DeTomaso napisał(a):
Wiadomo, że szlak bardziej jest zamykany ze względu na bezpieczeństwo przypadkowych turystów, niż na ochronę przyrody. Gdyby był otwarty, chłopcy z GOPRu by pewnie z niego nie schodzili.
Byłam na Babiej rok temu ale tablicy nie zauważyłam, widać nie zwróciłam uwagi.
Rok temu szłam przez Bronę ale wcześniej kiedy Perć Akademików nie była jeszcze oficjalnie zamykana szłam tam kilka razy zimą, przy różnych warunkach śniegowych. Raz zimą biwakowałam w namiocie od południowej strony szczytu.
Nie uważam aby ten szlak żółty był specjalnie trudny, na pewno jest łatwiejszy od wielu zimowych szlaków w Tatrach, choćby Zawratu.
Nie uważam też, że "GOPR by stamtąd nie schodził"
Dziwię się bo w Tatrach znacznie trudniejsze szlaki nie są zimą zamykane (zamknięte są tylko 3) i nie jest wcale tak, ze właśnie tam zdarza się najwięcej wypadków.
Czytając kroniki TOPR widać, że najwięcej wypadków zdarza się na stokach narciarskich, jak również w miejscach łatwych a tłumnie odwiedzanych.
Na trudniejsze trasy zimą wychodzą jednak ludzie w miarę przygotowani (oczywiście są wyjątki).
Raz na jakiś czas zdarza się spektakularny wypadek w miejscu trudnym i wtedy media sobie używają na "nieprzygotowanych turystach".
Często niesłusznie, bo przyczyną wypadku może być zwykły pech.
W tej sytuacji nie rozumiem dlaczego jeżeli zimą szlaki są w Tatrach otwarte to zamknięto znacznie łatwiejszy od nich szlak na Babią.
Na Babiej było sporo wypadków, nawet kilka śmiertelnych ale zdecydowana większość z nich wynikała z zabłądzenia we mgle lub zadymce śnieżnej, szczególnie na południowych stokach Babiej.
Przypominam sobie z kronik jeden wypadek, kiedy człowiek zginął idąc we mgle czerwonym szlakiem z Diablaka na Bronę i obsunął się ze zbocza Kościołków do kotła pod Kościołkami.
Natomiast nie pamiętam aby był wypadek na Perci Akademików.
DeTomaso napisał(a):
Samemu łaźmy sobie gdzie chcemy, sami odpowiadamy za to co robimy i sami ewentualnie płacimy mandaty itd... Ale wprowadzanie zorganizowanej grupy jest mało rozsądne.
To tak jakby nauczyciel który chciał zabrać dzieciaki na łyżwy, zamiast pójść na lodowisko, poszedłby na pobliskie jezioro...
Pisałeś jednak chyba o osobach dorosłych ?
Rzecz jasna nie pochwalam łamania przepisów przez instruktora lub przewodnika, ale osoby dorosłe uczestniczące w kursie mają chyba swój rozum i wolną wolę i mogą nie iść tam gdzie ich prowadzący prowadzi.
Co nie zmienia faktu, że ja z oficjalna wycieczką nie poszłabym tam gdzie jest zamknięte, zbyt duże ryzyko, że gdyby coś się komuś stało to ja - jako prowadzący odpowiadałabym za to.
I dziwię się temu prowadzącemu ze nie chroni własnej d...
Z kilkoma znajomymi - pewnie bym poszła

DeTomaso napisał(a):
Na Hali Miziowej ostatnio zostałem miło zaskoczony, bo zaraz za recepcją znalazłem pomieszczenie, które nazywało się bodajże "sala turystyczna" zupełnie puste, mimo, że stoki były pełne narciarzy, i nawet stał w nim czajnik, więc wrzątek był za free:)
Tak już jest od dawna, praktycznie od początku istnienia nowego schroniska.
B.