Przed obroną magisterki myślałem o tym żeby wyjechać w jakieś odludzie i wypocząć. Po examinie nie pozostało więc nic innego jak tylko zrealizować plan.
Chcąc jechać blisko (z uwagi na wieczorne picie %) padło na Beskid Mały.
Pogoda ma być słoneczna (sprawdzalność prognozy to przecież ponad 90%) więc nic tylko jechać. Wziąłem ze sobą żonę (ostanio na forum uważaną za zbędny balast:)) i jedziemy do Rzyk k. Andrychowa. Niebo zachmurzone ale napewno zaraz wyjdzie słońce. Ruszamy czarnym szlakiem z pod ośrodka Czarny Groń. Jeszcze dobrze nie weszliśmy na szlak a już spostrzegamy tablicę ścieżki dydaktycznej
Dalej idziemy przez las bukowy.
Szkoda że nie przyjechaliśmy tu tydzień wcześniej bo kolory byłyby napewno ładniejsze ale i tak jest pięknie.
Rozwidlenie szlaków na Potrójnej. A my dalej pod chmurą.
Kolory jesieni wynagrodziły nam brak słońca.
Dochodzimy na Leskowiec, siadamy pod wiatą i wszamujemy coś.
Następnie odwiedzamy schronisko i schodzimy do Rzyk.
Przemierzamy tą dziką wioskę aby dostać się do auta. Nagle słyszymy jakiś szum, szczęk, warkot i chuy wie co jeszcze.
Zza zakrętu wyjeżdża 126p ciągnąc za sobą 2 albo 3 razy większego świerka. Wpadamy w śmiech.
Chłop zatrzymuje się jakieś 50m przed nami, zjeżdża na pobocze, wychodzi z siekierką i rozcina sznur mocujący drzewo.
Przechodząc koło niego staramy się powstrzymywać od śmiechu i nawet nam się to udaje. Z uwolnionym drzewem zmierza w kierunku rzeki.
Już się nie obracamy. Za kolejnym zakrętem znów wpadamy w śmiech.
Na koniec robię jeszcze takie foto.
Laskowych nie zebrałem ale też było zajebiście.
i link do galeri
https://picasaweb.google.com/103160819907990038290/Leskowiec29Pazdziernika2011?authuser=0&authkey=Gv1sRgCMKb0u7P7aSxMA&feat=directlink
To moja pierwsza relacja, więc miejcie wyrozumiałość;)