Uparliśmy się na tą grań, ale ona najwidoczniej ma "gdzieś" nasze postanowienia.
Już drugi raz nam to udowodniła. Za pierwszym było tak:
http://forum.turystyka-gorska.pl/viewto ... ight=wrota
Tym razem już pierwszego dnia (czwartek 24.12) musieliśmy zrozumieć gdzie nasze miejsce.
Asfalt, lód, asfalt, śliski asfalt, lekki deszczyk, halny + lód na asfalcie + silny deszczyk.
Decyzja mogła być tylko jedna: zamiast podejścia do Dolinki za Mnichem nocleg w MOK-u.
Rano zwarci i gotowi pokonujemy mordercze podejście ze starego schroniska do sali jadalnej nowego schroniska. Tam rozbijamy obóz I pod czujnym okiem mentorów tatrzańskiej turystyki
Za oknami widać jak w halnym topnieją resztki październikowego śniegu.
Z godziny na godzinę topniały też nasze nadzieje na Liptowskie Mury.
Mieliśmy stałe połączenie z naszym konsultantem, który bacznie śledził każdą zmianę na internetowych portalach pogodowych. W końcu znalazł taki, który zakładał poprawę po 15.00. Miało przestać padać i wiać.
O 14.00 byliśmy już gotowi do wymarszu.
Wymaszerowaliśmy.
O 15.00 faktycznie przestało padać (chyba zmienię swoją opinię o zapowiedziach pogodowych).
Przed 16.00 byliśmy w Dolince za Mnichem.
Mieliśmy cały jeden dzień opóźnienia.
W nocy temperatura znacznie spadła.
Coś, co w nocy pięknie szumiało spływając po skałach, rano ucichło.
Dookoła pokazały się piękne lody, ale o tym później.
Spadło też trochę świeżego śniegu.
Podejście na Wrota było sympatycznie zmrożone.
Na przełęczy dozbroiliśmy się i ustaliliśmy kto prowadzi
W maju sporo trawersowaliśmy poniżej grani. Teraz postanowiliśmy iść ściśle granią, obchodząc tylko najtrudniejsze turniczki.
Podejście na Szpiglas, choć niezbyt trudne, dostarczało fantastycznych emocji
Na Szpiglasie ostro wiało, ale widoki rekompensowały straty moralne i psychiczne, również te związane z wczorajszym halnym
Miedziane tym razem nie miedziane, a białe.
Jakieś dwa majestatyczne szczyty przypominały o swoim istnieniu, rzucając cień na Miedzianego
Przed 16.00 południowe stoki zaczęły się czerwienić
To dla nas czytelna informacja, że czas zejść z grani do doliny na zasłużonego liofilizata.
Słowacja zasypia
My trochę później, ale też zasypiamy w pobliżu przepełnionego schroniska. Tam zabawy do późnej nocy, a my starzy, potrzebujemy sporo odpoczynku.
O poranku grzecznie pakujemy manatki i zlodzonym szlakiem schodzimy Doliną Roztoki na Palenicę.
Reszta Liptowskich Murów kolejnym razem
Niedzielny wieczór dał szansę amatorom zachodów słońca nad Tatrami. My nie mogliśmy czekać, ale tych kilka zdjęć...
Acha, jeszcze te lody.
Ciekawe następowanie po sobie specyficznych warunków atmosferycznych doprowadziło do wylania pięknych i dość stabilnych lodospadów w różnych rejonach Tatr.
Wróbelki ćwierkają, że zaglądają na to forum miłośnicy lodów wszelakich, zatem zamieszczam kilka zdjęć (również nieostrych zbliżeń). Stabilność i stopień atrakcyjności proszę sprawdzać osobiście
...poniżej Bandziocha Mięguszowieckiego
...poniżej Buczynowej Dolinki
...poniżej Krzyżnego
...i mniejsze w Dolince za Mnichem
... a nawet na progu D5SP
Ogólnie było miło, nawet mimo tego halnego
"Jeszcze tu wrócimy!" - Sztur w Seksmisji