peepe napisał(a):
Nawet bez tego sugerującego tytułu mozna raczej wysnuć wniosek, że trzech dorosłych chłopów postanowiło się przelecieć śmigłowcem.
peepe, caly ten spor jest czysto teoretyczny: jestem doroslym chlopcem, gdybym z matka byl na Orlej, mielibysmy podejrzenie, ze cos jest z jej sercem, to nie wiem czy nie pomyslalbym by z nia nie poleciec do szpitala, bo chec do dalszego bujania sie po gorach, z perspektywa pieciu godzin dotarcia do cywilizacji, zupelnie by mi sie nie podobala. Jesli wiec helikopter lecialby z nia do szpitala i byloby miejsce nie widze powodu, bym nie zapytal czy cala, zakladam ze nieco roztrzesiona, grupa nie moglaby sie zabrac.
Oczywiscie nie wiem czy tak bylo. Nie mam wiecej danych niz te krotkie notki prasowe, ale poza ludzkim cwaniactwem, zdaje sobie sprawe z jakosci dziennikarstwa ostatnimi czasy. Byle sensacja, byle tragedia, byle afera jest pozywka dla tych wszystkich wyrobnikow dziennikarstwa, ktorzy stoja za stylem sensacyjnego tytulu w doniesieniu prasowym. "Nie spie, bo trzymam kredens". Zdaje sobie sprawe, ze poziom dostosowany jest do odbiorcy i dlatego staram sie nie pasc ta karma. Bo wychodzi mi bokiem. Zwroc uwage na ostatnia "mode" na tragedie z udzialem dzieci. Sprawa "mamy Madzi" i dzis kazde nieszczescie z policyjnych kronik z udzialem dzieci staje sie udzialem publicznej debaty spolecznej, az milo poczytac komentarze. Oczywiscie tej sprawie daleko do tego syfu, ale nadal bylbym ostrozny z wydawaniem ocen dopoki nie oceni tego ktos profesjonalnie. Nalozenie kary na podstawie przeprowadzonego dochodzenia byloby zupelnie innym rodzajem informacji, ktos bowiem poparlby ja praca fachowcow, ktorzy majac podstawy wyslaliby spoleczenstwu przekaz - TOPR to nie tatrzanska taksowka. A tak, to tylko brod, smrod i grzyby.
Btw. w naszej ratowniczej przygodzie na Ben Nevisie Mountain Rescue nie dotarla do nas helikopterem z powodu pogody, gdy pomogli sie wgramolic na szczyt sprowadzili do polowy gory, gdzie zostawil ich helikopter, nie kopneli w dupe na droge tylko zwiezli do Fort William nie oczekujac wyjasnien, nikomu z nas nie stala sie krzywda, moglismy samotnie wrocic do podnoza gory. Szczerze mowiac, do dzisiaj mi glupio. Wiem, ze to nie do konca sie przeklada na ciezar gatunkowy tej sprawy, ale czuje potrzebe ekspiacji.
