czterech krakowskich kopców. I zużycie na każdym ze szczytów jednej butli, pardonsik, puszki z tlenem.
Pierwszy z nich jest oporęczowany jak należy. Chłopaki uruchamiają swój fachowy sprzęt: Kefir stuptuty, Żółty kominiarkę a Maniek kask petzla w kwiatki

. Ocena ryzyka – lawinowa trójka jak nic, ale idziemy. Ja w roli dokumentalisty. G.E.K.O.N.Y. kładą ściany w pełni profesjonalnie. Ciężko jest, ale wszyscy docieramy jak jedna żona do góry. Na cokole napotykamy pogańskie elementy – ktoś pod pomnikiem złożył...sezamki, kinder bueno i inne. Nie korzystamy, podpinamy się do butli z tlenem, idziemy dalej.
10.40
Miejska komunikacja wiezie nas w stronę Tandety i Kopca Kraka. Zdobywamy go w pięknym stylu: pierwsze, co ukazuje się oczom ekspedycji świńsko-gekońskiej to jakaś parka, tonąca w namiętnym pocałunku. Nie możemy sie powstrzymać i zbiorowo ryczymy
UUUUUUUUUUUUUUUUU, płosząc skutecznie nieszczęsnych zakochanych. Pierwszy kryzys – Żółtej Kiełbasianej Zarazie zamarzają ręce, ale kryzys udaje się zażegnać za pomocą zapasowego ekwipunku ze świńskiej torby. Podczas wejścia świńtuch ostatecznie traci dziewictwo kopcowe. Otwieramy kolejne puszki z tlenem, niektórzy oznaczają kopiec w samczy sposób za pomoca przewijania maćka (dżordża, józka, itd.), robimy zbiorowe zdjęcie i spie.. oddalamy się gwałtownie ku kolejnemu celowi: kopcowi Kościuszki.
??.??
Godzina niewiadoma. W bazie na Salwatorze chapiemy czizburgery i zapiekankę i propagujemy do góry. Tym razem jesteśmy zmuszeni do wykupienia wiz i pozwoleń na wejście na szczyt. Cóż począć – wykupujemy, i idziemy szeroka, turystyczną drogą. Na szczycie tradycyjnie, po puszce z tlenem, schodzimy na dół, gdzie czeka na nas
Marekm ze środkiem transportowym. Oszczędzamy dzięki niemu długi czas dojścia do ostatniej perły w Koronie Krakowa – kopca Piłsudskiego.
??.??
Kopiec Piłsudskiego, a na kopcu? A na kopcu maszt, na którym za pomocą zastanych HMS oraz agrafki przypinamy przytargana przez G.E.K.O.N.Y. flagę, ostatecznie dobijamy się zapasami tlenu i wykonujemy kolejne zbiorowe zdjęcie. Budząc wszystkimi czynnościami zainteresowanie zgromadzonego pospólstwa. Pospólstwo intensyfikuje trzask migawek. Żółta Zaraza robi tradycyjny (podobno?) striptease, napina się w okolicznościowej koszujce. Robię zdjęcia czując jak zamarza mi wszystko na widok kiełbasianożółtego negliżu. Z ostatniej góry wieńczącej cała zabawę wykonujemy zbiorowo telefony do bliskich, bliższych i
Kwaka 
i schodzimy, obserwując u siebie objawy choroby wysokościowej i przedawkowania...tlenów. Ustalamy, że całą operacje powtórzymy latem. W autobusie dzielimy się na podgrupy - Żółta Zaraza, Kefir i ja dajemy koncert stulecia, Maniek grzecznie zasypia.