Grudzień to piękny , bajkowy miesiąc ...
Grudzień to nie tylko miesiąc , który kojarzy się ze Świętami ....
Zima się Zaczyna!
dla niektórych przekleństwo ale dla mnie i nie tylko, to białe szaleństwo w śnieżnym białym puchu
Grudzień to miesiąc , gdzie jak co roku muszę wyjechać aby rozpocząć sezon, poszaleć na swoich deseczkach i złapać oddech .
Tu odpoczywa się , oczywiście w ruchu !
Zaczęło się profesjonalnie czyli recepta jak przed każdym wyjazdem
trzeba złapać Super Formę :
http://aala.fotosik.pl/albumy/806758.html
Program obejmował w okresie od 10 do 18 grudnia :
2* Kronplatz około 105 km tras
2* Cortina d'Ampezzo około 140 km tras
2* Alta Pusteria około 55 km tras
W podróży to człowiek musi trochę sobie radzić i pokornie znosić ...
tak
albo tak
albo tak
rankiem z okna widok wynagradza wszelkie uciążliwości długiej ciut podróży
znany Kronplatz i słynny dzwon
czas na ...żarcie
i dobrze jest przepić to i owo
no dobra koniec tego żarcia i picia bo wyszło , że się tylko obżeramy
pasma alpejskich Dolomitów w Cortinie należą wg moim odczuć do najbardziej urokliwych
na tak pięknym sztruksie
nie tylko pięknie się pomyka ...hmm...wyborny odpoczynek
dla -deskarzy Grzesia i Jakuba
istny raj
fascynujące kształty chmur
trochę lansu ..i Ala ulatuje...
ale czy ja mam nadwagę...to niemożliwe
Ala ..grzeczniutko z mężem
śliczna chatka puchatka
ech Zakochani są wśród nas
i nowo poślubieni też

..gorzko! gorzko!
i tak sobie jeżdżę w górę , siedzę wygodnie i pstrykam fotki
Maciek-debiutant narciarski zaczął święto Urodzinowe wyrażając triumf zjazdu z Czerwonej trasy
i z tej rozkosznej radości prawie ....
odleciał świętować , a potem to się działo...
nasza rozproszona grupka tu
tu
i tam
i nasza zadowolona grupa czyli szczęśliwe Oczko !
przez tydzień intensywnych zjazdów 21 osób nie wydarzyły się żadne nieprzyjemne przypadki
w większości zaliczaliśmy czerwone trasy , w przypływach energii czarne również
już nie wspomnę o poprawie mojej formy fizycznej, adrenalinie, serotoninie czy Bóg wie czym jeszcze ..
wpakowałam się na czarną trasę "niechcący"
i było to spotkanie z własną barierą i ograniczeniem ...
jakoś to pokonałam krzykiem
z odczytu skipasa przez 6 dosyć mroźnych dni wyjeździłam 209 km ,
nie jest źle ale bywały lepsze wyniki
ostatnie godziny w urokliwym Dobbiacco i krótki spacer po miasteczku
Jak dotąd łaskawy jest dla mnie los, bo udaje mi się dwa razy w roku wyjeżdżać w Dolomity .
Ktoś może powiedzieć : dobra a nie znudziło ci się ?
Nie, nie znudziło mi się , powiem wiecej , jeśli mi coś pasuje , to z jakiej racji mam rezygnować ze swojej pasji ?
Uzależniona jestem od nartowych wyjazdów w śnieżne Dolomity , bo tu jest jak w bajce i czuję się taaaka wolna ...
To taki mój Mały Sukces: umieć połączyć pasję, dobrą zabawę , pracę i pieniądze .
I wszystko to jest dobre i fascynujące umieć z tego skorzystać i umieć nad tym zapanować ...
wydaje mi się, że mam równowagę ...chociaż czasami..
wolałabym jej nie mieć ...
ps.
serdeczne dziękuję za wpaniałe towarzystwo i świetną atmosferę oraz pozdrawiam:
Barbi i Żołnierza
Bogatego i Sylwunię
Hrabiego i Maklera
Maćka i Grzesia
Latających Holenrów : Wiesię , Jania i Jakuba
Mecenasa i Stasia
Doktora Masera i Weronkę
Krzysia i Grzesia
Irka i Andrzeja
i Zb.K.-przewodnika stada - oczywiście namber łan

:P
i to by było na tyle póki co
serdecznie pozdrawiam
ala
ps.ps.
Milusińscy na tych wysokościach robią wrażenie
już chcę jechać
ktoś poszedł po moje narty ...?
brr....zmarzłam
