22 kwietnia wieczorem spakowałam się i postanowiłam wyruszyć w swoje kochane Taterki po raz pierwszy w warunkach zimowych. O 2 w nocy wsiedliśmy z kolegą do pksu w Katowicach. Stopery do uszu i do spanka. Obudziłam się w piatek o wschodzie słońca w Nowym Targu. Widoki przecudne. Niestety nie chciało mi się wyciągać aparatu i nic nie sfociłam. Dojechaliśmy do Zakopca, a potem od razu do busa do doliny Chcholowskiej, (Asia zwykle nie zapuszcza się w tak odległe na zachód rejony Tatr). Pięknie bylo i zimno jak diabli. Aż wstyd, że się tam nigdy wcześniej nie wybrałam.
O 7 na Siwej Polanie
Brniemy dalej do schroniska bawiąc się po drodze w rozbijanie lodu na kałużach kijkami trekkingowymi. Potem króciutki popasik i na Grzesia. A że pogoda była piękna postanowiliśmy jeszcze iść na Rakoń i na Wołowiec, ale na Przełęczy pod Wołowcem stwierdziłam, że stamtąd nie zjadę, bo chce jeszcze trochę pożyć i zrobiłam wycof z powrotem na Rakoń, a potem dupozjazd do samego prawie Grzesia. Dalej dupozjazd z Grzesia po tym lodzie, w butach mi już chlupalo, bo po południu śnieg się topił i była straszna chlapa. Generalnie po pierwszym dniu mi się odechcialo dalszego łażenia. Nie dość, że buty mokre to jeszcze twarz spalona jak prosiak, szczypie wszystko. Ała!
![Crying or Very sad :cry:](./images/smilies/icon_cry.gif)
jak ja jutro pójde gdziekolwiek! Ogólnie się zdołowałam i oznajmiłam swoim współlokatorom, że nie powinnam chodzić zimą w Tatry, bo TOPR będzie miał za dużo roboty, czym wywołałam salwe śmiechu.
Następnego dnia nie było jednak tak źle. Mordka piekła, ale butki przeschły i byly lekko wilgotne.
![Shocked :shock:](./images/smilies/icon_eek.gif)
więc postanowiliśmy się przenieść do Roztoki. Widzieliśmy tam stado z 15 takich śliczności.
Po krótkim popasie w Starej Roztoce ruszyliśmy nad Moko i Czarny Staw (znowu brniecie w śniegu i dupozjazd).
A nad Mokiem widoki takie:
A wieczorem zasiedzieliśmy się w Moku z naszymi kolegami przełojantami przy piwie i powrót do Roztoki tradycyjnie przy czołówkach.
Ale to nie koniec atrakcji tego dnia. Dziewczyna z pokoju obok poczęstowała nas jeszcze żoładkową. Pozdrowienia dla Eweliny i Adama z Poznania!
Trzeciego dnia poszliśmy tylko na zakupy na Łysą Polanę. Ciężko bylo donieść plecak oj cięzko... Potem Asia sobie tradycyjnie musiała szalik kupić na targu pod Gubałówką i oscypki oczywiście. Posiedzenie w parku
i na busa do Katowic sru. Pozdrowienia dla kolegi z busa Łukasza z Zabrza!
I koniec wycieczki.
![Crying or Very sad :cry:](./images/smilies/icon_cry.gif)
Fajnie było mimo mojego początkowego zwątpienia.
![Very Happy :D](./images/smilies/icon_biggrin.gif)