mpik napisał(a):
Ale nie licz na pochwałę ani na pieśni pochwalne, bo moim zdaniem nie zasłużyłeś. Nie wiem czy tą opowiastką faktycznie chciałeś pokazać głupotę innych akcentując swoją "wielkość" i doświadzcenie, czy tylko szukasz poparcia dla swojego zachowania bo potrzebujesz czegoś na kształt rozgrzeszenia. Nie wiem. Ale uważam że jeżeli już zachowałeś się tak, jak się zachowałeś, to dla swojego dobra trzeba było przemilczeć to. Bo chwały Ci to moim zdaniem nie przynosi... A szkoda, bo wszak chodzisz po tych Górach juz od bardzo dawna. I przykro czytać takie słowa z postów kogoś takiego jak Ty...
zaiste przykre...
Z wszystkich wypowiedzi krytycznych odniosę się tylko do wypowiedzi Mpik-a, którego cenie za Jego zazwyczaj bardzo ciekawe i wyważone posty. Masz do mnie pretensje, że nie zachowałem się jak prawdziwy człowiek gór i nie przyszedłem z pomocą biedakom, którzy znaleźli się w nieznanym terenie w nocy i prawdopodobnie bez miejscowej waluty. Ok. Czy zastavkę Popradzkie Pleso można uznać za dzicz górską? Wolne żarty! Powiedzieliśmy im zresztą, że tu można wsiąść w pociąg i dojechać do Plesa nawet bez biletu, na jednym odcinku raczej trudno o "kanara".
Pozatym tam jest droga do Plesa, prosta jak w pysk strzelił i chyba bez misiów. Wracać do schronu w Popradzkim nie doradzałem bo po pierwsze byli wyraźnie skorbieni a po drugie tam miś się może przydarzyć.
No dobrze - ale załóżmy przez chwilę, że jestem tym "prawdziwym turystą" albo taternikiem (jak chce Chwastek, ale to nie to samo - nie mam zwyczaju stroić sięę w cudze piórka, Panienko) i mówię ok. Jadę i nawet nie pytam o kasę. I co, Mpik, mam teraz wysadzić czwórkę ludzi co wrócili z Rysów i są głodni jak psy bo cały dzień o bułkach (ja się nażarłem w Popradzkim - całkiem smaczną grochówkę tam robią) w tym 16 latka 190 cm wzrostu co potrzebuje zjeść jak to 16-latkowi przystało i 12 latka, który już zresztą był wtedy drugi raz na Rysach, ale to nadal dzieciak i oczy mu się kleiły i kazać im czekać w budzie na zastavce aż wypełnię swój turystyczny obowiązek.
Mieliby słuszne prawo aby wystąpić o ubezwłasnowolenie taty i dziadka, który z nadmiaru uczuć samarytańskich dostał ... we łbie. Czyż nie tak Mpik?
Dobra, jest wariant drugi. Mówię ok, jedziemy ale wpierw ja odstawię swoich na kwaterę - do V. Lomnicy pewnie jest ze 25 km, nie chce mi się ryć po mapach. Zajmie mi to tam i z powrotem pewnie koło godziny. No i co się zdarzyć może w tym czasie z naszymi "milusińskimi". Siedzą i czekają aż wrócę? Nie, napewno polują na następną okazję (na parkingu było jeszcze sporo aut), sam bym tak zrobił, bo w końcu dlaczego by mieli wierzyć obcemu facetowi, że wróci. Okazja się nadarzyła i fru do rodzinnego kraju i ja przyjeżdżam i wychodzę na idiotę! To co Mpik, miałem może im dać 100 euro w zastaw albo aparat fotograficzny? Wolne żarty!
Powiesz Mpik, że może mogłem dać im nr komórki do porozumiewania? Jeśli Ty tak dajesz nieznanymn ludziom nr komórki to Twoja sprawa, ja nie mam zwyczaju!
A wię może Mpik ubodły Cię moje ostre słowa o stanie ich górskiej świadomości? Znasz mnie od dawna i wiesz, że pysk mam niewyparzony i zawszze skory do nazywania głupoty po imieniu - w celach dydaktycznych oczywiście a nie po to aby okazywać im swoją wyższość bo o nijakiej wyższości tu nie ma mowy, wiem dobrze, że mi daleko do wielu znawców gór z tego i nie tylko tego forum.
A dlaczego z dydaktycznych? Z dwóch powodów. Po pierwsze moja śp. Mama ile razy zrobiłem coś cholernie głupiego to nie mawiała "biedny synuś" i głaskała po blond włoskach skrzywdzonego jedynaka tylko twardo - "dobrze ci tak, kto nie słucha ojca, matki ten słucha psiej skóry".
Drugi powód jest stricte górski. Kiedyś jako trochę ponad dwudziestoletni szczeniak zrobiłem cośw górach cholernie głupiego i wpakowałem się w niezłe kłopooty (nie powiem co bo jeszcze do dziś się rumienię z tego powodu). Dobrzy ludzie mnie z tego wyciągnęli ale wszystko, oczywiście z powodów dydaktycznych, powiedzieli dyżurnemu ratownikowi na Hali, panu Tadeuszowi Gąsienicy Giewontowi, świeć Panie nad Jego duszą bo to był dobry człowiek i wielkiego formatu. A Pan Tadeusz mnie obrugał straszliwymi słowy przy wszystkich kolegach a w dodatku przy dziewczynie, która mi się cholernie podobała. Nie powiem abym w danej chwili był z tego powodu specjalnie zachwycony ale na drugi dzień po przespaniun się z problemem poszedłem do Pana Tadeusza i przeprosiłem a potem podziękowałem za zruganie, z którego wnioski wyciągnęłem na całe życie, jestem Mu głęboko wdzięczny i ile razy jestem w Zakopanem to znajduję czas aby kwiatek na jego grób zanieść.
A teraz Mpik możesz mi dokopać jeślić nadal masz ochotę, stosowny wątek w offtopie jest. Nie tylko do kopania ale i plucia też. Proszę bardzo!
Aha, jeszcze jedno - tak zaczynając schodzić od tych Żabich Plies do których dokuśtykałem a było to koło godz. 16:45 (orientuje się po godzinach przy zdjęciach) to zauważyłem sporo ludzi idących do góry i wcale raczej nie wyglądających nna amatorów wschodu słońca na Rysach. Chata pod Rysami niezbyt pojemna. Na taterników spieszących na noc do koleby też nie wyglądali. No to gdzie oni szli??? Może by się tak zapytać ludzi z HZS lub TOPR - mają wieloletnią praktykę w świadczenia pomocy ofiarom wypadków, których tak na zdrowy rozum nie powinno być.