Witam z zaświatów, wreszcie podłączyli nam Internet w niebie i od kilku dni mogę przeglądać moje ukochane forum.
Łezka się kręci w oku jak przypomnę sobie nasze wspólne wypady i przyjaciół.
Kiler jak ja cholernie tęsknie za Tobą..
Maniek i ! ten alkohol co razem wypiliśmy..
Te melanże w schronie i zdobyte szczyty..
Tutaj mamy kilka górek ,ale nie są tak piękne jak Tatry, plus taki że nie trzeba asekuracji itp. bo przecież.. nie żyje .Te nieszczęsne Niżne Rysy.. ech.
Chciałem Wam przedstawić relacje z zimowego wejścia na God Pick ,który wznosi się 21744 mnpch ( metrów nad poziom chmur),który leży w Niebie Wschodnim w paśmie Św. Piotra.
Wychodzimy o 35:98 czasu niebiańskiego z naszego block hałsu nr. 83776589292 rejon Polska i Białoruś. W plecakach oczywiście 4 puszki Niebieskiego 4% (ostatnio szef zniósł prohibicje) oraz paczkę Hevenów (cholerny nałóg do tego z kontrabandy) .Paczka puszystej czekolady oraz aparat.
Na wycieczkę szedłem z Mirkiem –fajny chłopak ,spadł z Beskidu w 1756roku i zapewne on był pierwszym zdobywcą . Trochę wsiowo gada ,ale jako jedyny z mego block hausu lubi góry. Nadziemnym tramwajem jedziemy do portu lotniczego bo o 40:65 mamy samolot do Nieba wschodniego. Linami Osama airlines dość sprawnie i szybko dolatujemy do Ken –Zon w Niebie wschodnim. Mamy wizy na 3 niebo-DNI ,ale dajemy w łapę celnikowi 4 ptasie mleczka by nie podbijał pieczątki.
Udało się !!! teraz nocleg w schronisku do którego mamy 3h drogi z końca miasteczka. Schron jak schron przypomina ziemską 5tke ,a w barze mają dobre Niebieskie z kija i robimy ZTGM. Rano budzik dzwoni już o 25:32. Jezu jak mi się ( o sorry) wstawać. Ale Mirek widzę już gotowy. Idzie się dobrze najpierw las potem kossówka i dopiero widzę jak słońce wychodzi daleko za Marsem. Do szczytu około 4h. Podziwiamy widoki –kapitalnie widać pasmo gór Św. Piotra oraz masyw Mount Jesus –niższego o jakieś 10km od Good Pick.
Wreszcie jesteśmy na szczycie!! Radość ogromna –w końcu zdobywamy najwyższy szczyt nieba!! Na skypie dzwonie po znajomych z mego block hałsu –niech żałują.
Wracamy na zawiasie do schronu ,a już się ściemniało. Jutro po południu mamy samolot do domu. W mieście robimy zakupy ,pamiątki itp. Ken –Zon to takie miasteczko jak Lhasa, mnóstwo hindusów i innych dobrze opalonych ,wiec czułem się swojsko.
Samolot miał opóźnienie 3h ale wreszcie wystartowaliśmy. Po transferze z lotniska na block hałsy zasiadłem przy Niebieskim Mocne do pisania relacji.
Dzięki Mirek za wyprawę.
Pozdrawiam forumowiczów!!
trochę fotek
Ja i Mirek przed blockhałsem rano
ZTGM w schronie
Podejście pod szczyt
Podejścia cd
Na szczycie GOD PICK!!!!!
Widoki ze szczytu