Dzień dobry.
Plany były. Ambitne i zagmatwane. Ale się szybko zmieniły. W sobotę zmieniły się na widok kolejki do kolejki. Nawet członkowie GAC tyle by nie wystali co by potem iść na Świnicę i Zawratową Turnię oraz Kołową Czubę. A takie były zamiary. Poszlismy na Halę Kondratową. Z niej jeden członek GAC oraz członkini na przyuczeniu udali się na Kopę Kondracką. Ja nie. Reszta tego dnia jest milczeniem.
Wstaje niedziela 4 września 2011 roku. W planach Krzyżne od 5 Stawów Polskich. Już w grupie 4 osobowej. Przybył szef GAC. Na początek stwierdził, że kondycji nie ma, źle z nim, i w ogóle to nie czy wyjdzie ze schroniska. Wyszedł. Ale to dopiero za około 8 godzin.
Plan wejścia do 5 Stawów upadł przed Łysą Polaną. Na widok tam już parkujących aut ( było to przed 9 rano ). W wyniku burzy mózgów ( aż czterech ) dochodzimy do wniosku, że atakujemy Gomułkę. Pik Gomułki, jeden z Czerwonych Wierchów, aż 2 096 metrów. Docieramy do Kir. Ludzi w sumie mało. Tubylców też. W doskonalym stylu docieramy do Cudakowej Polany, potem na Zahradiska, przełazimy most i ruszamy w górę. Znak drogowy szczerzył kły: 3 godziny 50 minut na Ciemniak. To szef GAC wymyślił. Bo bez kondycji jest ... Taaaaaa ... A ja jestem fanem rapu ... Nic to - nie zabił nas, weszliśmy. Poprzez Adamicę, Upłaźniański Wierszyk, Polanę Upłaz ( można się popaść ), z boku Upłaźniańskiej Kopki, dojebaliśmy do Pieca, potem Równią nad Piecem, koło Źródlisk docieramy do Chudej Turni. Rzeczywiście - lekko zmizerowana. Nic to - nie wszystko musi kwitnąć. Z Chudej Przełączki ruszamy ( w trójkę bo szef GAC zniknął w chmurach ) na Twardą Kopę. Zasiekaliśmy. No i czas na Pik. Przechodzimy cały Twardy Grzbiet i meldujemy się szefowi GAC na szczycie Ciemniaka vel Pik Gomułki. Jest milusio, radośnie i wiaterek nie wieje w mordeczki. A i sporo widać. Zachodnio i Wysoko. Co do braku kondycji ... Pierwszy zameldował się tam po 2 godzinach i 15 minutach. Pozostali najpóźniej po 3 godzinach. Mapy i drogowskazy kłamią !!!
Sesja zdjęciowa na szczycie, rozmowy o życiu, planowanie kolejnej wycieczki GAC - u, itd. Czas wracać. Tym razem na zielono przez Tomanową do Ornaku. Z widokiem na Turnie ponad Krakowem, Kominiarski, Bystrą, Kamienistą, Osobitą, i od groma innych. Idziemy pod Czerwonymi Żlebkami, nad Czerwonym Żlebem, pod Głazistą Turnią, itd. Docieramy do miejsca gdzie w lewo odbijał szlak na Tomanową Przełęcz. Źli ludzie go zamknęli. No nic - poszlismy w prawo na zielono. Przez Wyżnią i Niżnią Tomanową Polanę. Potem strumyk zaczął szumieć, mostki ułatwiły drogę, szczyty się ładnie prezentowały, lasy również. Docieramy do rozsatju dróg przed Ornakiem. Czasy znów kłamały ... Zasłużony odpoczynek przy stole przed schroniskiem, dysputy, pomoc medyczna, odzyskanie sił. I w dół. Jak jest Dolina Kościeliska to wie każdy więc zamilknę . W Kirach pożegnania nadszedł czas. Dobranoc.
P.s. GAC to Geriatic Alpine Club. Co by należeć trzeba mieć minimum 35 lat ( meny ) i trochę mniej ( womeny ). I zniszczone zdrowie ...
Serdecznie pozdrawiamy - Ali 7 ( szef ), Ligeiro i Łukasz T. Oraz Magda - na przyuczeniu.