Niedziela, 3.20. Czemu dzwoni budzik o tak barbarzyńskiej porze? Dlaczego nie mogłem się wyspać jak każdy normalny człowiek w weekend... No tak, muszę cierpieć przez te swoje Tatry, mam z nimi do pogadania. Trzy tygodnie wcześniej byłem na kursie. Relacji nie umieszczałem, bo pogoda i widoki wyglądały mniej więcej tak:
Miało być chodzenie z lotną po grani w okolicy Żółtej Turni, a skończyło się na żlebach koło Zmarzłego Stawu. Pozostał niedosyt i chęć wejścia w końcu na coś konkretnego zimą. I wreszcie pojawia się upragniona lampa. Trzeba jechać! Cel - coś w okolicy Gąsienicowej, najlepiej w okolicach Zmarzłego Stawu - będzie przetarte przez kursantów

.
Autobus o 4.40 i po 7 jestem w Kuźnicach. Pierwsza napotkana osoba pyta mnie, gdzie idę. Tak poznaję Dawida, który - jak się okazało - chce iść na Zawrat, więc mam już cel i towarzystwo. Podchodzimy przez Boczań. Niedługo po wschodzie słońca wychodzimy z lasu, jest pięknie, it's beautiful:
Na chwilę zaglądamy do Murowańca i ruszamy dalej. Przechodzimy po Czarnym Stawie
Co chwilę mijamy skitourowców, najmłodszy ma na oko jakieś 10 lat

. Ubieramy raki i podchodzimy żlebem do Zmarzłego Stawu. Tam mijamy 2 grupy kursantów z instruktorami, którymi są znani mi z kursu "Dembsiu" i Boguś.
Znad stawu powoli i mozolnie ruszamy w stronę światła:
Jest przetarte, ale pod koniec stromo i dostaję dobrą szkołę chodzenia w rakach. Wreszcie przechodzimy na jasną stronę:
Jest dopiero 11, a my już na Zawracie, co dalej? Widzimy ślady prowadzące na Mały Kozi Wierch, więc czemu nie spróbować. Okazuje się, że nie ma tak dobrze - ślady znikają za pierwszym zakrętem. W pewnym momencie zauważam, że grań wydaje się wyraźnie szersza, niż pamiętam z lata. Jednak nie zwiększa to poczucia bezpieczeństwa... Czy pod nami jest skała, czy nawis? Są emocje ... Idziemy w kopnym śniegu między skałami i w końcu stajemy na szczycie. Są widoki:
Narciarze na Zadnim Granacie
Świnica i nasze ślady
Trochę lans:
Zejście na Zawrat o dziwo łatwiejsze niż wejście. Schodzimy dalej, do Piątki. Trochę poniżej przełęczy Dawid wykonuje dupozjazd, ja wolę zrobić to "po bożemu" i najpierw ściągam raki. Zjazd fajny, ale tylko kilkadziesiąt metrów. Dalej trzeba niestety normalnie schodzić.
Po jakimś czasie rozkładam kijki i ... k.wa, zostawiłem zewnętrzną rękawiczkę na górze, kiedy ściągałem raki. Co robić? 100 zł za parę piechotą nie chodzi, ale podchodzić znowu 200m ... Szalę przeważa pomysł, żeby wrócić przez Gąsienicową, który będzie mieć swoje plusy

. Żegnam się z Dawidem. Wracam po zgubę i na przełęcz, tutaj jeszcze trochę się byczę i podziwiam widoki. Ciekawie się stąd prezentuje Walentkowa Grań:
W końcu to, na co liczyłem - dupozjad z samego Zawratu!

Mega frajda, lepsze niż jazda na sankach w dzieciństwie. Po drodze widzę jeszcze kilka osób, które wpadły na ten sam pomysł i nikogo schodzącego na własnych nogach. Szkoda, że śnieg nie pozwala na dojechanie do samego Zmarzłego Stawu.
Wracam do Murowańca, spotykam tam trzecią grupę kursantów z Waldkiem Niemcem. Ostatni rzut oka na Halę:
i na koniec Boczań, który żegna ładnymi kolorami:
Moja pierwsza samodzielna poważniejsza zimowa wycieczka, było super. Już knuję następną

.
PS. Ma ktoś patent na załatanie podziurawionych stuptutów? ...