W dniu wczorajszym, po przepracowaniu 8 godzin dla Ojczyzny, postanowiłem sie sprawdzić. Wejść na Grojec. To był pierwszy w mym życiu dwutysięcznik. Dokładnie pisząc to mierzy 2 612 metrów nad poziomem morza. I trochę mniej nad poziomem wysokogórskiej rzeki Soły. Wiele tygodni myślałem czy tam samotnie ruszyć. Przekonały mnie dwa wydarzenia. Solowy atak Golanmaca ( przeżył ) i mój sobotni trening. Wlazłem sobie na Lodowy Szczyt. Pomyslałem, że skoro taki błądzący we mgle Golan zszedł stamtąd żywy i ja zszedłem żywy z Lodowego to powinno się udać. Gdybym jednak wiedział co mnie spotka po drodze ...
Przechodzę przez Park. Robią większe wybiegi w ZOO. Jakby ktoś chciał odpocząć to zapraszam. Przekraczam kładkę na rzecze Kwai i oto co widzę :

Piastowska puszcza. Straszna wręcz. A jakie ryki z niej dochodziły ... Teraz juz wiem kto to ryczał. Przenikam w bok i obok (

) żółtego szlaku ( ognistego ) ruszam w górę. Na początek jest sielanka :

I oto otwiera się widok na cel - Krzyże na Grojcach

Jestem na tzw Małym Grojcu. Mordercy narciarze - występuje tam wyciąg. Przede mną anielska częśc trasy.
Widoki na Żywiec, Beskid Maly, Beskid Śląski :
A w tle już zaczyna się rywalizacja ...
Wnikam na Średni Grojec -

Rzucam okiem w bok

i w górę
To zacne wzgórze opuszcza się taki to tunelem

Groźne to i tajemnicze miejsce... po wyjściu widzi się np Babią Górę

i Żywiec

oraz pierwsze siwizny na głowie
A oto Średni Grojec na tle Beskidu Małego

Rzut oka na miasto ( widać mój dom )

i wnikam na ostatnią prostą na szczyt. Spójrzecie na tą sielankę

W drodze powrotnej prawie nie poznałem tych miejsc ...
I oto szczyt nad szczytami. 2 612 m npm
Widoki dwa
Na szczycie spędzam sporo czasu. Rozmyślam, podziwiam me miasto z góry, rozmyślam, zamykam oczy, otwieram oczy, rozmyślam ( na ten tydzień już koniec ). Czas mi powstać i wrócić. Taaaaa ... Nie było to takie proste jakby się wydawało. Już parę chwil przed powstaniem zaczełem dostrzegać dziwne objawy. Wiatr wiał, a gałęzie stały prosto, coś ćwierkalo a ptactwo nie latało, trawy się rozkładały na boki a nic nie pełzało. Dudniło coś w ziemi a metra w Żywcu nie mamy. Obłoki zmienialy kolor a Słońce zmieniło się w Księżyc. Pisząc w skrócie znalazłem się na terenie jednej z przedbitew przed Armagedonem ...
Drogi powrotnej prawie nie pamiętam. W domu zobaczyłem, że jednak mam jakieś zdjęcia. Zobaczcie sami. Widać wyraźnie, że walczono też o moją duszę. Tak zmieniało się otoczenie. Mi brakuje słów żeby to opisać.
Ocknełem się leżąc u wylotu tunelu. Prawie, że bramy piekieł. W tle było słychać muzykę Rubika więc to na pewno było piekło. Piekło sacro polo. Oj, długo dochodziłem do siebie. Za plecami ( czyli na Grojcu ) dogorywała walka. Ale i tak straszne ryki było wszędzie słychać. To były ryki podobne do tych, które slyszałem wchodząc na szlak. Juz wtedy Szatany i Anioły biegały po lesie. Wydaje mi się nawet, że tam rykały Archanioły, Serafiny, Książęta Piekieł i inne przyjemniaczki wyższego szczebla. Makabra. Okazuje się jakim ważnym dla Świata szczytem jest Grojec. Nie wiem czy będę godnym aby iść tam kolejny raz. Jak sądzicie ? Gdy powstałem, strzeliłem "moralnego" klina, wyprostowałem się duchowo to ruszyłem w dół. I znów ( dla zmylenia ) było sielankowo:
Uśpiony spokojem popełniam straszny błąd ... Mianowicie postanawiam zejść nad rzekę ... oficjalnym, znakowanym szlakiem. Głupieję na starość. Co prawda szlak kusił chłodem, ciszą, zielenią ( butelki się kołyszą ) ... Ale i tak powinienem czuwać. Trafiłem na miejsce walki oddziałów wysuniętych. I to groźnych. Widziałem Samaela jak i Gabriela. Tłukli się zawzięcie. Wg zdjęć przemieszczałem się w takim oto terenie
Ocknełem się leżąc na skarpie nad rzeką. Obracam się patrzę i ... Puszcza Piastowska została opanowana przez Szatany ...
Uciekłem ... Biegłem przez Park, w którym też było mrocznie ... Dotarłem do domu ... Padłem ... Koszmary senne mnie wykończyły ... Teraz juz wszystko będzie inne ...
Strzeżcie się tej góry ...