Powoli dochodze do siebie wiec opisze to co padlo łupem w dzień wczorajszy.
Jest sobota wieczor w ostatniej chwili decyduje sie dołączyć do grupy sądeckiej,która wybierała sie w Tatry.Mianowice Mpik,Gazza,Ivona i Jesienny Deszcz.Myślalem ze jada tylko na Cubryne z zamiarem zrobienia jakiegos lajtu,jednak jak sie okazało w planie był juz MSW.Myśle ok,nie bylem jeszcze chociaż sama gora jakos nigdy specjalnie mnie nie krecila.Uslyszalem tylko ze planowo idziemy Janczewskim w gore a schodzimy na Hinczowa.Malo mi co to mowilo ale jak zwykle wierze w rozsadek towarzyszy:)Wyjezdzamy o 2 z NS,po raz pierwszy od chyba 2 lat nie jestem kierowca:)Dojezdzamy o 4 na Palenice i szybkim krokiem uderzamy do Moka.Juz z daleka w ciemnosciach widac Miegusze trzy,zapowiada sie piekna pogoda.CHwila przestoju pod Mokiem i dalej nad czarny staw.Tam zaczyna sie robic widno i idzie sie milej.
Widac nasz cel
W perspektywie mamy podejscie szlakiem jak na Chlopka i odejscie w prawo w Bandzioch i w prawo zlebkiem na filar
dojscie dosyc kruche ale idac spokojnie da sie,sam zlebik bardzo fajny
i w moment jestesmy na filarze
Tam chwila przerwy wiazemy sie na 2 liny i podchodzimy stromymi trawkami w gore,zaczyna sie ciekawa ekspozycja na prawo,ciezko robic jakies przeloty malo dogodnych skal.
Dochodzimy w koncu do zachodu Janczewskiego,taka dosyc waska polka przecinajaca lekko w gore miegusza.W niej dosyc krucho i malo ciekawie.
Ciaglo sie to dosyc dlugo i nie widac bylo konca.W koncu pojawilo sie cos na ksztalt Cubryny,to znak ze juz niedaleko
Koncowka Janczewskiego byla bardzo zajmujaca,sporo czasu zajelo nam strawersowanie i dojscie do grani.Caly czas w myslach byla ta prawa strona ktora konczyla sie poteznym urwiskiem.Po chwili dochodzimy do grani i chwila przerwy
Cubryna
Czytamy opisy dalszej drogi i decydujemy sie na zejscie w dol gdzie widac jakis chodnik idacy od Hinczowej przeleczy.Szlo sie bardzo komfortowo
i byly piekne widoki na Hinczowy staw i Szatana
Jednak taki lajcik szybko sie skonczyl,zaczelismy sie piac w strone grani(chyba zreszta niepotrzebnie)tam stracilismy sporo czasu,miejscami tez bylo wesolo.A w dole byla piekna sciezka dojsciowa.Obnizylismy sie znow troche i tu mala niespodzianka fajny trawer scianki puleczka na ktorej nie miescily sie stopy.Gazza przeszedl to sprawnie i pomogl reszcie przedostac sie dalej.Tam za scianki wychodzi dwojka gosci okazuje sie ze oczywiscie Polacy i ida sobie w kierunku Hinczowej a zeszli wlasnie z Miegusza.Tak na zywca bez liny spoko.. zaraz za nimi spotykamy 2 Slowakow.Po rozmowie z jednym z nich dokladnie mam nakreslone jak z tego balkoniku gdzie stali mamy dojsc na szczyt.W sumie wygladalo to fajnie taki zlebik do gory oznaczony dobrze kopczykami.Szlo sie fajnie jakies 10min pozniej ostry komin do grani i jestesmy na niej.Robi wrazenie.Gazza poprowadzil nasza 3 troche inaczej i w pewnym momencie stanelismy na pieknej plycie 1km nad morskim okiem.Dech zaparlo ale spokoj trzeba bylo utrzymac.Po chyba 20min wracania na wlasciwa gran widzimy Mpika z JesiennymDeszczem ze maja duzo lepsza sytuacje,pokazalem im z gory jak najlepiej isc zeby to obkrazyc.Szybko do nas doszli i juz po glazach i plytach wychdzimy na wierzcholek
W koncu po 8h od Moka sie udalo!
Jest godzina 15.Ja niestety jestem troche panikarzem i swierdzam ze musimy szybko schodzic bo nikt z nas nie zna drogi z Hinczowej a po ciemku schodzic to by byla masakra.Wiazemy sie na jedna line i powoli zaczynamy schodzic grania w dol.idzie to dosyc sprawnie i schodzimy koncu do komina ktorym troche latwiej w dol.
Mpik jako ze zbieral sprzet na koniec musial orbic krotki zjazd.
Dalej szlo sie dosyc latwo i dochodzimy do balkonu.Tam robimy szybko trawers przez poleczke i postanawiamy zejsc jednak nizej sciezka ktora widzielismy z gory.Poczatek ok jednak pozniej trafia sie nam ciezki stopien do zejscia.Odnajdujemy ring zjazdowy i szybka decyzja zjezdzamy!
Trwalo to chwile.Ja dostalem zadanie obczajenia dalszej drogi i tak sie zapedzilem ze po 5 min bylem juz na Hinczowej.Godzina 18 robi sie nieciekawie.Po kilkudziesieciu minutach dolacza do mnie reszta grupy.Zleb z Hinczowej okazuje sie z poczatku jakis piaszczysty a pozniej mega kruchy i stromy.Ja z Gazza zaczelismy mocno zap..ac zeszlismy chyba do sciezki w 10min po drodze polecial spory telewizor dobrze ze nikogo tam nizej nie bylo.Zeszlismy na prawo zlebu po czym na lewo przekraczajac lawiczke.Dalej juz fajna sciezka i mase kopczykow.Idziemy bardzo szybko.Gelri Cubrynska robi wazenia jednak nawet sie jej nie przyjrzalem.Schodzimy w lewo tam krotki kominek i sciezka dosyc sliska.Dochodzimy znow do duzego komina,nie mamy juz sily ale jakos pokonujemy go sprawnie.Jestesmy juz blisko Mnicha i sciezka jest bardzo wyrazna.Na mnichu trojka taternikow oglada zachod slonca
Zadni Mnich z tej perspektywy wydaje sie niedostepny...
Pedzimy dalej robi sie juz szarowka,sciezki sie odgaleziaja w rozne strony.Oczywiscie schodzimy jakas najtruniejsza trzeba bylo skoczyc chyba z 1.5m w dol z glazu.DOchodzimy do szlaku z Wrot Chalbinskiego i mozna powiedziec z jestesmy w domu.Zakladamy czolowki i w mniej niz 40min dochodzimy w ciemnosciahc do Moka.Tam piwko i odpoczynek.Mpik z kolezankami szli troche dluzej i ciemnosc ich zastala wczesniej.W sumie z moka wyszlismy przed 10 w nocy i w domu bylismy o 1.Po 23h akcji ledwie zylem.Bylo warto.Jednak wariant zachodem janczewskiego zmienil bym albo na Hinczowa albo calkiem od SLowackiej strony od Hinczowego stwu,podobno jak slowacy mowili jest fajny "chodnik",dzieki za wyprawe!!