Tak w ogóle Śpiochu jesteś po kursie więc chyba coś przysypiałeś na zajęciach z topografii

. Jak dla mnie topografi trzech dolin powinni na kursie wykuć na blachę. Pamiętam jak mój instruktor kazał nam wkuwać na pamięć nazwy wszystkich formacji Wołowego Grzbietu po kolei

.
Dokładając swoje trzy grosze.
I)
O Chmielowskim-Świerzu, WHP i WC
1)
Też uważam że najlepszy jest jednak i nadal WHP. WHP ma qusi naukowy układ i to sprawia że można go czytać niejako "krajoznawczo". W sumie nic dziwnego bo idea przewodników WHP zdaje się powstała w ramach robienia całej serii wydawnictw o Polsce za PRLu, autorem książki o Tatrach został w nieznanych mi okolicznościach właśnie Paryski.
2)
Z trzech głównych przewodników (proszę nie myśleć że wszystkie od dechy do dechy, fragmenty a i to wybiórczo

) jest tak:
WHP - najlepszy.
WC - w opisach konkretnych formacji po pierwsze aktualniejszy jeśli chodzi o drogi i obszerniejszy jeśli chodzi o materiał( np Nosal...

), ale przede wszystkim dokładniejszy w opisie formacji. Wynika to zapewne z erudycji pana Władka, dysponował tekstem WHP i w pewien sposób WC jest trochę "krytyką tekstu Paryskiego" zrobioną na podstawie własnych obserwacji. Pod tym względem jest nieoceniony przy przygotowaniach do drogi w konkretnej formacji, bo opisy WC są zwyczajnie lepsze, poza tym usuwają zwyczajne błędy Paryskiego, który jak wiadomo głównie "przepisywał".
3)
Chmielowski jest dla odmiany nieoceniony jeśli chodzi o opisy wszystkich "łatwych" dróg znanych do last dwudziestych, gdyż jego opisy dla tych dróg są znacznie bardziej szczegółowe. Facet robi de facto opisy beta różnych kluczowych fragmentów tych dróg, w WHP i Cywińskim tych opisów nie znajdzie się.
O co to uzupełnić? Weź te moje "wycofy" z wiadomego miejsca są bardzo dobre, tylko trzeba je uzupełnić o opisy z WHP.
No i wszelkie zdjęcia, czytając opisy warto a nawet należy je konfrontować ze zdjęciami. Najlepsze zdjęcia to toposy oczywiście...
II)
Praktyka "ćwiczenia" topografii
I tutaj się zgodzę z Maćkiem że najlepsza metoda to chodzenie na małe off-roudy czy zdobywanie słowackich szczytów. Najlepiej samotnie, człowiek jest zdany na samego siebie.
Co do Staszla to jest to niezły przykład, bo kolega Igor o którym wspomniałem w niedawnej relacji właśnie nie mógł wejść w Staszla i zrobił dwa wyciągi "po śniegu" Żlebem Staniszewskiego.

. Najlepsze opisy "gdzie startuje droga" są w WHP właśnie. Wynika to zapewne z tego, że właśnie w czasach gdy Witold pisał przewodniki ruch taternicki przeżywał rozkwit i właśnie trafienie w drogę okazywało się jedną z ważniejszych wskazówek

.