24-26 marca byłem w Zakopcu na bardzo nietypowym wyjeździe. Otóż pracuję w takiej dużej, zdaje się nawet największej firmie medialnej w Polsce i byłem tam służbowo, z racji zakończenia kariery przez Adama Małysza. Wyjazd jak wyjazd, w cholerę roboty, setki metrów kabli do pociągnięcia, dziesiątki kilogramów do wyniesienia, godziny spędzone na kalibrowaniu sprzętu, żeby widzom pokazać gdzie dany skoczek ma lądować... bo jak przypomnę to miały być skoki "do celu". Najgorszym cholerstwem była ważąca ok 40-50 kg głowica wraz ze statywem, którą należało wnieść na własnych rękach na jedną z wież, potem jeszcze kamera do tego - bo to właśnie była kamera na której miała być pokazywana odległość. Miałem jednak okazję na łażenie po całym obiekcie Wielkiej Krokwi, na którym przyznam nie byłem jeszcze nigdy, więc mogłem go sobie dobrze obejrzeć. Skocznia nie robi jakiegoś imponującego wrażenia na żywo. Próg jest niski, ma może z metr wysokości. Najazd też nie jest jakiś strasznie długi. Zeskok bardziej, ale tez nic imponującego. Najfajniejsze jest to, że najazd jest w naturalnym skalistym żlebie.
A jak wyglądały same zawody... wszyscy zapewne wiedzą, że z wielkiej napinki mało wyszło, głównie przez pogodę. Siedziałem w momencie planowanego rozpoczęcia konkursu na wieży sędziowskiej i stwierdzam... tak, stamtąd jest dobry widok, o wiele lepszy niż z dołu

aczkolwiek najlepiej skoczkowie wyglądali rano, na treningu, kiedy byłem sam i nie tylko mogłem z bliska oglądać dalekie skoki ale też... słyszeć je. Lecący skoczek robi wyraźny hałas w powietrzu

Widziałem ostatni skok Adasia z odległości 20 metrów, niestety byłem w tym momencie zbyt zajęty swoją robotą aby go uwiecznić na zdjęciu. Uwieczniłem jednak jego zjazd spod buli i przyjmowanie gratulacji po ostatnim skoku (na tyle na ile dało się to zrobić z tak dużej odległości)
Wyjazd mało tatrzański - choć Krokiew obejrzana dokładnie - ale za to ciekawa sprawa uczestniczyć bezpośrednio w "historycznym" wydarzeniu
Kilka fotek
Kalibracja "naszej" kamery
Tłumy się zaczynają schodzić
Zjazd Adasia spod progu
Gratulacje po ostatnim skoku uwiecznione z dachu wieży sędziowskiej
A tak w ogólniejszym planie wyglądały warunki panujące wieczorem na skoczni
Zwijanie i znoszenie całego majdanu w błocie, śniegu i po ciemku... masakra

Ponadto ilość pijanej hołoty która zjechała się do Zakopanego przekroczyła wielokrotnie moją tolerancję na coś takiego. Nigdy bym się nie wybrał na typowy wyjazd górski w takim okresie. Raz, jak byłem młody i głupi popełniłem błąd i pojechałem na sylwestra do Zakopanego. NIGDY WIĘCEJ!!! Ale to co było teraz przebiło nawet tamto. Baby z wąsami, nawaleni jak stodoły goście drący ryja "pooolska, białooo czerwoooniiiii", pier...ne trąbki, którymi imbecyle trąbili do 4 nad ranem... Dobrze że wracaliśmy w niedzielę o 8 rano, zakopianka na szczęście puściutka

_________________
Maciej Łuczkiewicz
http://naszegory.info - nasza strona o górskich wyprawach
http://czarnobyl1986.info - moja strona o wyprawach do "zakazanego" miejsca