kilerus napisał(a):
Tylko racjonalizm! Ja, jako matematyk, staram się do życia podchodzić właśnie w ten sposób
Czyżby przypadki, które podałem wcześniej były wyjęte z "kosmosu" i nie racjonalne?
W zimie sporo powrotów jest po ciemku, nie wspomnę o porannych (tmawych) wyjściach.
Czym inszym jest letnie wyjście na Bystrą, o rozsądnej godzinie, gdzie faktycznie prawdopodobieństwo powrotu nocnego jest niewielkie, a w dodatku, padnięcie czołówki … to faktycznie bardzo, bardzo duży pech.
Czym inszym jest ten sam wariant zimą, gdzie czas przejścia nie da się obliczyć racjonalnie.
Matematyka za wiele nie ma wspólnego z górami, jak już, to bardziej fizyka, choć akurat temat dyskusji, też od tej dziedziny odbiega, gdyż tutaj najbardziej liczy się przypadkowość i nieprzewidywalność.
kilerus napisał(a):
Jeżeli mam do wyboru czy wziąć zapasową czołówkę, czy kask, to sobie szacuje, co jest bardziej ryzykowne i to wybieram.
Zabranie kasku, nie ma nic wspólnego z zabraniem dodatkowej czołówki. To pierwsze jest związane z realizmem, czyli oceną charakteru terenu, dopasowania się do niego i podjęcia ryzyka. Przypadkowość jest w tym przypadku bardzo znikoma, gdyż przed trasą +/- znałeś jej realia. Jeśli nie, to znaczy, ze się niewystarczająco przygotowałeś. Jeśli nie byłeś w stanie się przygotować, to kask powinieneś zabrać.
Wzięcie dodatkowego światła jest związane ze zwykłą przypadkowością/pechem/nieostrożnością, które to cechy nie da się wcześniej przewidzieć.
Przez 15 lat, światło może nigdy Cię nie zawieźć, lecz nagle…kaput, co gorsze, to kaput może stać się tez parę dni później, a potem przez resztę Twego życia już nigdy nie zawiedzie. Ot, loteria.
kilerus napisał(a):
Takiego podejścia zupełnie nie rozumiem. Masz w plecaku, a nie wkładasz? Jest coś takiego jak arbitraż, możliwość zysku bez ryzyka. Co Ci szkodzi założyć? Przecież i tak go nosisz!
Gdyż tutaj robie tak jak Ty, podejmuje świadome racjonalne ryzyko. Nie zakładam go w terenie, gdzie negatywne konsekwencje jego braku są związane z moim popełnionym błędem (np. na grani, gdzie kuku jest związane z odpadnięciem), jednak staram się mieć go zawsze, gdzie liczy się przypadek (możliwość dostania w czapę).
Kasku nie zakładam, bo lubię jak w wietrze falują moje włosy

Podobnie jest z rakami, gdzie używam ich punktowo, tam gdzie uważam za stosowne. Nie jest tak, ze raz założę i chodzę w nich cały czas.
Oczywiści pisze tu o turystyce do skali I.
kilerus napisał(a):
to też nie oznacza, że mój kumpel lub ktoś kto idzie gdzieś wyżej, nie zrzuci czegoś na mnie
W tych przypadkach noszę, gdy nie mam, (bo nie zawsze mam ze sobą), to odpowiednio sie poruszam. Nawet jak nie mam, to nie oceniam tego, który ma, że robi to bez sensu.
kilerus napisał(a):
nie oznacza to też tego, ze gdzieś nie będę przechodził obok kamola, którego zawadzę głową
Kwestia podjęcia racjonalnego ryzyka. Gdy nie mam lub mam, ale nie noszę, nie oceniam tego, który niesie, ze robi to bez sensu.
kilerus napisał(a):
także nie oznacza też tego, że nie przywalę głową w ścianą, jak zrobię wahadło podczas zjazdu
Wg mojej oceny ryzyka, nieposiadanie kasku podczas zjazdu w Tatrach, jest poważne inaczej. Tego, który tak robi, oceniam, ze działa bez sensu, lecz to jego problem.
kilerus napisał(a):
racjonalny człowiek powie, ze nienoszenie kasku jest bardziej ryzykowne
W zależności od terenu.
kilerus napisał(a):
No to już w ogóle nie wiem po co o tym piszesz. Żalisz się, czy chwalisz się?
Nie ma, czym sie tutaj chwalić, bo to był klasyczny błąd braku przezorności. Gdyż to, co wydawało mi sie niemożliwe lub bardzo mało prawdopodobne ... stało się (podobnie jak zdechniecie światła).
Biorąc tak małe dzieci, niezależnie od pogody, peleryny powinny być w plecaku i basta.
kilerus napisał(a):
Tak samo, jak brak pistoletu gazowego, czy gazu pieprzowego może kiedyś uratować nam życie przed atakującym niedźwiedziem
Często to noszę. Na niedźwiedzia bałbym się użyć, no chyba, że w skrajnej sytuacji.
kilerus napisał(a):
zapinanie się lonżą do łańcuchów na Szpiglasowym, może uratować nam życie, ale tego nie robię
Ja też, jednak tych, którzy to robią, nie oceniam, że działają bez sensu.
kilerus napisał(a):
Tak jak pisał to dr, jak nie ufasz swojej czołówce to trzeba ją zmienić
Każdy sprzęt może być zawodny, dla tego choćby, raz na ileś tam lat, wskazana jest wymiana kasku, liny, pętli, choć wyglądają jeszcze całkiem sobie. Mam spore zaufanie do swojego sprzętu, wystarczające, aby działać w górach. Jednak moje zaufanie nie jest bezgraniczne. Dlatego czasem jestem...przezorny.
kilerus napisał(a):
W sumie nie wiem po co to piszę, bo i tak wiesz wszystko najlepiej i zacznie się za chwilę dalsza część pierdylenia prawd objawionych.
hehe, widzę, że zaczyna się
Czyż to naprawdę takie trudne, że jak Ci sie nie chce z kimś gadać, to po prostu ... nie gadasz.
Gdy uważasz, że dyskusja nie ma sensu, to … nie zabierasz już w niej lub z kimś głosu, niż pisać na koniec takie ladaco, świadczące o zwykłej niedojrzałości i braku umiejętności wycofania się z dyskusji?