Witam WSZYSTKICH FANÓW KOŚCIELCA i nie tylko!!!
Pragnę opisać moją przygodę z Kościelcem (tak samo jak niedawo dzieliłem się swoimi osiągnięciami z Orlą w dziale Orla Perć)...
Wyprawę rozpocząłem w środę (13.07) z koleżanką z Kuźnic o godzinie 12:00. Jeśli ktoś dziwi się, że tak późno to od razu mówię, iż poprzedniego dnia zrobiłem w/w długą i męczącą trasę a do tego niebo było wcześniej bardzo zachmurzone. Tak jak wczesniej ruszyłem niebieskim szlakiem przez Boczań i o 13:20 zawitałem w Murowańcu na kawkę. Stamtąd tym samym szlakiem dalej do Czarnego Stawu nad którym byłem o 14:10. Ze wzgledu na koleżankę i lekki ból w kolanach nie mogłem przyspieszać, stad na przełęczy, na którą dotarłem w mozolnym podejściu byłem o 15:00. Widoki z samej przełeczy na obie jej strony dodały mi sił na dalszą drogę.

Dalej zaczęły się lekkie schodki i czasami mała wspinaczka (nie ma żadnych ubezpieczeń). Najtrudnijesze momenty dla mnie to dość duże płyty skał leżące pod kątem, które przeba pokonywać bardzo uważnie, ponieważ w niektórych miejscach bywają śliskie ( dla mniej doświadczonych przydałyby się tam jakieś ubezpieczenia). Po kilku krótkich odpoczynkach przed godziną 16 dostaliśmy się pod szczyt z kórego właśnie schodziła jakaś ekipa i trzeba było czekać aż wszyscy zejdą ponieważ w tymże fragmencie szlaku jest ostatnia wspinaczka, która prowadzi już na sam Kościelec. Widoki ze szczytu są przepiękne!!! Po zrobieniu kilku fotek i nakręceniu całej panoramy dostrzegłem czarne chmury szybko zbliżające się (widać ich cień na kosodrzewinie) do nas od strony północno wschodniej. W planach mieliśmy zejście do Karbu i odbicie w lewo na niebieski szlak łączący się z czarnym szlakiem a nastepnie z powrotem do Murowańca. Pogoda jednak nie pozwoliła nam na zrealizowanie tych planów i postanowiłem jak najszybciej udac się do schroniska na Hali Gąsienicowej. Wyprzedzając wszystkich schodzących ze szczytu po 20 minutach byłem na przełęczy. Tu przywitał nas gęsty grad który uniemożliwiał dalsze zbieganie i już bardziej ostrożnie zaczęliśmy schodzić do Czarnego Stawu który szybko minelismy o godzinie 16:40. Pierwszy raz widziałem jak pioruny uderzają pionowo z dół w Dolinę Gąsienicową. Niesamowity to widok, ale jeszcze bardziej straszny...

W schronisku zawitaliśmy o 17:00 (godzinne zejście z Kościelca

) i nie mogłem się spodziewać niczego innego jak tłumu ludzi pod każdym fragmentem dachu...

Jakimś cudem przecisnąwszy się przez owych ludzi udało mi się kupić gorącą herbatkę która bardzo mnie rozgrzała... O 17:30 zaczęło się przejaśniać i ruszyliśmy do Kuźnic w których tak jak ja poprzedniego dnia znaleźliśmy się po przejściu Doliną Jaworzynki o godzinie 18:50...
Podsumowując szlak na Kościelec, moim zdaniem prawie każdy jest w stanie go osiągnąć... Pomijając to, że czasami trzeba sobie troche pomóc rękoma przy lekkiej wspinaczce nie ma wiekszym problemów.
Nie wiem czy dobrze słyszałem ale podobno Kościelec jest szczytem który najbardziej ściąga pioruny w Tatrach, więc na wszelki wypadek uprzedzam o tym aby wybrać się tam przy dobrych warunkach pogodowych...
Pozdrawiam!
Bartek
