golanmac napisał(a):
Po co straszyć ludzi lawinami na Boczniu
@golanmac, podstawowa sprawa o która mi tutaj chodzi, nie jest straszenie lecz ocenianie danego rejonu nie wg. tego, że to jest szlak X i tam chodzą tłumy, to jest szlak Y gdzie tez chodzą tłumy, nic sie dotąd nie stało, czyli jest bezpiecznie....lecz na własnej obserwacji terenu, jego geomorfologii, warunków przyrodniczych, warunków śnieżnych i dopiero na tej podstawie wyciągnąć odpowiednie wnioski. Niezależnie czy się jest w pietrze alpejskim, czy reglowym, jak sie przez takowe miejsce przechodzi, to należy to robić odpowiednio. Nie dla tego, że spodziewamy się tam lawiny, ale dla pewnego automatycznego stosowania pewnych „zasad”.
Dlatego idąc „autostradą” zw. Dol. Roztoki w miejscach gdzie szlak przecinają tory lawin, trza przejść szybko i pojedynczo. Tak samo powinno się zachować przecinając „tory” na „autostradzie” na Iwaniacka Przeł.,
Ocena nie powinna sie opierać na popularności i łatwości szlaków, lecz tylko ukształtowaniu terenu.
Nie bardzo wiem dlaczego staracie sie przypisać, że świadomość zagrożenia to zastraszanie.....przeca nabieranie doświadczenia w górach polega m.in. na tym, ze wiesz o coraz większej liczbie zagrożeń i miejsc z nimi związanych, które po drodze spotkasz. Umiejętność chodzenia zima to nic innego jak omijanie tych miejsc (o ile sie da i chce) i wybieranie alternatywnej trasy.
To nie ma nic wspólnego ze straszeniem, ale chodzi o to aby dać Kol. piotrko możliwość wyboru.
golanmac napisał(a):
chiefie, pytanie, z ciekawości i poza dyskusją. Czy zawsze byłeś i jesteś taki ostrożny tzn. nigdy nie zaryzykowałeś, nie postawiłeś na jedna kartę ?
Jasne, ze w Tatrach ryzykowałem, ale to moje ryzyko było w pełni świadome. Ot, świadomy wybór.
Jednak tez z drugiej strony, dzięki świadomości zagrożenia bywało, że ryzyka nie podejmowałem i wolałem niebezpieczny teren okrążyć dodając sobie czas przejścia, a nawet kończyło sie czasem wycofem.
Jednak zawsze starałem sie i będę starał to ryzyko ograniczać do minimum, przy określonych warunkach. Nic na siłę. Po prostu w pewnych sytuacjach trzeba działać automatycznie.
Powiem Ci pewien przykład:
Wiele lat temu wracałem ze Słowacji do Polski przez Gładka Przełęcz. Pogoda marna, pochmurno, wietrznie z lekkim opadem. Od od Zaworów na Gładką szło się szlakiem (wywiane było), ale niestety po drodze, było pole śnieżne kole 20-30 metrowej szerokości z dość głębokim śniegiem. Dało się je obejść górą. No i następuję wybór…..czy przeciąć i w 1 minutę, czy dopieprzać do góry z ciężkim plecorem (m.in. namiot), ubierając raki i będąc już nico wykończonym przecieranie w Dol. Kobylej. NIE ZARYZYKOWAŁEM i okrążyłem (strata kole 15 minut). Jednak już wtedy uważałem, ze raczej przesadzam.
Potem na Gładkiej Przeł. do wyboru, albo dupozjazd (1-2 minuty i jest się w dolinie), albo mozole schodzenie 30-40 minut (było takie miejsce wywiane, gdzie nie było ingerencji w stok). Warunki śnieżne mi się nie podobały, więc NIE ZARYZYKOWAŁEM i schodziłem. Schodząc wypluwałem w swoja stronę same f.ucki, żem przewrażliwiony i p.....
Warunki w Piątce były fatalne, widoczność ograniczona wiec dalej szłem gdzie kosówka puszczała. W rejonie progu w pewnym momencie był taki fajnawy długi żleb w kosówkach. Cieszyłem się, że nie będę z nimi musiał „walczyć”….a tu dupa w górnej części było wyraźne odpeknięcie przy skale. Znowu trza było podjąć decyzję, czy szybciej otwartym terenem, czy też kolejna „walka”. Ponownie posypały się f.ucki bo nie zdecydowałem się schodzić żlebem.
Może uszedłem 15 metrów jak właśnie w tym żlebie poszła lawina. Najpierw myślałem sobie, ot, taka sobie lawinka, jednak jak potem zobaczyłem grubość oberwania (kole 1,5 m) i głębokość lawiniska, to zrozumiałem, ze z tak ciężkim plecorem mógłbym się nie utrzymać a powierzchni.
Jednak przede wszystkim zdałem sobie sprawę z tego, że DECYZJE obejście pola śnieżnego przez Gładką, jak też nie zrobienie dupozjadu, mogło mi uratować życie. Choć tego nigdy nie będę wiedział do końca. W schronisku była wywieszona III lawinowa.
Morał z tej opowieści jeden….trasa nie była trudna, ale dzięki „świadomości zagrożenia” mogłem decydować o tym lub o tamtym.