Robert18 napisał(a):
Ja nie dopuszczam takiej sytuacji bo zakładam że ludzie są rozgarnięci a jeśli nawet nie są to na innych mądrzejszych spoczywa obowiązek dopilnowania bezpieczeństwa i nadzoru nad tymi głupszymi
Ładna podręcznikowa reguła, niestety, ale trochę odbiegająca od rzeczywistości.
Piszesz w inszym miejscu, że bywałeś na wycieczkach i masz znajomych. Jak myślisz, skąd wziął sie u mnie taki, a nie inszy pogląd?
Aby było też jasne, to, co pisze dotyczy tylko niewielkiego procenta takowych grup, jednak biorąc ogromną ilość wycieczek, to ten niewielki procent robi sie niepokojący.
Nie uważam też, owych "nierozsądnych" opiekunów, za jakiś głąbów, czy ludzi nieodpowiedzialnych. Broń Boże, sa to ludzie często bardzo sympatyczni i kompetentni nauczyciele, jednak nie bardzo orientujący się w tematyce górskiej. Nie mogę kogoś oskarżać, ze robi źle, jak sobie z tego nie zdaję sprawy.
Robert18 napisał(a):
W polskim ustawodawstwie karnym nie ma znaczenia czy jesteś przewodnikiem czy nie. Istotne znaczenie ma wina
Aby winę można było orzec, to musi być podstawa do takiego orzecznictwa.
Jak na jednym łańcuchu uczeń niechcąco zrzuci drugiego ucznia, to opiekun nie może za to odpowiadać, bo skąd mógł wiedzieć, ze na jednym ogniwie może być tylko jedna osoba. Nie ma tego niegdzie napisanego. Przewodnik zaś, był z tego szkolony na kursie przewodnicki, więc jest podstawa do tego, ze powinien posiadać takową wiedzę.
W górach przewodnik bierze za grupę odpowiedzialność. Gdy wejdzie z nią w zbyt trudny teren lub warunkach zbyt niebezpiecznych, to nie będzie za to odpowiadała opiekunka, Pani od Polskiego, gdyż na tym się nie zna. Odpowiada przewodnik.
Maciej_Zimowski napisał(a):
Że niby co? Przychodzi do biura przedstawiciel jakiegoś zakładu czy szkoły z prośbą o zorganizowanie wycieczki dla 30-40 osobowej ferajny a on ma powiedzieć że nie? bo nadrzędna jest jakość a jakość to najwyżej 10 osób? Pójdą do konkurencji
Jeśli dany przedstawiciel będzie chciał tą 40 osobowa grupę w góry, to Pan może mu zaproponować, gdzie sa możliwości na wycieczkę dla tak dużej grupy.
Jeśli przedstawiciel będzie chciał 40 osobowa grupę w trudnym terenie wysokogórskim. To Pan powinien oznajmić, (co wierze sie z posiadaniem wiedzy na ten temat), ze rejon jest zbyt trudny dla tak licznej grupy i zaproponować inna trasę lub podzielenie grupy na 4 części z czterema opiekunami.
Jeśli zorganizuje Pan takowa wycieczkę w teren trudny z tak liczna grupą z jednym opiekunem, to naraża Pan uczestników na niebezpieczeństwo i ryzyko, gdyż nie ma możliwości, aby ów opiekun mógł grupę kontrolować. Da Pan o sobie świadectwo, ze ważniejsza jest kasa, (bo pójdą do konkurencji), niż profesjonalizm, z którym się wiąże bezpieczeństwo i odpowiedzialność.
Robert18 napisał(a):
Myślę tez chief że dobrzy przewodnicy wyjdą na tym wszystkim jeszcze lepiej niż mieli do tej pory
Zgadzam się z Tobą, dlatego tez jestem za uwolnieniem tego zawodu, lecz w sposób rozsądny.
Robert18 napisał(a):
bo konkurencja wyeliminuje przypadki krętaczy
Robercie, przewodnicy nie musza się obawiać zmiany przepisów, bo wystarczy parę wypadków (niestety, mam podstawę uważać, ze przy w pełni wolnościowych przepisach, takowe nastąpią, choć tego nie życzę) i te stare przepisy wrócą. Tylko szkoda, ze ktoś będzie musiał w miedzy czasie zginąć lub zostać kaleką. Znowu będzie: "Polak mądry po szkodzie".
Daleko nie trzeba szukać, a jako przykład masz Pana Zimowskiego, który sugeruje, że zorganizuje wycieczkę 40 osobową w trudny rejon górski, gdyż jak tego nie zrobi to pójdą do konkurencji. Czyli pieniądz jest ważniejszy niż bezpieczeństwo klienta. Co nieco o górach się orientuję i mnie taki sposób podejścia przeraża i niepokoi, może Ciebie nie…masz prawo.