wszystko zaczęło się od strony TOPRu.
Dwójka lawinowa!!!! no to jedziemy! Pakowanko, obiadowanko, i autobusowanko. No, prawie - spier*olił

więc ruszam rano 31 grudnia, z dworca trawers do wąwozu odwiedzić HiMountain, i już w busiku na Palenice siedzę.
Daleko do tego Morskiego się jedzie???
A z pół godzinki!
ale potem trzeba ze 2h podejść na nogach..
iiileeeeee???
droga do Piątki mordęga, Skrajny Litworowy Żleb, mimo że niewielki, potrafi zmęczyć... widoki oczywiście boskie, bo pogoda dopisuje!
wieczorne zdjęcia ciekawe
generalnie sporo ludzi. i Mnóstwo alkoholu:D
poznałem tabuny wspaniałych ludzi przez te 3 dni. Wieczorem chciałem wdrapać się na Kozi, kumpel którego tam przypadkowo spotkałem obiecał zmontować mi ekipę ale ok 21 się okazało, że 8-9 ludzi idzie na 24 na Kozi. No to super! Szybko się przepakowałem i już staliśmy przed schronem mocną ekipą. Nagle odwracam się a tu jednego chipka brakuje. ., co jest? coś tam grzebie przy rakach. Musieliśmy je reanimować drutem, ale podziałało! Wolno, mozolnie, wdrapywaliśmy się, trochę wiało od południa. Szliśmy orograficznie prawą grzędą, po dojściu na grań kurniawa nieprzeciętna. Ale za to jakie widoki - fajerwerki aż po Babią Górę!
byliśmy ostatnimi w 2008 i pierwszymi w 2009 na Kozim;]
Dupozjazdów nie było, no bo ciemno jak w dupie.
Na werandzie zastaliśmy 3 złamane stoły:D w palarnio-kuchni turystycznej, gdzie zawsze można było znaleźć przytulne schronienie na banię siwy dym skrzypce i kupa śmiechu, a w jadalni zabawa na całego!
po 3 godzinach snu, na lekkim kacu był plan iść na Kostura. Ale wiadomo, sylwester wszystkie plany niweluje, więc padło na Kozi, nie ma szans, torować nie będziemy:D tym razem prawie bezwietrznie, aczkolwiek na grani się zamarzało, Widoki przemegarewelacyjne, morze mgieł na Słowacji i czarny świat w Polsce (syf w powietrzu nieprzeciętny!!!!)
Słońce grzało że aż miło się w polarku szło. Na górze było trochę nawianego śniegu, i mimo, że już ktos dupozjeżdżał, schodził i pochodził na nartach to postanowiliśmy zejść trochę niżej, i nowo poznana kumpela wykonała piękny zjazd żlebem a ja na dupie grzędą na dół.
Wieczorkiem zadała mgła i zaczęło lekko prószyć, były pewne obawy, które rano został rozwiane - chmury są wysoko! Ślady niezasypane, więc poganiam Monikę i lecimy autostradą na Zawrat. Ktoś na Niżnym Zagonie podciął deskę o grubości 30cm i długośći ok 20m, więc nie tak zaś bezpiecznie. Lubię tę drogę, długo idzie się płasko a potem tylko chwilę stromo. Śnieg stabilny po obu stronach, lawinisk niewiele, piękny freeride a ja piękny dupozjazd.
Tuż za lodami dopadła mgła, niezbyt gęsta, kilkadziesiąt metrów widoczności, aczkolwiek że jestem na stawie to się zorientowałem dopiero po kilkudzuesięciu metrach;p schodzę jużśćieżyną a tu z dołu słyszę "Leeeeeszzeekkk!!!". Jakaś postać w śniegu po pas 50m nizej woła mnie - to nasza snowboarderka, olała ścieżki i zjechała z progu Czarnego Stawu wprost w kosówki. Pół godziny czekania i już była przy mnie:D razem do schronu, potem pożegnałem się bo szedłem na dół a Monika zjeżdżała... Chwilę po wejściu w las na Boczaniu
Gawari pa ruski?
niet
english?
of course
is it the right way down?
eee... follow the blue i szybko się z nimi rozstałem. Piękna zima, ślicznie prószyło, a busiarze mili. tylko powrót masakra. Radzę wam jak jeździcie samochodami trzymać się transfrejów i szwagropolów, znają takie skróty, jakie się filozofom nie śniły!:P
baaardzo fajne 3 dni. Dziękuję wszystkim nowopoznanym, no i staropoznanym! do zobaczenia za rok!