Jak prognozy rokowały tak i było-weekend żyleta

wskazane było się ruszyć,ale zrobić tak żeby wilk(Greg) był syty i owca(mła;-)) cała,padło znów na Małą Fatrę
W sobotę rano postawiłam wóz we wsi Sutovo,na małym parkingu,obok Chaty Fatranka.Poczłapaliśmy pod taki oto obiekt:
Przed południem to słońce ostro już operowało i ludziska spacerowali żeby se lodospad-wodospad oglądać a myśmy czmychnęli w górę,na Chleb.Początkowo szlak wiedzie przez las,potem czym wyżej tym fajniejsze widoczki. Zerkając na Tatry myślałam,że tam pewnikiem forumowicze działają:)
Pogoda cudna,choć od nasłonecznionej strony szło się średnio w miałkim śniegu. A że miałam tylko termos z resztką herbaty to cholernie chciało mi się pić.Widoki z Chlebu cudne na Tatry:
I na Wielki Krywań:
My jednak czym prędzej zbiegliśmy do Chaty pod Chlebom,na piwko i herbatę:) Panował gwar,sporo Słowaków z deskami różnej maści i kilku górskich piechurów;-) Tyle mają Słowacy gór,to się nie ma co dziwić..
Widok sprzed Chaty:
"Obiad" w takich warunkach-super:
Przed 16tą zaczęliśmy schodzić na dół,warunki dla fotografów wymarzone,śnieg już znów zmrożony,widoki tak fajne,że się schodzić nie chciało:)
Już po zmroku docieramy do samochodu.Mroźna nocka spędzona ekonomicznie w puchowcach,w aucie daje nam popalić,ale cóż,ostatnio krucho z kasą:( Jakoś się składamy w całość i przed 9tą jesteśmy już w Kralovanach,w drodze do kamieniołomu:)
Trzeba przejść,może z kwadrans,i już widać okazałe lody na kilku piętrach tego kamieniołomu..eh,fajnie.Należy jednak przyjeżdżać wcześniej,bo najfajniejsze już były dziś zajęte.Jako,że to nasz rekonesans to zadowalam się czymś małym..ale i tak zabawa przednia,i pewność,że znów się tu zjawimy,bo jest co robić na kilku "poziomach wtajemniczenia";-)
Podsumowując:fajny weekend,paszcza opalona,bateryjka do pracy podładowana:D Wilk syty i owca cała
