tomtom napisał(a):
Cytuj:
Wymyślasz bajki.
widzisz Lechu? - to jest wlasnie Twoj sposob dyskutowania. gdy tylko ktos sie z Toba nie zgadza, zaraz leca
argumenta ad personamnie wymyslam bajek, bo kanar w autobusie podobnie jak toprowiec nie ma prawa uzywac sily. roznica jest taka, ze wsiadajac do autobusu zawierasz umowe adhezyjna z przewoznikiem, w ktorej jest zawarty rowniez obowiazek "bezwzglednego podporzadkowania sie poleceniom obslugi"
A czy TOPR jest zmuszony używać siły? Czy grupa Szumnego to byli jacyś niebezpieczni bandyci? Wkraczając na teren Tatrzańskiego Parku Narodowego wykupujesz bilet wstępu, więc tak samo jesteś obowiązany do przestrzegania określonych obowiązków, m.in. do podporządowania się przepisom bezpieczeństwa, w tym poleceniom TOPR-u. TOPR-owcy też mają swoje wyraźnie określone przepisami obowiązki. I takie tłumaczenie, że mimo całej groźby tragedii wiszącej nad grupą młodych ludzi nie skontrolowali Szumnego czy ma stosowne uprawnienia, bo bali się, że im powie "odpieprz się gnoju", jest po prostu kpiną. Podtrzymuję, to co wcześniej napisałem. To są zwyczajne bajki, a nie żaden argument na ich obronę.
Również argument, że było niemożliwością ich wylegitymowanie, bo grupa nie była zamknięta tak jak w autobusie, a więc mogli uciec kontroli - jest śmieszny. Przecież nocowali w schronisku, gdzie do książki meldunkowej były wpisane dane prowadzącego oraz lista uczestników.
Pytanie: "Od kiedy ratownik jest obowiazany do przegladu KAZDEJ wycieczki wychodzacej ze schroniska?" również jest nieudolną próbą usprawiedliwienia TOPR-owców. Ta grupa nocowała w schronisku i było dość czasu aby sprawdzić co należy. Tłumaczenie, że inne grupy też ryzykują nie przestrzegając przepisów jest kolejną śmieszną próbą odwrócenia uwagi od faktu lekceważenia przez TOPR-owców swoich obowiązków.
Pewne procedury zmierzające do maksymalizacji bezpieczeństwa w górach istnieją właśnie po to, by komuś, kto zapomniał wykupić "biletu bezpieczeństwa" odpowiednie służby o tym przypomniały żądając na przykład zaniechania wyjścia w góry. I tu trzeba wyraźnie to powiedzieć, że Szumny nie ponosi tu całego ciężaru winy za ten wypadek, a jego część spoczywa na lekkomyślnych TOPR-owcach. O tym zresztą dobrze wiedział jego adwokat.