kilerus napisał(a):
Jest tyle rzeczy, które robimy w górach i są bardziej niebezpieczne od nienoszenia dwóch czołówek!
Tu nie chodzi o to, aby sie licytować, co jest groźniejsze, a co nie, bo to zależy od sytuacji, w jakiej sie znaleźliśmy. Brak światła w określonych sytuacjach może powodować o wiele większe niebezpieczeństwo niż trudności terenowe, czy lawinowe. Choćby, dlatego, ze tam masz wybór dostosowania trudności/ryzyka do swych umiejętności, zaś przy braku światła jest ogólnie dupa blada…ups, czarna.
Weźmy taki kask. W turystyce nieznakowanej bardzo sporadycznie go używam, choć przeważnie mam w plecaku. Po co mam go zakładać na graniówkach, grzędach, itp… na meteoryt czekam?, no, bo raczej przy puknięciu 30-stu metrów, nie wiele mi pomoże. Jednak daleki jestem od tego, aby powiedzieć tym, co go zakładają w takich formacjach, ze robią bez sensu, choć jego przydatność jest tam niewielka, (choć grzędy są różne). Jego założenie ma taki sam sens, jak noszenie drugiej zapasowej czołówki, czyli działanie w celu zapobieżenia, pewnym bardzo sporadycznym sytuacjom.
kilerus napisał(a):
A jest coś takiego jak skłonność do ryzyka, tylko, żeby według niej kierować trzeba być świadomym ryzyka
Jak traktujesz kwestie noszenia jednej, czy dwóch czołówek na zasadzie ryzyka i lubisz ryzyko, to najbardziej hardcorowo, bedzie bez latarki
Branie drugiego światła, to nie zmniejszenie ryzyka, lecz zapobiegliwość, która w górach może mieć bardzo duże znaczenie. Podam przykład:
Tak, chyba ze trzy lata temu wybrałem się ze swoimi dzieciakami na krótka wycieczkę w Tatry (2 i 4 lata). Wcześniej sprawdziłem prognozę pogody, wizualnie tez było OK. Jako, że plecak miałem mocno doładowany, to świadomie nie zabrałem peleryn, tym bardziej, ze wycieczka miała być krótka, a pogoda stabilna.
Oczywiście złapała nas zlewa. Tak sobie stoimy pod jakimś smrekiem, który powoli zaczął „przemakać”, przechodzący obok adidasowcy w pelerynkach patrzyli na nas z politowaniem, a i czasem oburzeniem, (jacy to rodzice nieodpowiedzialni). Finałem było to, gdy jedna z takich adidasków podeszła do mnie i zaczęła mi robić wykład, jak to góry są nieprzewidywalne i że warto sobie kupić pelerynkę, jeszcze mówiła mi gdzie ja można nabyć. No i tak oto, przewodnik górski czuł się jak . do kwadratu, ot, bo nie był zapobiegliwy
Prawdopodobnie posiadanie drugiej czołówki, nigdy się nie przyda, jednak może być sytuacja, że zwiększy nasze bezpieczeństwo, a i może uratuje życie. Nigdy nie będziemy tego wiedzieć przed wycieczka, czy nastąpi lub nie taka konieczność. Statystyka nie ma tu nic do rzeczy. W górach nie powinniśmy się kierować statystyką.