Dziś pora na moją ulubioną ścieżkę dydaktyczną wytyczoną przez BdPN. Często trasą Tarnawa-Dźwiniacz prowadzę warsztaty przyrodnicze. Okolica jest fascynująca, pod względem krajonawcym bardzo interesująca, a pod względem przyrodniczym bajeczna. Dosłownie zakochałam się w tym terenie w czasie szkolenia prowadzonego przez osobę chyba najlepiej znająca tajniki tej doliny czyli dr Antoniego Derwicha, który jest także przewodnikiem. To On krok po kroku wprowadzał mnie w tajniki odkrywania wspaniałości. Piotr opisał na
www.twojebieszczady.pl/dolsanu2.php przebieg trasy. Nie ma sensu więc opisywać samego przejścia. Opowiem Wam więc o tym co można zobaczyć ciekawego na warsztatach.
Tarnawa to miejscowość położona tam, gdzie diabeł mówi dobranoc. Tuż przy granicy z Ukrainą. Najciekwsze są tu: torfowiska wysokie, dawny rezerwat obecnie włączony do BdPN, stanica Hodowli Zachowawczej Koni Huculskich, hotelik Pod Roztokami (nie wiem czy będzie w tym roku czynny) i te nieszczęsne tabuny głodnych kotów.
Sama stanica jest interesująca. Często dzieciaki jeżdża tu konno. Konie huculskie potrafią zachwycać. Nic to, że to rasa prymitywna, może nie tak piękna jak araby, niska w kłebie (ogiery mogą niec do 154 cm) ale za to charakterna, inteligentna i pamiętliwa. Część koni znam. Zawsze staram się przynieść im paczkę niesłodkich sucharków. Jeden z młodzieńców został w ubiegłym roku ugryziony przez żmiję w język. Na szczęście uratowali go. Anatoksynę czyli surowicę podaje się tylko w ostateczności. Mały otrzymał zastrzyk przeciwtężcowy i przeciwalergiczny, dużo wapna i przez dwa tygodnie był na kroplówkach. Potem podawano mu tylko starte jedzenie, przeważnie marchewkę z jabłkiem (biedaczek miał bardzo spuchnięty język). Non stop przy nim dyżurowano. Tak to spodobało się małemu iż potem kiedy wyzdrowiał nie chciał pogodzić się ze zmianą zachowania opiekunów. Przeważnie naburmuszony stał w kąciku boksu.
Faworytem Opiekunki stadniny jest Lemur, piękny, wrażliwy, łaciaty hucuł, no i charakterny. Kiedyś niespodziewanie pojechałam z grupą do Tarnawy, nie miałam przysmaków więc głupio było mi się iść witać z końmi. Lemur pracował na wybiegu, był wyrażnie zły i oburzony. Ilekroć przechodził obok mnie z dzieciakiem na grzbiecie to miał taką minę jakby chcial mi wp... Zapytałam się o co może koniowi chodzić. Ktoś się nie przywitał odpowiedziała Koleżanka. Podeszłam do konia, zaczęłam do niego słodko mówić, pogłaskałam po pysku, a potem przyniosłam kilka źdźbeł trawy. Lemurowi humor od razu poprawił się.
Gdybyście byli miłośnikami rajdów konnych to zapraszam do Tarnawy. Są organizowane przez pracowników BdPN. Można także dolinę zwiedzić w bryczce.