Bylismy w Karkonoszach w lutym tego roku. Wsrod 4 schronisk w ktorych spalismy bylo Odrodzenie. Jakos ciezko nam sie szlo, wiec samo dojscie do schroniska bylo duza ulga (przy okazji troche pobladzilismy i zeszlismy na czeska strone, wiec schronisko cieszylo

). Wchodzac do niego poczulem zapach PRLu. Przeszkadzac mi to nie przeszkadzalo, w niejednym schronisku mlodziezowym sie spalo, wiec przywyklem.
Co mnie zdziwilo - nie mieli w ogole piwa, pani wrecz podskoczyla na dzwiek tego slowa. Moze jacys antyalko, spoko. Gorsze bylo to, ze w lodowce nic nie mieli do picia bo byla "grupa" i wszystko wykupila. No nic, zdziwnie po pewnym czasie minelo. Zamowilismy cos do jedzenia. Jesli dobrze pamietam to kwasnice i pierogi, do tego frytki. W sali bylo niestety potwornie zimno. Na szczescie rozgrzalismy sie szybko podana herbatka. Pierogi moim zdaniem calkiem dobre, kwasnica mocno kwasna (no, ale to kwasnica, wiec co sie dziwic

), frytki jak to frytki, nie narzekalem
Zdziwilem sie przy braniu pokoju. Otoz dowiedzialem sie, ze to juz nie jest Schronisko PTTK (mimo, ze wpizdu tabliczek wisi z takimi informacjami), wiec nie ma znizek. Niby jest to tylko budynek PTTK (zawila sprawa ogolnie). Niezbyt mi sie to podobalo, bo doslownie tydzien przed wyjazdem zapisalem sie z dziewczyna do PTTK, zeby miec znizki w schroniskach, a tu dupa. Na szczescie cena noclegu byla na tyle niska, ze nie musialem dlugo krecic nosem. Za 4 osoby pokoj 20pln od lebka, takze jest ok.
W pokoju IMO calkiem przyjemnie. Zadnych luksusow, ale po traumatycznej nocy w syfiatym pokoju na Hali Szrenickiej, tutaj czulem sie bardzo dobrze. I doswiadczylem w tam momentu, w ktorym zdalem sobie sprawe jak niewiele do szczescia trzeba. W dzien w pokoju zimne kaloryfery, siedzielismy z kobita pod spiworami czytajac sobie cos. Stwierdzilismy, ze pojdziemy po wrzatek (do wszystkiego co mamy) zeby przynajmniej cieple napoje miec. Jaka byla moja radosc, gdy moja kobieta wracala z wrzatkiem a ja przez przypadek dotknalem kaloryfera i moglem powiedziec "cieply, mozemy wysuszyc rzeczy!". Kurcze, ale to byla radosc, serio sie cieszylem jak dziecko i juz nic nie bylo mi straszne.
Ogolnie to w schronisku bylismy chyba sami. Wieczorem w sali jadalnej siedzial jeszcze chyba jakis czech, patrzyl na nas z przerazeniem, nie wiem czemu
Wlasciciele zrobili na mnie hmmm dziwne wrazenie. Z jednej strony bardzo mili, mozna bylo porozmawiac. Z drugiej strony cos bylo w nich dziwnego i balem sie, ze nas w nocy zamorduja i zjedza.
Na plus sterta ksiazek w jadalni - bylo co robic wieczorem
Podsumowujac - mozliwe, ze bylismy tam w momenciu zwrotnym. Moze po odlaczeniu od PTTK schronisko poszlo w dobra strone. Mam nadzieje, bo potencjal ma i naprawde szkoda zeby te tlumy turystow z czech zostawiali kase w Spindlerowej budzie, skoro moga zostawic tutaj. Trzymam kciuki za to schronisko i mam nadzieje, ze teraz bedzie juz tylko lepiej
Wyglad pokoju ->
http://picasaweb.google.com/avantar/Kar ... 3035379026 Balganu prosze nie zwalac na wlascicieli
Ogolnie najlepiej wspominam schronisko Pod Labskim Szczytem (super klimat, dobre ceny), a nastepnie Samotnie (super klimat, wysokie ceny :/)
_________________
Niewazne gdzie, wazne, ze pod gore!
http://pod-gore.pl