Termin uzgodniony od jakiegoś miesiąca więc choćby się paliło i waliło - jedziemy...
Czwórka niby nam nie groźna, chociaż jak się o niej dowiedziałam, to mało mnie szlag nie trafił... niestety byłam już w autobusie więc cóż mogłam zrobić?
Pierwotnie skład przewidywał 10 osób ale część dojechała dopiero w sobotę a część nie dojechała wcale.
Pierwszy dzień - piątek 20.03.
Wcześniejszych ustaleń z pewnym forumowiczem ani czwórka ani zasłyszane informacje o rzekomym zasypaniu otworów na szczęście nas nie zraziły więc idziemy...
Cel: DZIURKA czyli Jaskinia Mylna:
Kościeliska wita nas przepięknymi widoczkami
No dobra, żarty się skończyły: Maciek skręca raptem w prawo a my z Olą w śmiech

. Kto by pomyślał, że szlak "od tyłu" nie będzie przetarty...
patrzymy na znikającego kolegę...
i przygotowujemy się do startu:
hmm... czy my na pewno dobrze idziemy?
Okazało się, że dobrze i, że nie trzeba odkopywać dziury...
Pierwszy korytarz, a ja już jestem zachwycona

:
do kolejnego też staram się wcisnąć, próbując jednocześnie nie rozwalić sobie głowy... ...nie mogę się napatrzeć...
doganiam jakieś śmieszne dwie postacie:
przy jednym z okien zachowują się dość dziwnie:
okazuje się jednak, że są niegroźni

zaprzyjaźniam się i uwieczniam razem z nimi
wejściem wyjść się nie dało:
więc wracamy:
widoki znowu zapierają dech
a tak oto przedstawia się wyjście:
zadowolone z zaliczonego dnia wracamy:
a to dla miłośników i zagorzałych fanów ochrony fauny i flory tatrzańskiej:
Dzień drugi pt: "Grań w chmurkach" - sobota 21.03
Godzina 9-ta: wymarsz
Skład: dwie sieroty: czyli ja i Sofia
oraz: kilerus, golanmac, GoAway, i Marek
START:
Przed nami: czterech takich, co ukradli słońce:
co jakiś czas dostawaliśmy znaki, że jednak za tymi chmurami coś jest
po dwóch godzinach dreptania po przepięknej dolinie - przerwa;
w schronie hmmm... dostaliśmy ciekawe zaproszenie, nawet chciałam skorzystać ale reakcja była taka:
więc idziemy dalej:
las nawet, nawet... drzewaaaaa prześliczne
wraz z lasem skończyła się widoczność
na przedwierzchołku (chłopaki pobiegli już na Grzesia, a my z Sofią jeszcze podziwiałyśmy widoki) wielka radość: ŁAAAAAAAAŁ, HURAAAA, COŚ WIDAĆ
dzięki tym okrzykom ludzie, którzy zaczynali schodzić wrócili się, a potem nam dziękowali - hehehe
Śmiejemy się z Olą:
"to było nasze 15 sekund" 
- jakby nie patrzeć, do tej pory najpiękniejszy widok tego dnia
EDIT: dodam, że to było o 13:48
cdn...
a więc następuje:
O 14-tej jesteśmy na Grzegorzu, tu Keg-i oświadczają, że idą na Rakoń; Sofia odpuszcza, ja - nie. Oni idą więc ja też.
Gdzie dojdę, tam dojdę - pomyślałam i, upewniając się czy Olka nie będzie miała za złe, że ją zostawiamy, zakopuję się prawie po pas w śniegu. Oczywiście po kilku minutach Krakowską Ekipę poznaję tylko po obrzydliwym niebieskim:
tu po raz ostatni czekają...
"zostawiając" mi Marka
widoki cały czas powalające... jest godzina 15-ta;
pół godziny później stał się cud; nagle wyszło słońce, pokazało się czyste niebo i zaczęły się odsłaniać szczyty:
rzut oka za siebie
i panoramka
na Rakoń wlazłam cała szczęśliwa, że nie zostałam na Grześku
(Keg-i zdobywali już kolejny szyt)
jeszcze dowód, że tam byłam
i schodzimy:
część ekipy już zdążyła mnie wyprzedzić
a ja co chwilę staję i się zachwycam widokami... i do tego jeszcze zachodzik... ehhh - po prostu palce lizać
lekko nie było, wróciłam na Grzesia i strasznie ciężko mi było się z nim rozstać (godzina 18-ta)
na szczęście Kiler jeszcze tu nie dotarł
To by było na tyle... czas brać nogi za pas i spadać...
o 19-tej jesteśmy w schronisku, pół godziny później wyruszamy dalej na szlak i parę minut po 21-wszej siedzieliśmy już w ognistym rumaku golana...
Ostatki - niedziela 22 marzec
Dzisiaj cel najpoważniejszy z poważnych: lawina na drodze do Moka
Skład: Jola, Czesław, Agnieszka, Sofia i aankaa
Jolka jak zwykle pierwsza
wodotryski
mój osobisty zgon przed skrótami
slalom przez lasek
a po lasku - na lawinkę:
3 godzinny spacer dobiegł końca...
powrót... niektórzy na przyspieszaczach
Uffff - skończyłam
Dzięki wielkie wszystkim za wspólnie spędzony przedłużony wickęd...
Mam nadzieję, że moje "pierwsze razy" nie będą ostatnie
Ps. Nie wiem o co chodzi z tym fotosikiem - te zdjęcia jakieś dziwne wychodzą...
tutaj fotorelacja z Grzesia:
http://picasaweb.google.pl/anka.gd/Grze ... directlink