Skład: Rohu, Golanmac, GoaAway, Kilerus.
- Dobra, kto bierze linę?
- A czemu ty Kiler nie weźmiesz?
- Bo ja mam haki, kilka kości i takie tam...
- Dobra, dobra masz najlżejszy plecak.
- Ale gadasz głupoty! I tak mi się już nic nie zmieści do plecaka.
- Kiler specjalnie kupił taki mały plecak żeby później mieć wymówkę.
- Ostatnio nosiłem pięćdziesiątkę na Mnicha i z powrotem. Dzisiaj nic nie noszę.
- Ale zimno!
- Chodźmy już.
Pierwszy, najbardziej psychiczny etap, czyli Hrebeniok, pokonaliśmy... jakoś.
Później już było trochę lepiej.
Lekki popas i dawaj pod ścianę.
Z daleka widać dwa ciekawe progi i trochę śniegu.
Pojawia się dylemat, czy iść przez Siwą Przełęcz, najprostsza drogą, czy iść południowo-zachodnią ścianą. Według opisu Paryskiego to droga dwójkowa, więc trochę wrażenie robi. Mi i Maćkowi nie bardzo podoba się wchodzenie najprostszą drogą, by odhaczyć szczyt i wszyscy postanawiamy spróbować.
Zasuwam jak karabin. Chcę to już pomacać, chcę się przekonać jak jest. Na początku trawers po trawach, dość łatwo więc obchodzę pierwszy próg i na drugi włażę pokonując żleb z potoczkiem pokryty lodem. Chłopaki wchodzą za mną stylem dowolnym i robimy popas.
Wyciągamy opis, czytamy, śmiejemy się ze zdań wielokrotnie złożonych. Jest fajnie. Tego mi brakowało... słowacki klasyk.
Mamy dwa ładne i strome żleby. Który wybrać? Sprawdzamy z Maćkiem na lekko obydwa. Chyba nie ma różnicy ale lepiej prawym, bo jest w cieniu.
Śnieg beton. Bardzo szybko zdobywamy wysokość. Stromizna słuszna, czasami około 70 stopni, zęby ledwo wchodzą w ten śnieg. Bosko!
Wychodzę na galerię i czekam na chłopaków.
Rohu gdy dotarł stwierdził, że tam należało się asekurować. Pewnie miał rację
Dalsza część akcji na szczyt to klasyczny Sławkowski. Kawałek drogi, po bardzo prostym terenie.
Na szczycie szukamy z Krzyśkiem puszki ale niestety gdzieś leży pod śniegiem, a my nie mamy spychacza
Postanawiamy wejść na Małego. Niestety porąbało nam się i okazało się, że Mały to tylko drugi wierzchołek Dużego, więc tak czy siak mamy pewność, że byliśmy na najwyższym wierzchołku

. Próbujemy przejść jednak na Małego ale jest już późno, a droga okazuje się bardzo trudna więc odpuszczamy i wracamy na wierzchołek.
Schodzimy najprostszą drogą przez Siwą Przełączkę. Teraz już nie jest tak fajnie. Aż człowiek nie może uwierzyć, że to co było tak twarde rano jak beton, teraz jest jakąś miękką papką, ale wiadomo, że rano zawsze jest twardy
Nie jest jednak tak źle, pędzą ce tłumy idące do schroniska ubiły śnieg dość skutecznie.
Przy samochodzie myślimy tylko już o jednym... p... (Ustawa o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi).
Chłopaki wychodząc ze sklepu na stacji benzynowej, dzierżąc kilka p... (Ustawa o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi), z czerwonymi, jak pośladki pawiana, twarzami dopełniają dzieła zniszczenia tego dnia.
Wycieczka, która powaliła mnie na kolana. Tego właśnie mi brakowało! Słowacki klasyk.
Foty, kiedyś później.