W sumie to miałam jechać sama w całkiem inne miesjce, ale okazało się, że w każdej dolinie była jakaś grupa z TG. No to dołączyłam do jednej
1 października 2011, sobota
Andrzej dojeżdża z Kielc i razem wyruszamy z Krakowa o godz. 14.25 W niecałe dwie godziny później meldujemy się w Bukowinie Tatrzańskiej, stąd na rozgrzewkę idziemy na piechotę do Jurgowa. Na Podhalu piękna złota jesień:
Plan na dziś - odpocząć i położyć się wcześnie spać. Niestety plan trochę nie wypalił i idziemy spać dopiero koło 1.30
2 października 2011, niedziela
Godzina 4.00 pobudka. Stanowczo odmawiam współpracy. Żeby mnie ściągnąć z łóżka Andrzej zapala światło, co mnie od razu stawia na nogi

Śniadanko nam się trochę przedłużyło, ale w końcu o godz. 6.00 meldujemy się w Jaworzynie Tatrzańskiej. Zimno niemiłosiernie. Zakładam czapkę i rękawiczki. Ruszamy w składzie ja, Kesi i Endrju.
Jaworowe Turnie w pierwszych promieniach słońca:
Po drodze powoli robi się coraz jaśniej i cieplej. Idzie się bardzo przyjemnie
Pierwsze spojrzenie na Lodowy Szczyt:
Jaworowe Turnie:
A kuku!
Na Lodowej Przełęczy 2376 n.p.m. jesteśmy dopiero koło 11.00 ale humory dopisują, słońce praży, mało ludzi, widoki piękne!!!
Moja persona na Lodowej Przełęczy
Durny i Łomnicki:
Gerlach i Jaworowy:
Ostry, Jaworowy, Mały Jaworowy:
Pośrednia Grań:
Widoki naokoło niczego sobie : )
Chwila odpoczynku i schodzimy nad Lodowy Staw:
Pięknie tu
Lodowy, spojrzenie drugie. Trzeba będzie tam kiedyś pójść. Wygląda nieziemsko
Potem szybko myk na Czerwoną Ławkę 2352 n.p.m. i tak jak wcześniej nabijaliśmy minuty, tak tutaj wyprzedzamy:
A stamtąd do Zbójnickiej Chaty. Po drodze pole kopczyków:
Oraz Harnarskie Stawy:
W chacie robimy dłuższą przerwę, po czym w 1,5h zbiegamy do Starego Smokowca na ostatni autobus do Zakopanego o 19.00. W Zakopanem od razu udaje mi się przesiąść na pks do Krakowa i o 22.30 jestem w domu!
Zachód słońca:
Miało być light and fast, ale jak zwykle wyszło na odwrót

Mimo to wycieczka bardzo udana, jednego dnia byliśmy w trzech dolinach, pogoda dopisała, zrobiliśmy ok.24km, a poziom endorfin się podniósł na kilka dni
