to sie nazywa pionierska eksploracja
niedaleko macie jeszcze Mysiorowa Dziure kolo Wadowic, nie trzeba jej odkopywac, bo juz jest-jest to jedyna jaskinia, w ktorej bylem w swoim zyciu i od tego czasu juz w zadnej nie bylem, bo sie po prostu boje-bylo tam ciezko, do tego dochodzily trudnosci orientacyjne, na szczescie bylem tam z kolega, ktory mieszkal w wiosce obok i byl juz w tej jaskini
jaskinia moze ulec zalaniu, kiedy zostanie wypelniony zbiornik wodny Swinna Poreba
tutaj cytat z jakiejs relacji na necie-
'Dopiero następnego dnia odnajdujemy Mysiorową Dziurę. Jeżeli Czarne Działy uznać za niezbyt bezpieczne, to Mysiorowa jest polem do popisu dla samobójców. Bez ubezpieczenia, znaczenia trasy i odporności psychicznej niezmiernie łatwo się zgubić w tej plątaninie korytarzy, przejść i komnat. Zwłaszcza, że prawie całą trasę trzeba przebyć na brzuchu, czołgając się, przewieszając między skałami, i bez przerwy dokonując wyboru - bo korytarzy jest tu bez liku.
Całość wygląda, jakby niegdyś olbrzym usypał górkę z wielotonowych bloków skalnych. Nie żłobiła tego woda - kształty skał są zbyt ostre, a pojedyncze bloki zdają się wspierać na sobie nawzajem - wydaje się, że poruszenie najmniejszego z nich spowoduje obsypanie pozostałych. Ale - niech ktoś spróbuje ruszyć choćby najmniejszy! Tkwią tak od setek lat, mimo licznych odwiedzin. Mimo to i tak nie sprawdzamy, czy da się je usunąć...
Zbadano dotąd 80 metrów chodników. Przekazy miejscowych mówią jednak, że prócz obu wejść na południowo-zachodnim stoku Kurczyny, ma ona jeszcze po jednym - w kościele w Mucharzu i w dworze w Jaszczurowej. Ale oznaczałoby to, że korytarze ciągną się wiele kilometrów, przechodząc pod korytem rzeki Skawy. Może tak jest. Ale ja tego nie będę sprawdzał.
To by już nie było zbieranie materiału do powieści ani nawet survival, ale cretinal. Dziękuję...
Szesnaście godzin posuwałem sie z tempem ślimaka, wybierając wciąż nowe chodniki i korytarze. Niezła zabawa dla wprawionych, którzy nigdy nie słyszeli o klaustrofobii. Innych jednak warto ostrzec - nie ma w zasadzie sposobu, żeby wyjść stamtąd nagle, szybko, ujrzeć słońce i zaczerpnąć świeżego po wietrza. Nie wyobrażam sobie też wyciągania stamtąd człowieka omdlałego czy oszalałego ze strachu. a przecież w 1981 roku niewiele brakowało, aby trzej osiemnastoletni harcerze zginęli w tych labiryntach z głodu, krążąc dosłownie kilka metrów od wyjścia. Uratowała ich dopiero specjalna ekspedycja.'