Kapituła Orderu Markizerii niniejszym informuje, że przyznała Lucynie, szefowej Klastru Młodych Wilków (zwanego też mafią przewodnicką, gangiem naciągaczy lub zgoła złodziejską bandą) Order Markizerii III klasy z dziewiczym wiankiem i świecą ofiarną. Odznaczenie to przyznaje się w/w za wyjątkową szczerość w szerzeniu na licznych forach górskich ideologii przewodnictwa górskiego AD 2009.
Tyle oficjalki, teraz prywatnie. Jestem Ci naprawdę głęboko wdzięczny za szereg nauk, które mi udzieliłaś, dlatego na posiedzeniu Kapituły walczyłem jak lew o ten order - a byli przeciwnicy i to możni ale Bóg zacnemu zesłał wiktorię jak to mawiał pan Zagłoba. Czego się to nauczyłem? Ano:
lucyna napisał(a):
Tylko dlatego, że mam uprawnienia mam prowadzić obozy wędrowne? Po pierwsze nie interesuje mnie taka forma wypoczynku.
Padam do nóg. Przez całe życie tkwiłem w mylnym przekonaniu, że turystyka polega na przemieszczaniu się z miejsca na miejsce w celach poznawczych lub rekreacyjnych; w przypadku licznych grup naogół pod kierunkiem przewodnika a tu d.upa - panią przewodnik to nie interesuje. No to zwróćcie się gdzie trzeba w sprawie tych durnych przepisów i niech się wędrowna hołota (a zarazem gołota, bo ta banda groszem nie śmierdzi) włóczy gdzie chce i jak chce; najlepiej by było gdyby się pozabijała albo ją świńska grypa wydusiła. Amen.
lucyna napisał(a):
Z worem na grzbiecie to ja sobie łażę po górach dla przyjemności, a nie służbowo.
Trochę tu nakłamałaś w kwestii tej przyjemności. G.ówno prawda, jak mawiał ksiądz profesor. Powiedz gdzie i kiedy pochodziłaś po górach dla przyjemności - ale aby było jasne - poza Bieszczadami. Natomiast wstręt do łażenia z worem służbowo w pełni rozumiem - przewodnik i to z klastra Młodych Wilków nie jest od tego aby dyrdać na piechty i to jeszcze z ciężarami, niedoczekanie, przewodnik jest od wożenia d.upy w autokarze, i to możliwie wygodnym. No i tu Cię też rozumiem - tak między nami mówiąc - ani już wieku nie masz odpowiedniego do takiego biegania, latka lecą, kondycję szlag trafił wskutek nadużywania wiadomo czego podczas integracji, waga też nie taka, bo jak na integracji dają to i się żre, a tak naprawdę to Ty nigdy tego łazikowania nie lubiłaś, za młodu (czyli za wczesnego Gomułki) też.
lucyna napisał(a):
Po drugie nie ma takiego zapotrzebowania rynkowego.
Pełna zgoda. Kilkadziesiąt lat wtłaczania ludziom kitu na czym ponoć ma polegać organizacja wycieczki szkolnej zrobiła swoje. Ludziska po prostu nie wiedzą, że kiedyś drużyna harcerska w większości łaziła pieszo, spała w namiotach, gotowała samo sobie żarcie i w dodatku to się to wszystko (co słusznie uznajesz za niegodziwe) cholernie dzieciakom podobało. Chyba strasznie głupie były kiedyś te bachory ale Młode Wilki i ich "produkty turystyczne" sprowadziły młódź na właściwą drogę.
lucyna napisał(a):
Od tego są młodzi przewodnicy
Rozumiem, że Ty jesteś stara? Aha, jeszcze jedno, ci młodzi muszą klastrowi od.pierdalać dolę? 50% czy więcej?
lucyna napisał(a):
Lechu to, że ja wybiorę się w czeskie Sudety graniczy z cudem.
Chyba tylko Lech z racji swego emocjonalnego stosunku o Sudetów mógł w to jeszcze wierzyć. O Tatrach czy np. Dolomitach to już w ogóle nie ma co gadać. Po pierwsze, że to kosztuje, po drugie, bo nie ma czasu na to, kasę trzeba zgarniać, po trzecie dlatego, że tam trzeba ten cholerny wór nosić i jeszcze jest niebezpieczne. W Bieszczadach spaść gdzieś jest niepodobieństwem, bo spaść można z góry a tej jak powszechnie wiadomo, w Bieszczadach nie ma, przynajmniej dostatecznie dużej aby spaść.
lucyna napisał(a):
Tak wyglądają zielone szkoły. Wg Ciebie są drogie, być może. Na dzień dzisiejszy minimalny standard to pokój z łazienką.
Oczywiście pojedyńczy. Bardzo słusznie, bo przecież nie można dopuścić do publicznego zgorszenia, które niechybnie by nastąpiło gdyby się dupczyli na sali zbiorowej. Pewnie ten element przeważa w Twoich negocjacjach z Komitetem Rodzicielskim lub dyrekcją szkoły. Tak na marginesie - mam nadzieję, że właściciele tych pokoi z łazienkami należny Ci haracz płacą bez słowa protestu i terminowo?
lucyna napisał(a):
ja im przygotowuję program tak aby młodzież nie nudziła się, dobrze bawiła ucząc. Nie zamierzam ich katować całodziennymi przejściami górskimi.
Masz moje pełne poparcie i tak uzasadniałem to na kapitule. Całodzienne przejścia górskie? Też mi pomysł! Toż na to siły trzeba a skąd ją brać jak się cały dzień chleje piwo a w nocy d.upcy koleżankę? Młodzież powinna Ci, Lucyno, przyznać Order Uśmiechu za zrozumienie ich potrzeb.
No już mi zbrzydło cytowanie, zwłaszcza, że reszta tekstu to takie komunały, że aż brzuch boli. No i zęby... tak przy okazji - daj sobie spokój z tym leczeniem, powyrywaj i zainstaluj sobie te tytanowe. Przy Twoich zarobkach nie powinno być z tym problemu - a przecież promienny uśmiech pani przewodnik to conajmniej 50% powodzenia.
No to pozwól że przypnę Ci Order Markizerii na mężnej choć zapewne już trochę obwisłej piersi, wiek jednak robi swoje, lenistwo dla ćwiczeń fizycznych też.
PS.
Wiesz co Lucyno - Twoja osobowość mnie niezmiennie intryguje. Mówiąc między nami i szczerze to Cię rozumiem - całe to łażenie po górach nie ma żadnego sensu i nie jest warte funta kłaków ale skoro można z tego szmal zgarnąć to czemu nie. To dla mnie jasne. Natomiast niejasnym jest dla mnie to po co o tym piszesz na forach górskich. Przecież dobrze wiesz, że tam bywają sami ... i ..., którzy czerpią dziwną przyjemność z zapierdalania z tym worem i oni nijak nie ymieją Ciebie zrozumieć. A skoro nie rozumieją to się przypierdalają, oburzają, naigrawają, wyśmiewają. Po co Ci to? No chyba, że to lubisz, że jak np. taki Ali7 Ci przysra to odczuwasz błogość w nogach.