Konrad napisał(a):
Reasumując TOPR według Ciebie złamał prawo i jest "be". Szumny złamał na 100% prawo i jest tylko "ofiarą".
To jest tylko Twoja nadinterepretacja mojej wypowiedzi. Nigdzie nie napisałem, że Szumny jest
tylko ofiarą tej tragedii. Nigdzie też nie twierdziłem, że nie jest winien, a że nie tylko on. Czytając podobne teksty o jakichś fobiach pod moim adresem szczerze wątpię, że potrafisz jeszcze zrozumieć, że moim zamiarem jest skłonienie uczestników forum do głębokich refleksji, zanim "ukamieniują człowieka" i przeprowadzenie rozumnej analizy faktów, która powinna pomóc im dostrzec niechlubny udział w tej tragedii również innych osób.
Cytuj:
'Lawina pod Rysami, 28 stycznia 2003 roku, śmierć sześciu uczestników wycieczki szkolnej.
Mamy tu do czynienia z podwójnym dramatem: zginęli młodzi ludzie, ale dotknął on również dwóch nauczycieli, prawdziwych wychowawców, mądrze i świadomie prowadzących dzieciaki w góry. Jednak w tym przypadku ci nauczyciele popełnili ewidentny błąd. Moje zdanie jest tutaj bezkompromisowe: każde wyjście zimą na Rysy lub Przełęcz pod Chłopkiem jest zawsze związane z tak dużym stopniem ryzyka, że można tam brać tylko kogoś, kogo będzie można asekurować. Słowem: takie wejście jest możliwe, jeśli jest fachowiec i maksimum trzech związanych z nim ludzi. Oczywiście, wcale nie ma pewności, że wówczas lawina ich nie zabierze, ale to jest zupełnie coś innego. Moim zdaniem, nawet przy zerowym stopniu zagrożenia lawinowego, wyprowadzanie na ten szlak młodzieży szkolnej, nawet umiejącej posługiwać się rakami, było błędem." (Michał Jagiełło)
Szkoda, że tego błędu nie raczyli wytknąć prowadzącemu jeszcze przed faktem odpowiedzialni za bezpieczeństwo osób przebywających w górach ratownicy TOPR, pełniący dyżur nad Morskim Okiem w czasie poprzedzającym wypadek. I tu potwiedza się moja opinia, przedstawiana przeze mnie wielokrotnie na różnych forach. Po prostu takie grupy w takich warunkach pogodowych nie powinny wychodzić w tak niebezpieczny teren niezależnie czy z przewodnikiem czy bez niego. W związku z powyższym zarzut postawiony Szumnemu, że grupa powinna wziąć sobie na tą trasę przewodnika uważam za nonsensowny.
Konrad napisał(a):
Lech tez nikogo nie przekona na swojej fobii.
Nie mam żadnych fobii. Staram się jedynie przekonać wszystkich zatwardziałych (może oni cierpią na fobie?), że wyjątkowo upraszczają sprawę tragedii pod Rysami widząc przyczyny tego nieszczęśliwego wydarzenia tylko i wyłącznie w nieodpowiedzialnym działaniu jednego, i tylko jedynego człowieka. Dla nich świat jest po prostu czarno biały. Nie potrafią zrozumieć pewnej prawidłowości, że do powstania jakiegoś nieszczęścia zwykle prowadzi cały szereg błędów i niedopatrzeń popełnionych przez różnych ludzi oraz splot niekorzystnych okoliczności. Po prostu na świecie istnieją różne odcienie szarości i barwy.
Zrozumiesz to jeśli uczciwie odpowiesz sobie na pytania: gdzie była cała reszta odpowiedzialnych za organizację tej imprezy i za przestrzeganie przez osoby przebywające w górach warunków bezpieczeństwa, kiedy Szumny czynił przygotowania do wyprawy i kiedy decydował się na ryzyko wyjścia w niebezpiecznych warunkach pogodowych z młodzieżą w góry? TOPR-owcy widzieli faceta, który łamie zasady bezpieczeństwa prowadząc tak dużą grupę w obszar zagrożony lawinami i nie zareagowali, mimo że mieli taki obowiązek? Czy aby na pewno są kryształowo czyści i nie skalani zaniedbaniem?
W końcu państwo nie dla czyjegoś widzimisię ustaliło pewne procedury zmierzające do maksymalizacji bezpieczeństwa w górach. Ustalono je właśnie po to, by kogoś, kto się zapomniał, odpowiednie służby sprowadziły "na ziemię" i odwiodły od zbyt ryzykownych działań. Dlatego w kwestii pytań kto zawinił, a kto może mieć czyste sumienie a kto nie, stanowczo mówię, że TOPR-owcy, którzy mieli styczność z grupą licealistów z Tych i ich opiekunem w czasie poprzedzającym tą tragedię czystego sumienia mieć nie mogą.