Mając pewną listę do zrealizowania z początku nie przywiązujesz do niej wagi, jednak im mniej wierchołków zostaje ,tym bardziej chce się wejsc na pozostałe. Z jednej strony zabiera to dowolność ,ale z drugiej są w tym tak wspaniałe szczyty na które zawsze marzyłem by wejść i chętnie powrócę wypić piwko na nich ponownie.
Komercja (Gierlach ,Łomnica ,Rysy, Krywań) miesza się z mniej popularnymi (Staroleśny, Pośrednia czy Ganek)
Łatwe drogi(szlakowe -robione zimą) oraz trudne (Gierlach od Tetmajera,Pośrednia ,Durny)stopniują umiejętności, dają pewne nawyki -widzę większą łatwość w wyszukiwaniu włąściwej drogi na podstawie niułansów ,tórych wcześniej się nie zauważało.
Tak samo jak udane próby schodzenia inną drogą niż się weszło.
Nie ma co ukrywać że zaczynając chodzenie bardziej "cisnęło" na Wysoką jak np. na Czarny Szczyt czy Wielkie Solisko.
Abstrakcja były mnichy ,żabie czy inne batyżowieckie -teraz przy zachowaniu szacunku i respektu nie widze przeszód by je spróbować.
Brak widoków mieliśmy na Kiezmarskim, Baranich -cała reszta w bardzo dobrych lub dobrych warunkach, co też się liczy.
Reasumując ,każdy z tych szczytów był warty odwiedzenia ,a pewna determinacja ,upartość i upierdliwość

doprowadziła do tego ,że w miarę szybo udało się je zdobyć.
Po raz kolejny napisze to tylo mała kropelka -dająca satysfację-ale tylko kropelka ,choćby na tle innych "bałaganiarzy na strychu"
trzeba działać dalej