golanmac napisał(a):
Świadomość świadomości nie równa.
Weźmy górala co obciął sobie przyrodzenie ... Zrobił to świadomie ...
Tak. Jednak nie znam solisty, który wierzyłby w swoją nieśmiertelność lub coś podobnego. Nie twierdzę, że to dobre czy mądre... dla mnie to nic złego... jedyny problem to taki, że cierpią później bliscy...
Ivona napisał(a):
Kruszyzna to coś co chcąc nie chcąc trzeba w Tatrach tolerować,jeśli uprawia się zaawansowaną turystykę wysokogórską.Co do popularyzowania tej formy publicznie nie będę się wypowiadać.Faktem jednak jest, iż ostatnio spirala zakręciła się na maksa.Co oczywiście czyni to forum bardzo atrakcyjnym.Uwielbiam czytać ostatnie relacje Roha Wink Nie powiem,bo sama też w jakiś tam sposób w niej uczestniczę, chociaż ja nawet na psychicznej I i tak będę się asekurować,jeśli to tylko możliwe Wink W tej kwestii nie czuję dyskomfortu i nie ścigam się z nikim.Każdy musi oszacować sam ryzyko na jakie się decyduje.
Każdy powinien być świadomy co to jest kruchy granit i jak może się zabawa w takowym skończyć... stąd miedzy innymi mój post... to jeden z głównych powodów jego istnienia... W górach, jednak jak dla mnie nigdy nie powinno być wyścigu... każdy powinien realizować to co chce... to jak niektórzy do tego podchodzą to już ich rzecz... zarówno kruszyzna jak i trawki w tatrach mogą zrobić kuku... albo inaczej... my tam idąc możemy zrobić sobie kuku...
Ivona napisał(a):
Krzysztof Łoziński
No cóż... wielu jemu podobnych solistów było podobnie traktowanych... Bo wspinaczkę free solo trzeba rozumieć bo ciężko ją wytłumaczyć... to tak jak tłumaczyć komuś sens wspinaczki lub łażenia w góry...
Co do samej wypowiedzi dotyczącej wspinaczki tego typu to powiem tylko tyle... żywcem solo powinni zajmować się ludzie z psychiką gotową na to chyba od zawsze... nie sądzę, że psyche do tego da się wyćwiczyć...
Ivona napisał(a):
W związku z tym korci mnie kolejne pytanie do PrT.
To lecimy
Ivona napisał(a):
Jakie wspinaczki,drogi solowe masz do tej pory na koncie?? czy to był Twój debiut solowy?
Debiut to nie był. Co do wykazu to takowego nie zrobię z wielu przyczyn... Kiedyś mam nadzieję, że Ci opowiem...

Ivona napisał(a):
często bywasz w Tatrach,znasz dobrze ich topografię?
Nie bywam w Tatrach tyle ile bym chciał... mieszkam za daleko a ostatnio doszły jeszcze pewne problemy i komplikacje życiowe więc miałem pewną przerwę... Co do topografii to wbrew temu co niektórzy sobie tutaj zaczynają pisać znam ją z całą pewnością nie tak jakbym chciał, natomiast dostatecznie dobrze szczególnie w rejonie polskich tatr... W przyszłości będziesz mogła mnie przepytać...;p
Ivona napisał(a):
masz jakieś piki z Korony na koncie czy tylko Polskie Tatry?
Wiesz ile teraz jest Koron?;p
Ivona napisał(a):
Oczywiście moje pytanie znowu powodowane jest parszywą ludzką ciekawością
ludzką?;p chyba kobiecą...;p
Gustaw napisał(a):
Dla mnie jedyna różnica to nie ryzyko samego wypadku ale brak "wyjścia awaryjnego" w postaci partnera.
Główna różnica jest taka, że partner może wyłapać Twój lot i się nie spierdzielisz jak ja ok. 50-60m albo więcej tylko kilka. Oczywiście zakładam że idziecie na sznurku i przeloty się nie sypią.
Mooliczek napisał(a):
Cywiński (i nie tylko) powie, że lezie po trawkach, złomach czy innych żwirowniach, bo "tam pięknie jest i ludzi nie ma".
I właśnie o to chodzi... jesteś mądrą kobietą... nie zawsze chodzi tylko o trudności... czasami chodzi o samo piękno drogi i jej otoczenia... to jakie są widoki z progu WCzK latem jest ciężkie do opisania... ale tego się nie zapomina...
Ivona napisał(a):
ok,ale jakby sobie poczytał,że tam do polowy drogi sama kruszyzna
Pierwsze primo to nie zakładaj, że nie czytałem bo Włodka czytam nader często... Ciekawi mnie czy są tutaj tacy jak ja w tym względzie... Dwa sąd pomysł, że do połowy drogi?
Ivona napisał(a):
bez asekuracji jest ryzyko
Kto tak teraz pisze? to trzeba wiedzieć... nie ma przewodników do żywczyków... poza tym jak jest jak to Maciek mówi taki kruchy rzęch to co mi po sznurku? Powiedz sama... jeżeli lecę wyrywając dwa chwyty to czy utrzymają się przeloty w takim terenie? Nie mówię, że z całą pewnością nie, ale powątpiewam...
Basia Z. napisał(a):
Wydaje mi się ze solowanie to nie potrzebne ryzyko, ale z drugiej strony rozumiem jego potrzebę, bo doznania podczas samotnej wędrówki są zupełnie inne niż wtedy kiedy się idzie w grupie bądź z partnerem.
I od podobnego zdania można by zacząć wypowiedz przedstawiającą solowanie...
anninred napisał(a):
PrT - moje dzieciaki szybkiego powrotu do zdrowia Ci życząSmile ja też
zyl3k napisał(a):
PrT wracaj szybko do zdrowia ....
Zombi napisał(a):
Wracaj szybko do pełni mocy!
Dziękuję
Chciałbym jednak dodać, żebyście mnie źle nie zrozumieli... ja nie uważam że to jakaś mądra decyzja czy najprawdziwsza forma wspinaczki/turystyki... ja tak wybrałem bo tak czułem... można mnie poddawać oceną jasne, tylko że w moim przypadku to niczego nie zmieni... nie jestem typem człowieka, który czymś jest zachwycony a po jakimś wydarzeniu mniej korzystnym zmienia zdanie... to tak jak z tymi kibicami co dopingują aktualnego mistrza... dalej słabość do żywcowania, rzęchów itp. pozostanie...
Oczywiście wcale tego nie polecam bo widać jak może się skończyć... dla mnie największym bólem było oglądanie cierpienia bliskich i o tym szczególnie trzeba myśleć...
Jasne człowiek zadaje sobie pytania co mógł zrobić, ale ciężko teraz na to odpowiadać bo myśli krążą zwłaszcza w okół jednego momentu... ogólnie szło się naprawdę nieźle, chociaż w pewnym momencie czegoś zabrakło... Ja czasami tylko przewrotnie zadaję sobie pytanie... czy skoro moje niby "pewne chwyty" poszły pod gościem, który "wygląda jak babka" to czy przeloty dałyby radę? Podobnych pytań jest wiele...
A Wy co byście zrobili, pomijając głupawe odpowiedzi w stylu wybrali inną drogę? Jeżeli asekuracja to może jakieś pomysły/propozycję na nią?