Krzychooo napisał(a):
Dobrze, ale miałeś wybór, prawda? Nie zostałeś zdaje się do opłaty przymuszony... Nikt Cię nie zmusił do wynajęcia instruktora i zapłacenia mu 100zł za godzinę. Czy bez tej opłaty dzieciaki mogłyby jeździć na nartach? Tak. Twój wybór, co robisz ze swoimi pieniędzmi. Stać Cię, nie ma problemu.
Ale ja nie chcę dyskutować o sensowności lub nie przepisów „przymusu przewodnickiego”, gdyż w tym wątku sporo się na ten temat napisałem, nie ma sensu tego powtarzać.
Dyskusja jest o cenach. Ciebie tez nikt nie zmuszał do wynajęcia przewodnika za 500,00 zł. Gdybyś poświęcił czas na szukanie (tak samo jak szukasz tańszej ceny w sklepach), to zapewniam Cię, ze znalazłbyś tańszego. Możliwe, ze i ja bym znalazł tańszego instruktora, ale nie szukałem.
Ceny w przewodnictwie, są precyzyjnie kalkulowane opłacalnością, wykonywania tego fachu, a nie konkurencyjnością, bo na takiej zasadzie, to w listopadzie ceny powinny być w przedziale 100,00, a nawet 50,00 zł. Jednak pomimo, to, że możesz wtenczas wybierać przewodników do woli, gdyż prawie każdy jest „wolny”, to wątpię, aby ktoś poprowadził Ci wycieczkę za 150,00 zł. Odmówi, bo umie liczyć.
Ceny „zawyżone”, mogą być faktycznie w czasie tego 1:1, czyli okresie maja i połowy czerwca, (czyli przewodnik w czerwcu powie 500,00 zł, a w lipcu już 350,00 zł), gdyż popyt jest bardzo duży. W pozostałych miesiącach są ceny konkurencyjne, gdyż przewodników jest więcej niż zleceń.
Krzychooo napisał(a):
chief napisał:
przewodnicy potrafią liczyć (no, poza tym za 150,00 zł, może potrzebował na flaszkę?
Proponowałbym mniej cynizmu. Sporo ludzi o takiej dniówce może pomarzyć.
Daleki jestem od tego, gdyż wziąłem to z życia. Znam przypadek pewnego geodety, który jest alkoholikiem. Jak mu zagraża brak kasy na wypitkę, to robotę zrobi za każda cenę. Pamiętam przykład, gdzie ja za tyczenie budynku mieszkalnego zawołałem 350,00 zł, (czyli bardzo mało), a fecet mi odpowiedział, ze sąsiadowi geodeta xxx wytyczył za 100,00 zł., ale nie może sie do niego dodzwonić.
Uważasz, że sa tacy, co mogą pomarzyć, więc jeszcze raz:
150,00 x 240 dni = 36 000,00 zł rocznie
Odejmijmy podatek 20%, czyli 7200,00 złotych, co daje 28 800,00 zł
Odejmijmy ZUS, np. 800,00 zł x 12 = 9600,00 zł
Liczmy dalej: 28800,00 – 9600,00 zł = 19200,00
Teraz podzielmy tą zajebistą roczna kwotę przez 12 miesięcy:
19200,00 : 12 = 1600,00 zł.
Pracując prywatnie dolicz sobie ewentualne choroby, gdzie nie będziesz w stanie pracować i koszty własnej działalności, co morze dać realną pensję 1300-1400 zł. Masz rację, można sobie o takiej dniówce pomarzyć, szczególnie, gdy pracuje się przez 15 godzin, a czasem cała dobę.
Zresztą, pisałeś, jak to przewodnicy pracując 150 dni, to ok. 3 miesiące są nierobami. Policz jednak godziny (w moim przypadku), że na "dniówkę", pracuję 15 godzin, a przy wycieczkach parodniowych, parę dób. Więc przeliczając na godziny w stosunku do tych, co pracują 8 godzin, pomimo 150 dniówek, a nie 240, faktycznie przewodnik może pracować znacznie dłużej.
Zombi napisał(a):
Niechby nawet cena ta poszła w gore. Jednak nikt, żadna grupa, nie musiałaby tego kosztu ponosić, o ile by tego nie chciała. Wynajmowałby bowiem przewodnika i płacił mu tylko ten, kto by chciał - bo chciałby się poczuć pewniej, raźniej, bezpieczniej, albo czegoś więcej dowiedzieć, albo z jakiegoś innego powodu chcąc iść w towarzystwie i pod opieka przewodnika. Sytuacja byłaby bardziej sprawiedliwa i zrozumiała niż teraz, kiedy wycieczka zmuszona jest przewodnika wynająć i kropka
Nie dyskutuję tutaj o celowości owych przepisów, ale o opłacalności wykonywania tego zawodu, czyli kosztach za usługę. Swe zdanie co do przepisów, nieraz przedstawiałem tutaj w tym wątku.