ode mnie dla Ciebie - wycisk w pewnym stopniu jest - przeanalizuj sobie - forma jaką obrałem pisząc nie jest do Ciebie skierowana tylko pisana była z myślą o znajomej, która jednak wykruszyła mi się po jej odczytaniu. To jest mój plan na 2011 rok w Tatrach.
Dzień I
Pobudka - mniej więcej około godziny 5:45 aby 6:30 już wyjść na szlak - WARUNEK TEGO DNIA - MUSI BYĆ DOBRA POGODA. Wyruszamy na kolejne szczyty szlakami kolejno - żółtym, czerwonym, żółtym - Grześ-Rakoń-Wołowiec-Jarzabczy Wierch-Błyszcz-Bystra-wycof do Liliowego Karbu i schodzimy szlakiem żółtym do schroniska na Hali Ornak
Trasa - w moim mniemaniu ciężka, gdyż dłuuuuuga - ale to tylko w tym dniu aż taaaakaaaa dłuuuuuga - 12 godzin.
Przepaści nie ma, łańcuchów także nie - tu chodzi tylko o długość marszu.
Spanie - również może to być podłoga - 25-30 zł chyba, że będą wolne prycze - cena podobna.
Dzień II
Zaczynamy około 7:00, mamy spacerku na dzisiaj tylko 7,5 godziny.
Trasa Ornak-Tomanowa Przełęcz-Kasprowy Wierch-Beskid-Schronisko Murowaniec
Tutaj również jesteśmy bez łańcuchów, nie ma przepaści, - to ciągle są Tatry Zachodnie ale już na koniec dnia jesteśmy u podnóża Tatr Wysokich. Trasa ta jest luzikowa - tyle tylko, że możne dać się we znaki specyfika - idziemy pod górę - później schodzimy w dół i znowu pod góre - by za moment iść w dół.
Spanie - w tamtym roku miałem fuksa bo za 30 złotych - łóżko w schronisku, mnóstwo ciepłej wody i pachnąca pościel

Dzień III
Można pospać do 7

Do obgadania - chciałem się tutaj zatrzymać na dwie noce a w między czasie zrobić troszkę Orlej Perci i Świnicę.
Są to trasy już z przepaściami - nie lubię ich bo się boję jak cholera-poważnie, i łańcuchami oraz klamrami - takie metalowe stopnie jak drabinki w ścianach, otoczenie jest tam świetne- stawy mają swój urok, jak będziesz chciała się poopalać /oby pogoda była - w góracj jest strasznie zmienna/, to Ty pokręcisz się po okolicy a ja sam pójdę wysoko a jak będziesz chciała to "pobiegamy razem" - kwestia dogadania.
Dizeń IV
Rano wcześnie - jakaś & - wyjść i iść przez Zawrat do Doliny Pięciu Stawów Polskich. Zawrat jest - przy dobrej pogodzie oblegany i dlatego trzeba tam iść rano - aby przy strachu Naszym nie blokowć szlaku - są tam łańcuchy, w końcowym podejściu przepaście, powolutku można jednak przejść - a stamtąd to już luzik w dół do Piątki. Tutaj też - jak będziesz miała siłę to idziemy na Kozi Wierch - bez plecaków dużych, czarnym szlakiem- to jest najwyżej położony szczyt należący wyłącznie do Polski, nie ma tam łańcuchów ani zbytniej przepaści i po osiągnięciu celu - w dół do schronu - na bank tutaj jest podłoga - niestety. Czas marszu - łącznie z Kozim Wierchem - 8 godzin.
Dzień V
Wstajemy jakaś 7 - i idziemy sobie w stronę Morskiego Oka przez Szpiglasową Przełęcz - podejdziemy na Szpiglasowy Wierch - to tylko 35 minut zboczenia z drogi

- dalej idziemy żółtym szlakiem i znowu uciekamy w bok

- na Wrota Chałubińskiego - w tą i z powrotem to jakieś 2 godziny więcej - dalej to już Morskie Oko - tutaj mała kawa i schodzimy w dół do schronu w Roztoce. Trasa łatwa - stosunkowo- przepaści za wiele nie ma, łąńcuchy - mało, i w normalnych, nie eksponowanych miejscach

- czas trasy 7,5 godziny z czego ostatnie 1,5 droga asfaltowa

Dzień VI
Przechodzimy na stronę słowacką - i tak - Polaną Białej Wody, szlakiem niebieskim marsz po prawie płaskim terenie jakieś 5 godzin :O, poźniej Polski Grzebień - Rohatka i schron w Zbójnickiej Chacie. Troszkę łańcucha-widoki wspaniałe, czas 9,5 godziny, chyba, że powrót tą drogą do schronu w Roztoce - 12 godzin ale wówczas wyjście około 5 rano - ale plus , że plecaki duże zostają w schronie i idziemy na lajcie - byłbym za tym rozwiązaniem.
Dzień VII - powrót do domku ewentualnie - jak będzie kasa i checi - jeszcze na spokojnie idziemy bez plecaków do Moka i Czarnego Stawu pod Rysami - czas około 4 godziny
Sorki za błędy /literówki/, jak jest jakaś nieścisłość to bez krzyków poproszę i uszczypliwości - wiadomość ta była wysyłana do osoby, która nie była w górach nigdy, więc próbowałem obrazowo to przedstawić.