Żona mi mówi, że słowa "plan" i "romantyczny" nie powinny występować w jednym zdaniu. Ale ona teraz siedzi w innym pokoju.
Zatem.
Plan był taki, żeby spędzić romantyczny tydzień w Tatrach Słowackich.
Z plecakami na plecach - od schroniska do schroniska.
Jak się okazało i plan udało się zrealizować, i romantyzm był.
Dzień 1 - z Jaworzyny Spiskiej na Przełęcz pod Kopą i do Wielkiego Białego Stawu, dalej do Schroniska nad Zielonym Stawem Kiezmarskim oraz na Jagnięcy Szczyt
3 października 2011 przed 6.00 jesteśmy już w Zakopanem. Na pierwszego Stramę spóźniamy się pół godziny. Innym busem docieramy na Łysą Polanę i dalej z życzliwym kierowcą do Jaworzyny.
Ruszamy niebieskim szlakiem w Stronę Doliny Zadnich Koperszadów. Pięknie i zimno.
Plecaki ważą 15kg (męski) i 9kg (żeński). Nic to.
Przechodzimy przez Bramkę, by wreszcie ujrzeć jedną z najpiękniejszych tatrzańskich dolin. Po lewej łagodne zbocza przecięte wapiennym murem Tatr Bielskich, prawie na wprost Jagnięcy, a po prawej na drugim planie nasz Kozi Wierch (jeśli źle coś opiszę , proszę o reprymendę - jestem tu pierwszy raz)
Nowy Wierch
Żona mi mówi, że słowa "plan" i "romantyczny" nie powinny występować w jednym zdaniu. Ale ona teraz siedzi w innym pokoju.
Zatem.
Plan był taki, żeby spędzić romantyczny tydzień w Tatrach Słowackich.
Z plecakami na plecach - od schroniska do schroniska.
Jak się okazało i plan udało się zrealizować, i romantyzm był.
Dzień 1 - z Jaworzyny Spiskiej na Przełęcz pod Kopą i do Wielkiego Białego Stawu, dalej do Schroniska nad Zielonym Stawem Kiezmarskim oraz na Jagnięcy Szczyt
3 października 2011 przed 6.00 jesteśmy już w Zakopanem. Na pierwszego Stramę spóźniamy się pół godziny. Innym busem docieramy na Łysą Polanę i dalej z życzliwym kierowcą do Jaworzyny.
Ruszamy niebieskim szlakiem w Stronę Doliny Zadnich Koperszadów. Pięknie i zimno.
Plecaki ważą 15kg (męski) i 9kg (żeński). Nic to.
Przechodzimy przez Bramkę, by wreszcie ujrzeć jedną z najpiękniejszych tatrzańskich dolin. Po lewej łagodne zbocza przecięte wapiennym murem Tatr Bielskich, prawie na wprost Jagnięcy, a po prawej na drugim planie nasz Kozi Wierch (jeśli źle coś opiszę , proszę o reprymendę - jestem tu pierwszy raz)
Nowy Wierch
Płaczliwa Skała
Przełęcz pod Kopą (1750)
Kozi Wierch, Granaty, Wołoszyn
Szalony Wierch i grupa Hawrania
Z Wyżniej Przełęczy pod Kopą otwiera nam się widok na Dolinę Białych Stawów
...i okazały Jagnięcy Szczyt
Nad Wielkim Białym Stawem kończymy napoczęte bułki i napawamy się widokiem Jagnięcego i Koziej Turni
Jednak największe wrażenie robi Mały Kiezmarski Szczyt

. To On tu rządzi.
Dalej mijamy staw Stręgacznik (Trojrohe pleso) z widokiem na Jatki
Trawersujemy Skrajną Rzeżuchową Kopę
Przed 14.30 docieramy do Schroniska nad Zielonym stawem Kiezmarskim. Szybkie kwaterowanie na poddaszu, reorganizacja obciążenia i o 15.00 ruszam na Jagnięcy. Pewnie zejdę po zmierzchu.
Mijam zdziwione słowacko/niemieckie twarze.
Później spotykam istoty, na których twarzach rysuje się obojętność pomieszana z pogardą
Na szczyt dochodzę sporo przed czasem z mapy. Słońce zachodzi tuż nad kluczowymi z widokowego punktu widzenia szczytami, ale jest jeszcze wystarczająco wysoko, by uniemożliwić ciekawe ujęcia, więc robię tylko takie
... i w drugą stronę takie
Później już tylko zejście chłodną Doliną Jagnięcą, zimny prysznic i ciepła kolacja. Księżyca brak, więc nocne próby bez ładu i składu, ale Jastrzębia Turnia wyraźnie wyróżnia się sylwetką
Jak znajdę chwilę, opisze kolejne etapy...